O czym myślał poeta? Nigdy nie zapomnę tego zupełnie bezsensownego pytania, zadawanego tyle razy na lekcjach literatury, choć w innych przypadkach rzeczywiście jest ono uzasadnione. Powiedzmy, kiedy natychmiastowy wybawiciel coś powie. Prawdą jest, że z poezją może mieć cokolwiek wspólnego jedynie w sensie materialnym.
To Anna Donáth, która jest nieprzejednanym wrogiem własnego kraju – co niezbicie udowodniła swoimi działaniami w UE – i która zawsze dokładnie wie, co jest dla nas dobre, nawet jeśli jest złe. Powiedzmy sztuczne mięso, którym chciałby karmić, bo uważa, że to zdrowa żywność. I ma rację, przynajmniej w takim samym stopniu jak FeGyőr, że panel słoneczny to mini elektrownia jądrowa. Choćby dlatego, że według badań produkcja sztucznego mięsa powoduje zaledwie 25 razy większe zanieczyszczenie niż ta sama ilość mięsa naturalnego. I oczywiście dużo droższe.
Więc co? Kiedy taka będzie przyszłość, to koniec. Wpychają nam to do gardła, czy nam się to podoba, czy nie, bo to biznes. Ich. Dla nas magiczny wstręt.
Ale czy możemy być pewni, co myśli Anna Donáth, kiedy pracuje? Więc nie. Ponieważ proszę o pokorę, ta droga amazonka doskonale mówi w naszym eleganckim języku ojczystym, w którym słowo „praca” może oznaczać wszystko. Kto odważy się powiedzieć na przykład, że „program” oznacza, że nie jest to prawdziwa linia? A może słowo „artysta” oznacza, że nie jest to prawdziwa katastrofa? Choć znając twórczość Ervina Nagy’ego czy NoÁra, nie możemy być tego pewni. Czy ktoś uważa, że „operacja” nie ma realnej stawki? Ale jak to jest!
Oczywiście istnieją inne interpretacje i powiązania. Jeśli mówimy, że ktoś – powiedzmy Anna Donáth – jest fałszywym Węgrem (termin ten nie jest dziś często używany, dlatego zwracamy uwagę na wyjaśnienie: ktoś, kto przedstawia się jako Węgier, profesjonalista, znawca tematu, ale w fakt, że nim nie jest), czy mówimy tak – że jego prawdziwe nazwisko nie brzmi Májer, tylko nazwisko przybrane? Ledwie.
Nie wiem, jaki gust ma Anna Donáth i czym karmi męża. Możemy jednak być pewni, że Twój ojciec jest miłośnikiem świeżego mięsa siusiu, ma na to dokumenty sądowe. Czy Annuska pragnie jedynie obdarzyć innych wątpliwym pięknem karmienia podrabianym jedzeniem, czy też byłaby skłonna zaszczepić własnemu dziecku tak wątpliwe źródło trutymo?
Znamy pochodzenie prawdziwego mięsa, ale czy wiemy, jak i z czego powstaje sztuczne mięso? Dziwak!
Kiedyś znajomy – nie chcę go dyskredytować, bo w końcu to normalny, zwyczajny facet – zgodził się wystąpić w śmieciu zwanym pewnym spektaklem, w dobrze wyćwiczonej, wcześniej skomponowanej scenie, ale udawał, że być spontanicznym. Zapytałem, czy jesteś normalny? Zawodzisz się tym? Kiedy oznajmił: dobrze za to zapłacili. Czy Anna Donáth również jest bohaterką takiego serialu? Czy masz pieniądze na promowanie śmieci? Bo jeśli promujesz to z przekonania (prawie napisałem brzydkie słowo), to znaczy, że zjadłeś jakąś złą żywność, powiedzmy sztuczne mięso ze sztuczną chorobą bydła.
Termin „praca” zasadniczo oznacza, że nie jest ona rzeczywista, nie jest naturalna. Więc to też rozumiemy, bardzo zielony prezes partii bardzo zielonych popiera coś, co jest sztuczne, czyli nienaturalne.
Oczywiście szkoda byłoby się nim zachwycać, bo cała jego wspólnota to dzieło. Firma, która nie zajmuje się niczym innym jak wspieraniem celów sprzecznych z wolą przeważającej większości, nie może być prawdziwa. Niszcząc olimpijskie marzenie, głaszcząc nielegalnych imigrantów, wspierając anormalnych LGBTQ i nie tylko.
Aha, i to stylistycznie, czasem poprzez niszczenie kordonów budowlanych, czasem przez obrzucanie farbą budynków użyteczności publicznej, a nawet „zrzucanie” bomb dymnych w stronę policji. Wiedząc o tym, moglibyśmy nawet uznać za pozytywne posunięcie, że ich szef w końcu nie jest przeciwko czemuś, ale za tym, ale dzięki, lepiej tego nie rób.
Jeśli bardzo chce, może zjeść sztuczne mięso, wystarczy nam prawdziwa hurka, kiełbasa i boczek. Ciesz się posiłkiem!
György Toth Jr
Zdjęcie na okładce: Anna Donáth
Źródło: Facebook/Anna Donáth