Rośnie niebezpieczeństwo wojny światowej: z powodu nieodpowiedzialnych przywódców prowojennych szansa, że wojna rosyjsko-ukraińska stanie się globalna, rośnie z każdym dniem.
Świat pogrążony jest w psychozie wojennej. Z ust zachodnich polityków codziennie wypływa coraz więcej nieodpowiedzialnych i bezmyślnych wypowiedzi. Zamiast domagać się zawieszenia broni i pokoju, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Węgier, ich oświadczeniami coraz bardziej zbliżamy się do totalnej trzeciej wojny światowej. Tak się złożyło, że po wstępnej dostawie sprzętu medycznego, hełmów i odzieży wojskowej Ukraińcom dostarczana jest coraz bardziej prymitywna i niszczycielska broń, co jedynie opóźnia wojnę kosztem ogromnych strat.
W narastającej w ostatnich dniach psychozie wojennej, 26 lutego prezydent Francji Emmanuel Macron, po konferencji zwołanej w Paryżu w celu wsparcia władz Kijowa, ze zdziwieniem stwierdził, że nie można już wykluczać wysłania wojsk NATO na Ukrainę.
„W tym momencie nie ma konsensusu w sprawie oficjalnego wysłania wojsk lądowych. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby Rosja nie zwyciężyła” – powiedział, dodając, że niczego nie należy wykluczać.
Ponadto stwierdził, że Francja utrzymuje w tej kwestii strategiczną niepewność, czyli nieprzewidywalność. Prezydent Francji nie powiedział jednak, które kraje rozważają wysłanie wojsk do kraju toczącego wojnę, ponieważ wyraził swoje oświadczenie w liczbie mnogiej, więc musi być na to plan.
Viktor Orbán skomentował „strategiczną niepewność” Macrona (Z WIDEO)
Po szokującej zapowiedzi Macrona rzecznik łotewskiego ministerstwa obrony powiedział, że Łotwa nie jest zasadniczo przeciwna rozmieszczeniu zachodnich wojsk lądowych na zaatakowanej przez Rosję Ukrainie i rozważy uczestnictwo, jeśli sojusznicy z NATO osiągną porozumienie w tej sprawie.
Tuż po słowach głowy państwa francuskiego zareagowało także rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rzeczniczka spraw zagranicznych Marija Zaharova bez wahania stwierdziła, że żołnierze NATO przebywają na Ukrainie od dawna. Jak to ujął, zachodni żołnierze już pomagają w obsłudze złożonej broni NATO.
„Nie jest dla nikogo tajemnicą, że żołnierze państw NATO od dawna przebywają na Ukrainie i aktywnie pomagają ukraińskim siłom zbrojnym, m.in. w obsłudze przekazanych Kijówowi systemów uzbrojenia. [...] Macron nie powiedział nic nowego” – powiedział rzecznik.
Znany Financial Times opublikował także artykuł o tym, że zachodni żołnierze są już na Ukrainie po tym, jak Macron ogłosił możliwość wysłania wojsk.
Zachęcony słowami prezydenta Francji fiński minister obrony Antti Hakkanen oświadczył 29 lutego, że Ukraina może uderzyć na terytorium Rosji bronią dostarczoną przez Finów.
Tym samym Finlandia nie nałożyła żadnych ograniczeń na pomoc wojskową dla Ukrainy.
„W tej chwili duże kraje, które dostarczyły między innymi systemy rakietowe dalekiego zasięgu, mają oczywiście również prawo określić, w jaki sposób powinny one być używane” – powiedział Hakkanen, dodając, że Finlandia stale negocjuje z krajami sojuszniczymi w sprawie ograniczenia pomoc wojskowa dla Ukrainy. Hakkanen wezwał sojuszników do dostarczenia Ukrainie większej liczby rakiet dalekiego zasięgu, w tym niemieckich systemów Taurus, co skutecznie doprowadzi do dalszej eskalacji wojny.
„W razie potrzeby Ukraina powinna uderzyć także w cele wojskowe po stronie rosyjskiej. W przeciwnym razie te obiekty wojskowe uderzą po stronie ukraińskiej. Jest to całkowicie legalna walka obronna prowadzona przez Ukrainę. Karta Narodów Zjednoczonych zezwala na ataki na cele wojskowe poza granicami lądowymi” – powiedział Jukka Kopra, członek fińskiego parlamentu.
5 marca, kiedy Macron odwiedził Pragę, jego gospodarz, prezydent Czech Petr Pavel, wypowiadał się bardziej szczegółowo, ale istota jego wypowiedzi jest podobna.
Zdaniem głowy państwa należy poszukiwać ewentualnych nowych form wsparcia dla Ukrainy, a także rozmawiać o ewentualnym udziale na Ukrainie specjalistów wojskowych z krajów zachodnich. Prezydent Czech stwierdził, że może tu chodzić jedynie o pomoc doradczą, a nie o jednostki wojskowe.
Jednak ten krok został już zakończony, gdyż łatwo się domyślić – jak napisał „Financial Times”, że takie jednostki są już na Ukrainie, gdyż obsługa nowocześniejszej zachodniej broni nie przebiega dla armii ukraińskiej sprawnie, a do tego dlatego wiele jednostek szkoleniowych jest obecnych także na Ukrainie.
Po swoim oświadczeniu z 26 lutego Macron starał się w pierwszych dniach marca sprawiać wrażenie, że jego oświadczenie jest niepoważne, jednak podczas swojej wizyty w Pradze, jak podaje Reuters, spotkał się z Francuzami mieszkającymi w stolicy Czech i oświadczył, że jest to przyszedł czas na działanie sojuszników Ukrainy i dodał, że w naszej Europie zbliża się moment, w którym wypada nie być tchórzami.
Europa coraz bardziej dryfuje w kierunku III wojny światowej. Niedawno ujawniono, że w 2025 r. Chorwacja przywróci pobór do wojska, który miałby zostać przywrócony w zmodyfikowanej formie, ze skróconym czasem trwania, aby uspokoić opinię publiczną.
W Niemczech minister obrony Boris Pistorius zaproponował jego przywrócenie i możliwość ta stała się przedmiotem debaty publicznej, podobnie jak we Francji, Holandii, Serbii i Rumunii podnoszono możliwość przywrócenia poboru do wojska, co można było łatwo zrealizować ze względu na pogłębiający się konflikt.
Został on przywrócony w Szwecji, która niedawno przystąpiła do NATO, a także na Litwie Bałtyckiej.
Pamiętne: w 2022 roku, po wybuchu wojny, w wywiadzie udzielonym lewicowemu działaczowi Mártonowi Gulyásowi ujawniono, że Péter Márki-Zay wyśle na Ukrainę węgierskich żołnierzy i broń, co potwierdził później w programie Straight Talk ATV . W dalszej części wywiadu po raz kolejny potwierdził, że nie wyklucza wysłania przez Węgry misji wojskowej na Ukrainę.
Katalin Cseh, przedstawicielka Momentum w PE, wyraźnie głosowała za wojną i uparcie namawiała Węgry do wysłania broni na Ukrainę.
Od początku konfliktu wojennego na Ukrainie lewicowi politycy domagali się, aby Węgry wysłały na linię frontu broń, a nawet żołnierzy. Podobnie było w przypadku Katalin Cseh, która po wybuchu wojny powiedziała:
„Pierwszego lutego András Fekete-Győr napisał artykuł publicystyczny o tym, że może to nie byłby zły pomysł, że wojnę i tak toczy się bronią, a teraz Viktor Orbán jest tak osamotniony w swoim sprzeciwie wobec tej kwestii, że Myślę, że tak właśnie jest w przypadku całej Unii Europejskiej, prawie żaden kraj tak nie twierdzi, a już na pewno żaden w regionie. Jest więc jasne, że NATO powinno pomóc Ukrainie, zanim zdobędzie ona broń, za pomocą której będzie mogła walczyć w tej wojnie”.
Dodał później, że my, Europejczycy, musimy wspierać Ukrainę na każdym kroku, jaki ona chce podjąć.
Przedstawiciel Momentum PE dał do zrozumienia, że jego zdaniem Węgry powinny dostarczyć broń także Ukrainie.
W związku z pierwszą rocznicą wojny Fidesz-KDNP przedstawił propokojową uchwałę, która została przyjęta przez Sejm. Nie poparła tego jednak prowojenna lewica dolarowa, wyraźnie przyznając, że ignorując wolę Węgrów, wyślą na Ukrainę węgierskich żołnierzy i broń.
Po głosowaniu poseł do parlamentu Momentum Dávid Bedő, zapytany, dlaczego nie poparł parlamentarnej deklaracji w sprawie pokoju, odpowiedział: „Jest jasne, że nie ma potrzeby stosowania sankcji i że sankcje należy wycofać. Absolutnie się z tym nie zgadzamy. A druga to kwestia dostaw broni, co znowu przypomina walkę z Rosjanami, jeśli Ukraińcy nie mają odpowiedniego sprzętu i broni”.
Innymi słowy, oni także wyraźnie wspierają wojnę.
Zdjęcie na okładce: Dzieci na wojnie
Źródło: Kárpátaljalap.net