Po Mistrzostwach Świata w Peszcie zaczęłam czuć, że Węgrzy całkowicie mnie zaakceptowali i że byłam już dla nich Węgierką. Wywiad z Natasą Rybańską, wybitną węgierską drużyną piłki wodnej kobiet.
Natasa Rybanská wystąpiła w dwóch finałach Mistrzostw Świata i startowała w Pöstyén, zdobywając medal olimpijski. Po przeprowadzce na Węgry uzyskał obywatelstwo węgierskie i doskonale nauczył się języka węgierskiego. W minionym okresie dokuczały mu liczne kontuzje, ale 23-letni talent nie poddał się i w styczniu na Mistrzostwach Świata w Doha rozegrał swój najlepszy turniej w swojej dotychczasowej karierze. Rozmawialiśmy z wybitną węgierską drużyną piłki wodnej kobiet, Natasą Rybanską.
Przeżyłaś fantastyczny Puchar Świata z reprezentacją kobiecej piłki wodnej. Złoto na mistrzostwach świata zależało od włosa, ale wynik ostateczny, kwota olimpijska, był obecny. Jak oceniasz Puchar Świata w Doha?
Ten Puchar Świata i przygotowania były jednym z najszczęśliwszych okresów w moim życiu. Zdecydowanie pojechaliśmy na Puchar Świata po kontyngent. Chyba nikt się po nas nie spodziewał takiego wyniku, biorąc pod uwagę wyniki, jakie osiągnęliśmy przez ostatnie półtora roku, dlatego jestem bardzo szczęśliwy i bardzo dumny z tego srebrnego medalu.
Widziałem, że na mundialu grałeś z wielkim entuzjazmem, może nie przesadzę, jeśli powiem, że to był twój najlepszy turniej w dotychczasowej karierze, skoro też padły bramki? Jak widziałeś swój występ?
W ważnych meczach brakowało jednak bramek, mimo to uważam, że był to mój najlepszy mundial w dotychczasowej karierze. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że kultywuję znacznie bliższą relację z Bogiem, jestem po prostu spokojny jak nigdy dotąd. Po drugie, to także dzięki dwóm nowym trenerom i drużynie oczekiwania wobec mnie są inne i czuję do nich znacznie większe zaufanie. Jest jeszcze wiele do poprawy, ale wymienione okoliczności dają ogromny impuls i motywację.
W zeszłym roku również doznałeś poważnej kontuzji barku. Jak trudny był dla ciebie ten okres?
Miałem też dwie poważne kontuzje barku, na Mistrzostwach Świata w Budapeszcie doznałem kontuzji lewego barku i musiałem przejść operację. Przeszedłem bardzo trudny okres rekonwalescencji. Potem na Mistrzostwach Świata w Fukuoce problem zaczął się od prawego barku, potem doznałem kontuzji, więc to, co wcześniej przydarzyło się mojemu lewemu barkowi, teraz przydarzyło się prawemu ramieniu. Bardzo to na mnie wpłynęło, czułem, że nie mogę wyjść z dołu.
Bardzo trudno było mi to przetworzyć, ale jestem wdzięczny Bogu, że dostałem nową szansę w życiu. Jednak z tego powodu czuję też odpowiedzialność, skoro dostałem już tę drugą szansę, to powinienem ją wykorzystać i właściwie wykorzystać.
Wiele zawdzięczam Ildiko Moldvai i Marci Fridvalszki, ponieważ wiele zrobili dla mojego pomyślnego powrotu do zdrowia, a także Attili Mihókowi i Sándorowi Csehowi, którzy zaryzykowali powołanie mnie do składu, gdy doznałem kontuzji. Wspierali mnie, byli cierpliwi i dali mi szansę wykazania się. To dla mnie niesamowite, to naprawdę wielki zaszczyt i jestem im bardzo wdzięczny, a także mojemu klubowi, który wspierał mnie przez cały ten trudny okres.
Po raz pierwszy reprezentowałeś Węgry na Mistrzostwach Świata 2019 w Gwangju. Do tego momentu droga była długa i wyboista, pełna ciężkiej pracy. Jak wspominasz swój pierwszy mecz w węgierskich barwach?
Naprawdę pamiętam cały mecz, okoliczności, wszystko. Pamiętam też, jak bardzo byłem podekscytowany, ponieważ kiedy się rozglądałem, widziałem wokół siebie graczy, którzy byli moimi wzorami do naśladowania. Nigdy nie zapomnę, jak bardzo byłem zaszczycony, że mogłem tam z nimi być. Byłem dumny, że mogłem przed meczem wysłuchać hymnu Węgier.
W 2016 roku przeniosłeś się na Węgry z Pöstyén na Słowacji. W tym okresie udało Ci się doskonale nauczyć języka węgierskiego. Jak dużym wyzwaniem była dla Ciebie nauka węgierskiego?
Było ciężko, moja znajomość języka węgierskiego wciąż nie jest doskonała i cały czas się uczę. Kiedy zaczynałem, było dużo płaczu, ale mam szczęście, że w Szentes nie miałem innego wyjścia, jak tylko uczyć się węgierskiego.
Moja najlepsza przyjaciółka nie mówiła zbyt dobrze po angielsku, a ja nie znałam zbyt dobrze węgierskiego, więc musiałam się uczyć, żebyśmy mogli porozmawiać. Ważną motywacją był fakt, że była mi bliska osoba i chciałam z nią porozmawiać.
W barwach węgierskich po raz pierwszy zagrałem w 2019 roku i wtedy rozmawiałem już z drużyną po węgiersku. Zawsze prosiłam dziewczyny, żeby porozumiewały się po węgiersku, żebym jak najszybciej nauczyła się języka.
Jak trudno było Ci, jako Słowaczce, zintegrować się z codziennym życiem na Węgrzech? Obecnie jesteś coraz bardziej popularny, myślę, że coraz więcej osób zatrzymuje Cię na ulicy. Jak sobie radzisz z miłością do Węgrów?
Po Mistrzostwach Świata w Peszcie zaczęłam czuć, że Węgrzy całkowicie mnie zaakceptowali i że byłam już dla nich Węgierką. Staram się tego przestrzegać, ponieważ to dla mnie naprawdę wielki zaszczyt móc reprezentować węgierskie barwy i staram się zrobić wszystko, aby zobaczyli, że sprowadzenie mnie tutaj na Węgry było dobrą decyzją.
Cały wywiad można przeczytać na M7.sk!
Wyróżniony obraz: ma7.sk