Amerykańska fala protestów w 2024 r. będzie przebiegać według scenariusza z 2020 r. niemal do dziś – pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych ekspert ds. polityki bezpieczeństwa Robert C. Castel.

Mniej więcej w tym czasie cztery lata temu Prima Aprilis zaczęli niszczyć centra amerykańskich miast.

Tym razem wymówką nie jest George Floyd, ale Gaza.

Cel jest ten sam.

Wpływanie na wybory poprzez terroryzm tłumu o niskiej intensywności.

MINNEAPOLIS, Minnesota – 28 MAJA: Protestujący wiwatują, gdy za nimi płonie Trzeci Komisariat Policji 28 maja 2020 r. w Minneapolis w stanie Minnesota. Ponieważ niepokoje trwają po śmierci George'a Floyda, policja opuściła budynek komisariatu, pozwalając protestującym na jego podpalenie. (Zdjęcie: Stephen Maturen/Getty Images)

Przesłanie jest proste.

Jeśli chcecie powrotu „normalności”, wiecie na kogo głosować.

Zarówno wówczas, jak i obecnie „spontanicznemu” zaostrzeniu się wydarzeń towarzyszą poważne rusztowania organizacyjne i finansowe.

Im bardziej desperackie nastroje amerykańskiej lewicy w sondażach, tym większego chaosu możemy się spodziewać.

Naiwnością było od początku zakładać, że metodologia opracowana w Europie Wschodniej, na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej nie sprawdzi się również na własnym boisku.

Wyróżnione zdjęcie: Amir Hamja/The New York Times