9 czerwca w Rumunii odbędą się połączone wybory do Parlamentu Europejskiego i samorządów, których stawką jest to, aby „Węgrzy mieli siłę i głos w kraju i w Europie”.

„Tego chce RMDSZ i tylko my tego chcemy! Ci, którzy 9 czerwca zagłosują na RMDSZ, będą głosować za jednością Węgier i zwycięstwem Węgrów” – wskazał Kelemen Hunor, prezes RMDSZ, który rozumie, że epidemia, a potem różne kryzysy zwiększyły niepewność i beznadziejność liczby ludzi, ale widzi to w następujący sposób:

zadaniem RMDSZ jest niesienie pomocy ludziom i społeczeństwu nawet w trudnych czasach.

„Widzimy również, że ludzie również słusznie uważają, że przywódcy Rumunii i Unii Europejskiej zawiedli ich i zostawili samych ze swoimi problemami. Uważają, że rozwój gospodarczy obiecany po przystąpieniu do UE znacznie odbiegał od oczekiwań, że niektórzy przywódcy Unii Europejskiej postrzegają nas raczej jako tanią siłę roboczą niż społeczność tworzącą wartość. Ciągle słyszą, że Europa jest zjednoczona, a tymczasem widzą, że nasze wejście do Schengen zostało przesunięte o ponad dekadę. To jest irytujące i niezrozumiałe! Kiedy inni, przywódcy rządu i instytucji unijnych, odwracają się od ludzi, naszym zadaniem jest dać im głos, walczyć o nich, wykorzystać własne środki, aby zmienić tę sytuację” – wskazał Kelemen Hunor.

Szef RMDSZ stwierdził: AUR jest wrogiem Węgrów.

„Nie powinniśmy tu być ostrożni, musimy to powiedzieć, musimy się z tym zmierzyć. Widzieliśmy, jak tańczą na grobach naszych dziadków w Úzvölgy, a także jak atakują nasze flagi, symbole i język ojczysty. Widzimy, co robią w parlamencie: są agresywni, nawołują do nienawiści, są agresywni. Choć mamy nadzieję, że przestaną działać samodzielnie, tak się nie stanie. Ponieważ w to wierzą. Ale spójrzmy na liczby: AUR weszła do parlamentu z niespełna 10 procentami w 2020 roku, zaledwie rok po powstaniu. Dziś, jak wynika z badań opinii publicznej, na nich i na partię drugiej węgierskiej obelgi, pani Șoșoacă, oddałoby głos 25 proc. rumuńskich wyborców. Na pewno będą w Parlamencie Europejskim, a od 9 czerwca będą kontynuować swoją antywęgierską pracę także w gminach. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby tam nie być. Musimy z nimi walczyć!” – zauważył Kelemen Hunor.

Jeśli chodzi o wybory do PE, regularnie pojawia się temat tego, co dwóch europosłów może zrobić w Brukseli. Do czego przydaje się ta dwójka? Prezes RMDSZ na pytanie udzielił lakonicznej odpowiedzi: „Pragmatycznie rzecz biorąc: dwóch to więcej niż nic!”

Wyrażając swoje myśli, powiedział: „Obydwaj przedstawiciele mogą wspólnie walczyć z naszymi sojusznikami o nasze prawa i wsparcie należne społeczności węgierskiej. Aby środki unijne dla naszych rodzin, rolników, przedsiębiorstw i osiedli trafiały do ​​Transylwanii, a nie gdzie indziej. Wysyłamy tam przedstawicieli z zadaniami i zadaniami. Nie będzie to dla nich łatwe. Oczekujemy, że usłyszą głos Węgrów w Brukseli, a nie zinterpretują przesłanie Brukseli w Transylwanii – po to są przedstawiciele rumuńskich partii w Parlamencie Europejskim”.

Aby koalicja węgierska mogła przystąpić do wyborów, potrzebne jest poparcie 200 tys. ludzi. Organizacje, pracownicy i wolontariusze RMDSZ zbierają już podpisy w całym kraju.

„To dopiero pierwszy krok, ale wyraźnie pokazuje siłę, która stoi za nami, RMDSZ i jego sojusznikami, a to da duży impet w kolejnym okresie kampanii. Z całym szacunkiem proszę wszystkich, jeśli jeszcze tego nie zrobili, o wsparcie nas teraz i złożenie podpisu, aby Węgrzy mieli głos i siłę w kraju i w Europie” – powiedział Kelemen Hunor.

Prezes RMDSZ zwrócił uwagę, że bardzo wysoka frekwencja w wyborach niesie ze sobą pewne zagrożenia dla RMDSZ:

„Według tego, co dzisiaj wiemy, dwie trzecie rumuńskich wyborców pójdzie do głosowania, a to naprawdę niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwo. Węgrzy muszą wiedzieć dwie rzeczy: z jednej strony listy RMDSZ będą wszędzie, dlatego bardzo ważne jest, aby głosować na RMDSZ na liście Parlamentu Europejskiego nawet w rozproszonych obszarach, gdzie nie ma węgierskiego burmistrza. Z drugiej strony tam, gdzie burmistrzem jest Węgier, nie ma znaczenia, ile głosów zdobędzie RMDSZ. Ponieważ jesteśmy oceniani na szczeblu krajowym i większość Rumunów pójdzie głosować, nasza społeczność również nie może pozostać w domu. Bo wtedy inni o nas decydują. Nic gorszego niż to. Nie może się zdarzyć, że to się nie zgra, my, Węgrzy, nie możemy zostać w tyle! Jeśli chcemy zmian w Unii Europejskiej, musimy być tam w Brukseli!” Kelemen Hunor zakończył swoje przemówienie.

Krónika.ro

Zdjęcie na okładce: Kelemen Hunor, prezes Rumuńsko-Węgierskiego Stowarzyszenia Demokratycznego (RMDSZ)
Źródło: MTI/Gábor Kiss