Błędem jest twierdzenie, że otwarcie na Wschód oznacza sympatię lub kopiowanie tamtejszego systemu politycznego.

W ramach naszego otwarcia na Wschód najważniejsze jest oczywiście rozszerzenie naszych stosunków gospodarczych i handlowych z Chinami oraz udział w programie Pasa i Szlaku. Nie oznacza to jednak akceptacji, wspierania lub kopiowania chińskiego systemu politycznego lub ideologii.

A ściślej mówiąc, nie może to oznaczać tego. Wątki naszej współpracy z Chinami błyszczą i rozwijają się. I to jest bardzo dobre. Ale w międzyczasie nie możemy zapominać, czym są Chiny.

Chiny powoli pokonują Stany Zjednoczone w globalnej rywalizacji gospodarczej, przynajmniej ze względu na ich ogromny rozwój, świata nie można już nazwać jednobiegunowym, ale przynajmniej dwubiegunowym (o tym, czy będzie więcej biegunów, zadecyduje wynik wojna rosyjsko-ukraińska, a także jedność globalnego Południa lub może być przesądzona m.in. przez jego rozkład).

Wszystko zatem wskazuje na to, że Chiny wkrótce staną się wiodącą potęgą światową – po części już dziś nią są. 

Historia pokazuje, że gdy kosztem innego mocarstwa powstaje kosztem innego, niejako pokonując je, liczba krajów – nie mam tu na myśli Węgier – które zmieniają kierunek i starają się zyskać przychylność nowej potęgi poprzez inteligentne polityki wzrasta. Nawiązują relacje, nie krytykują potem nowego, dużego chłopca i starają się czerpać korzyści z nowego typu relacji.

W pewnym sensie można to uznać za naturalne dążenie, jednak należy wziąć pod uwagę rodzaj imperium, z którym budujemy obecnie kompleksowy system relacji.

Żeby było jasne, powtórzę jeszcze raz: to wspaniale, że zbudowaliśmy i budujemy stosunki handlowe i gospodarcze z Chinami, które wydają się owocne. Popieram to, to jest prawdziwy pragmatyzm gospodarczy, nawiasem mówiąc, nawet zachodnie mocarstwa średnie to robią, choć innymi formami i metodami.

Łączność, łączność a blokowanie. W branży akumulatorów nawiązaliśmy niespotykany dotąd poziom współpracy z Chinami, fabrykami akumulatorów (CATL), a obecnie także w zakresie produkcji pojazdów elektrycznych (BYD). To naprawdę wydaje się być przyszłością, zieloną, ale nie ciemnozieloną! - z punktu widzenia polityki gospodarczej ma to ogromne znaczenie, gdyż od 2035 r. Komisja Europejska nie będzie już pozwalała na zjeżdżanie z linii produkcyjnych tradycyjnych samochodów spalinowych, zasilanych benzyną i olejem napędowym. Dzięki temu jesteśmy zarówno przyjazni dla środowiska, jak i przodujemy w czymś, co reprezentuje przyszłość. Chiny nie mogłyby być do tego lepszym partnerem, z jednej strony ze względu na swoje możliwości – tam w największym stopniu dostępne są rzadkie metale potrzebne do produkcji akumulatorów – a produkcja i sprzedaż samochodów elektrycznych w Chinach urosła do ogromnych rozmiarów .

Jednakże.

To wszystko nie oznacza, że ​​nie wiemy z kim się mierzymy.

Co to są Chiny? Chiny to totalna dyktatura komunistyczna. Nigdy tego nie zapomnimy. Osobiście mam jeden czy dwa problemy z Chinami i podzielę się nimi z Państwem tu i teraz.

Po pierwsze: Chiny, będąc dyktaturą komunistyczną, nie mają demokracji. Komunistyczna Partia Chin (KPCh) sprawuje władzę absolutną nie tylko w sferze politycznej, czyli w państwie, ale także nad obywatelami, indywidualnie i zbiorowo. I to nie jest dobre. To jest złe. Oczywiście nie możemy się w to ingerować, ale też nam się to nie podoba.

Musimy pamiętać i gorąco polecam to uwadze naszych przywódców politycznych: tak wielkie mocarstwa i imperia, jak Stany Zjednoczone czy Chiny czy Rosja, są arbitralne, nieprzewidywalne, a czasem zawodne, niezależnie od systemu politycznego. Po prostu dlatego, że wierzą, że robią, co chcą, jak im się podoba i na chwilę – powtarzam: na chwilę! - wymagają tego ich interesy. Nie przejmują się zbytnio prawem międzynarodowym, traktatami czy podstawowymi prawami człowieka. Wierzą, że są ponad prawem, bo sami stanowią prawo.

Czy powinienem teraz przypomnieć Państwu całkowicie nielegalne, arbitralne interwencje Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy innych krajów, zamachy bombowe na Jugosławię, które nie zostały autoryzowane przez ONZ ani żadną inną organizację międzynarodową, lub atak na Irak, co było fałszywie uzasadnione?

Nie musisz. Jeśli chcesz mieć pojęcie o złych – a jednocześnie okropnych – działaniach Stanów Zjednoczonych za granicą, obejrzyj na YouTube serial dokumentalny CIA Wars, wyprodukowany przez ARTE lata temu. Być może nie został jeszcze usunięty.

Ale problem polega na tym, że jeśli nawet wielka potęga rzekomo oparta na demokracji, jak USA, zachowuje się w ten sposób – oczywiście nie udaję: USA nie są już demokracją! - w takim razie co z wielką potęgą, która nie jest nawet demokracją, ale totalną dyktaturą, zarówno pozornie, jak i faktycznie?

Zatem: można kochać handel i rozwój gospodarczy Chin, ale nie wolno kochać i na żadnym poziomie akceptować chińskiego systemu politycznego i społecznego. Te dwie rzeczy muszą być od siebie wyraźnie oddzielone.

Istnieje jednak niebezpieczeństwo, na które musimy zwrócić szczególną uwagę poszerzając nasze stosunki gospodarcze: czynnik dominacji nad światem, jakim są Chiny, nie jest wyłączony z idei wykorzystania stosunków handlowo-gospodarczych również w obszarze polityczno-geopolitycznym.

Nie zapominajmy: prawdziwym przeciwnikiem Chin są Stany Zjednoczone i jeśli chcą tego ich interesy, określą swój kolejny krok w kontekście tej rywalizacji – nawet w kwestiach gospodarczo-handlowych i inwestycyjnych. 

Innymi słowy, jeśli gdzieś pojawią się Chiny, oprócz korzyści zawsze istnieje niebezpieczeństwo. Po prostu dlatego, że jest to wielkie mocarstwo, a naturą wielkich mocarstw jest stawianie małych krajów, dla nich ledwo widocznych na mapie, w służbie ich własnym celom. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to niewiele da się zrobić.

Może się np. zdarzyć, że powołując się na swoje interesy bezpieczeństwa, w trakcie inwestycji, budowy fabryk, współpracy handlowej zapuszczają się w obszary pozagospodarcze i zwracają się do danego kraju z żądaniami, które niekoniecznie leżą już w interesie małego państwa przyjmującego . Możliwe jest na przykład, że skoro są na równi z USA, zatem jeśli zobaczą jakieś niebezpieczeństwo ze strony USA w związku z tymi inwestycjami lub ekspansjami – możliwych jest wiele wersji tego poczucia zagrożenia, na przykład tajne służby – potem dorzucają „rzeczy” do skądinąd świetnych inwestycji, które niekoniecznie są już nam, tubylcom, sympatyczne.

Ale to tylko fantazjowanie z mojej strony, mam nadzieję, że nie ma mowy o zamiarach takiego wtargnięcia. A jeśli tak, nasz obecny węgierski suwerenny rząd krajowy zapobiegnie tym niebezpieczeństwom – jestem tego pewien.

Po drugie, chcę zwrócić uwagę, że chińscy przywódcy nawiązali zaskakująco bliskie relacje z okrętem flagowym światowej elity, czyli WEF, czyli Światowym Forum Ekonomicznym, na którego czele stoi Klaus Schwab. On, jak wiemy – mam nadzieję, że wiemy! - W 2020 roku ogłosił Wielki Reset, który jest niczym innym jak wyznaczeniem celu globalnego ładu światowego, w którym państwa narodowe „umierają” (patrz Marks i Lenin), a ich miejsce zajmuje technokracja i transnarodowe megakorporacje kontrolowane przez światowa elita będzie rządzić światowym społeczeństwem, w którym nikt nie będzie posiadał własności, ale wszyscy będą bardzo szczęśliwi - podobnie jak szczęście zombie.

Chiny w dużej mierze utożsamiają się z celami stawianymi przez elitę Davos, czyli elitę światową, co szerzej pisałem kilka tygodni wcześniej w swoim artykule (Patrząc na rok 2030! – 5 lutego). Wśród nich należy podkreślić rezygnację z gotówki i wprowadzenie cyfrowej waluty światowej (CBDC), co wiązałoby się również z zmuszaniem ludzi do posiadania karty cyfrowej, za pośrednictwem której mogliby nie tylko sprawdzać swoje przepływy pieniężne, ale także stan zdrowia danych, weryfikację ich potencjalnie obowiązkowych nowych szczepień, nawyków zakupowych, a także innych danych związanych z ich poglądami społeczno-politycznymi. A ta społeczna karta kredytowa doprowadziłaby do orwellowskiej całkowitej kontroli, co jest być może największym zagrożeniem dla ludzkości.

Cóż, Chiny przodują we wdrażaniu tych globalistyczno-dyktatorskich idei i dlatego Klaus Schwab i światowa elita tak opowiadają się za współpracą z Chinami.

W Chinach rozpoczęło się już przejście na walutę cyfrową i, co jest jeszcze straszniejsze, wprowadzenie systemu kredytu społecznego, który kontroluje także ruchy społeczne i poglądy ludzi – podmiotów.

a jeśli ktoś zachowa się niewłaściwie, otrzymuje „punkty karne” i potrącenia. Niestety to już nie bajka, to brutalna rzeczywistość w Chinach. Ponadto Chiny wspierają straszliwą próbę WHO (Światowej Organizacji Zdrowia ONZ) przejęcia w maju całkowitej kontroli nad państwami narodowymi w kwestiach związanych z pandemią i szczepionkami.

Uspokaja mnie to, że nasz rząd nie chce eliminacji gotówki, wprowadzenia CBDC, pełnej władzy WHO nad narodami, budowy systemów monitoringu społecznego i tak dalej.

Ponieważ dla nas na pierwszym miejscu jest nasza suwerenność, a na drugim miejscu zysk handlowy.

Źródło: naród węgierski

Zdjęcie na okładce: byd.com