Mamy nadzieję, że turniej będzie równie oczyszczający, jak niedzielny mecz.
O ostatnie miejsce olimpijskie reprezentacje Węgier i Portugalii walczyły o ostatnie miejsce olimpijskie w drugim spotkaniu turnieju kwalifikacyjnego w Tatabánya, który był jednocześnie ostatnim meczem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Europie, gdyż jedenaście drużyn zakwalifikowało się już do Paryża, a węgierska piłka ręczna mężczyzn drużyna zwyciężyła 30:27 i ponownie pokonała Portugalię w ostatniej rundzie kwalifikacji, tym samym docierając po 12 latach do letnich rozgrywek.
Po dwóch minutach gry mieliśmy już męską przewagę, strzelec Salvador Salvador został wyrzucony z boiska, po czym Máté Lékai z trudem opuścił boisko i potrzebował krótkiej pomocy medycznej, ale na szczęście menadżer Fradi po minucie wrócił na boisko .
Zaczęliśmy mecz razem, przez pierwsze czternaście minut nie spudłowaliśmy ani jednego strzału, dziewięć z dziewięciu trafień Gustavo Capdeville’a, cztery razy Zoltána Szity, dwa razy Gábora Ancsina, raz Imre Bence’a i Bence’a Bánhidiego po strzale obrońca na szyi.
Niecałe piętnaście minut po rozpoczęciu meczu, gdy Chema Rodríguez zmienił bramkarza, Mikler Roland spudłował tylko jeden strzał, zastąpił go László Bartucz z Tatabánya, który grał na własnym boisku i natychmiast sparował strzały Pedro Porteli, następnie Luísa Frade’a i Leonel Fernandes. , po czym gol Lékaia przy pustej bramce dał nam trzypunktowe prowadzenie.
Po czwartej obronie naszego bramkarza trybuny już skandowały jego imię.
Prowadziliśmy już czterema punktami i mieliśmy szansę na zdobycie psychologicznej przewagi, jednak utknęliśmy w pierwszej połowie, rozpraszały nas dwa ataki z rzędu i Portugalczycy wyrównali na trzy i pół minuty przed przerwą. Chema Rodríguez prosił o czas, ale to też nie pomogło, bramka Rui Silvy dała Portugalczykom po raz pierwszy w meczu prowadzenie. Na szczęście dynamika przeciwnika przyszła późno, do przerwy wynik był 16-16, gdy Bartucz zablokował próbę Rui Silvy, po czym dogrywka Salvadora Salvadora z rzutu wolnego umknęła mu w rękach, więc pierwsze trzydzieści minut zakończył sześcioma z czternastu interwencji .
Choć strzelaliśmy i broniliśmy się skuteczniej niż nasz przeciwnik, warto było zauważyć, że Portugalczycy w pierwszej połowie zdołali oddać siedem razy więcej, a my sprzedaliśmy siedem piłek, a oni tego nie zrobili.
Na początku drugiej połowy, podczas jednego z portugalskich ataków na prawym skrzydle, Francisco Costa przykucnął, jakby miał co najmniej ranę postrzałową, mimo że Zoltán Szita właśnie stał przed nim z rękami w górze, ledwo dotykając go, młody prawicowiec szybko odzyskał siły. Po drugiej stronie było jednak więcej kłopotów, najpierw noga podporowa Bánhidiego znalazła się pod spodem, obrońca pozostał na ziemi trzymając się za kostkę, trzeba było go pielęgnować na ławce, a następnie w kolejnym ataku Gábor Ancsin upadł na upadł po kontuzji kolana, a Portugalczyk w międzyczasie uciekł z trzema bramkami.
O ile niemieccy sędziowie po krótkim filmie nie uznali gola dla jednej z portugalskich siódemek, obrońca Szegedu został podłączony przez personel medyczny, dzięki czemu mógł wrócić na boisko.
Jednak przy wzniesionym murze gra w ataku nadal nie układała się dla nas dobrze i nie mogliśmy jej dobrze rozpocząć, ponieważ Portugalczycy bardzo szybko się uspokoili. Może czerpaliśmy siłę z kibiców, bo wyglądało, jakbyśmy dopiero wychodzili z boiska, na kwadrans przed końcem ponownie wyrównaliśmy po bramce Gergő Fazekasa, co zniwelowało fakt, że dwóch naszych ważnych obrońców również zostali wyeliminowani, bo choć Ancsin nie wrócił, to po kolejnym wideo Adrián Sipos został zmieniony po kolejnym wideo czerwoną kartką na stałe przed startem, ponieważ uderzył przeciwnika w twarz.
Na początek wrócił Máté Lékai, nasza gra przyspieszyła, zespół stawał się coraz bardziej podekscytowany, znów mieliśmy przewagę, Imre Bence okazał się zwycięzcą, pięciokrotnie w ciągu ośmiu minut zdobył bramkę dla przeciwnika.
Nawet znosiliśmy fakt, że Bodo został wyrzucony z boiska na dwie minuty i na ostatnie minuty przestawiony na pełną obronę, ale po bramce Areiry Bartucz wykonał niesamowitą interwencję, która pozwoliła nam zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich. 30–27
Reprezentacja Węgier po 12 latach wystąpi tam w rozgrywkach pięciokołowych, zajmując ostatnie, 12. miejsce.
Zdjęcie na okładce: Węgierska reprezentacja świętuje po zwycięstwie w meczu eliminacyjnym do igrzysk olimpijskich w piłce ręcznej mężczyzn pomiędzy Węgrami a Portugalią w wielofunkcyjnej hali Tatabánya, 17 marca 2024 r.
Źródło: MTI/Bodnár Boglárka