Europa igra z ogniem, balansując na granicy pokoju i wojny – oznajmił w piątek premier w Kossuth Rádió Dzień dobry, Węgry! w jego przedstawieniu.

Europejski Wysoki Komisarz ds. Zagranicznych twierdzi, że rozległa wojna europejska nie jest fantazją, a Polacy już mówią, że nie ma dyplomatycznego rozwiązania tej wojny – powiedział Kossuthowi Rádió premier Viktor Orbán. Dzień dobry, Węgry! w swoim programie, dodając to

Europa igra z ogniem, jesteśmy na skraju pokoju i wojny.

Szef rządu przypomniał: w 1999 roku udało nam się kiedyś utrzymać Węgry z dala od wojny, kiedy także próbowali nas wciągnąć w konflikt południowosłowiański z Serbami, co zrujnowałoby stosunki serbsko-węgierskie i losy Węgrzy w Wojwodinie. Następnie przypomniał, że w XX wieku kraj był dwukrotnie wpędzany w wojnę, która przypieczętowała jego los.

„Nie pozwolimy, żeby po raz trzeci wpędzali nas w taką sytuację” – podkreślił.

Viktor Orbán stwierdził, że niestety obecnie coraz bardziej oddalamy się od pokoju. „Martwię się o przyszłość Europy” – powiedział premier.

Powiedział też, że wojna jest ogromnym zamówieniem dla amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Za trendem wojennym stoją bardzo poważne siły, ale większość ludzi jest przeciwna wojnie – dodał. Nie chcą wojny, ale

Europejscy przywódcy maszerują w stronę wojny.

W związku z tym premier powiedział także, że doświadczenia wojenne w Europie Zachodniej i Środkowej są odmienne. Jak dotąd Zachód zawsze wychodził zwycięsko z wojen, podczas gdy Europa Środkowa zawsze wychodziła jako przegrana. Z naszego historycznego doświadczenia związanego z wojną wynika, że ​​można ją jedynie utracić.

„Ostatecznie – nawet jeśli front nie dotrze do tego punktu – ostatecznie zapłacimy za jego skutki gospodarcze” – powiedział.

Im bliżej jesteś strefy działań wojennych, tym wyższą cenę płacisz. Inaczej mówiąc, to nas najbardziej dręczy, bo w sklepach powoli trzeba płacić wojenną dopłatę – powiedział premier.

Podkreślił:

gdybyśmy nie znajdowali się w warunkach wojennych, tempo wzrostu węgierskiej gospodarki byłoby dwukrotnie większe niż obecnie.

„Gdyby panował pokój i ceny w czasie pokoju, obciążenie dla rodzin byłoby znacznie mniejsze” – podkreślił Viktor Orbán.

„Węgrzy nie chcą po prostu pokoju. Węgrzy mają instynkt pokojowy ze względu na doświadczenia z wojny światowej i powiązania gospodarcze” – podkreślił Viktor Orbán. Dodał, że nie jest to decyzja polityczna.

W odpowiedzi na pytanie powiedział, że trzymanie się z daleka od wojny wymaga odwagi i jedności narodowej, ponieważ większość Węgrów jest przeciwna wojnie.

„Lewicy są zwolennikami wojny nie dlatego, że są głupi lub źli, ale dlatego, że im płacą”.

Dlatego kraje Zachodu chcą rządu na czas wojny, czyli zmiany rządu” – podkreślił węgierski premier. Do tego potrzebujemy agentów, tych lewicowych polityków i myślicieli.

Premier powiedział: stawką dzisiejszych wyborów nie jest tylko to, kto będzie miał ilu przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. „Stawką jest wojna”. Viktor Orbán przypomniał: trzeba przyjrzeć się temu, jak wybrani przedstawiciele odnoszą się do wojny i trzeba zabiegać o to, aby przedstawiciele propokojowi stanowili większość.

Premier zwrócił także uwagę, że większość krajów UE jest dziś prowojenna, ale jeśli siły propokojowe będą teraz dobre w polityce, UE będzie mogła zmienić kurs. Odnosząc się do wojennej postawy lewicy węgierskiej podkreślił:

„Na Węgrzech za pokojem głosują tylko ci, którzy głosują na Fidesz”.

Premier podkreślił, że siły propokojowe osiągnęły w ubiegłym roku świetny wynik, odsuwając europejską opinię publiczną od strony wspierania wojny.

Viktora Orbána zapytano także o zablokowanie w serwisie YouTube jednego z prelegentów CPAC Węgry. W związku z tym Premier przypomniał, że pomimo sytuacji wojny na świecie w dalszym ciągu toczą się walki polityczne i ideologiczne, takie jak płeć, migracja i ochrona rodziny.

„Europa ma poczucie, że znalazła się na historycznym rozdrożu” – dodał.

Mówiąc o dwudziestoletniej przystąpieniu naszego kraju do UE, Viktor Orbán zauważył:

nie przystąpiliśmy do UE, co widzimy dzisiaj.

Viktor Orbán przypomniał, że nie było wówczas mowy o wspieraniu nielegalnej migracji ani o tym, że decydenci w Brukseli będą nam narzucać ideologię gender. Premier przypomniał także, że w 2004 r. UE nadal wytwarzała ponad dwadzieścia procent światowej produkcji gospodarczej, która jednak obecnie znacznie spadła.

Naród węgierski i rząd mają uzasadnione oczekiwania wobec podmiotów zajmujących się branżą paliwową, że Węgrzy będą mieli dostęp do paliwa po tej samej cenie, co obywatele krajów sąsiednich. Lepiej, jeśli zdadzą sobie z tego sprawę i sami dostosują swoje marże i zyski, zamiast narzucać to wszystko działaniami rządowymi, powiedział o cenach paliw Viktor Orbán.

Premier wyjaśnił, że rząd pytał handlowców o cenę regionalną. Rząd pracuje jednak w oparciu o regionalne dane KSH, które obejmują ceny w krajach sąsiednich, a także ceny w Polsce, Czechach i Bułgarii. Zdaniem handlowców jest to jednak niesprawiedliwe, gdyż te ostatnie kraje nie mogą stanowić podstawy do porównań z Węgrami.

Poprosili nas o określenie średniej ceny bez tych krajów. Według premiera jest to w zasadzie uzasadnione oczekiwanie z ich strony, dlatego ceny przeliczymy, ale odpowiednio je utrzymamy, bo

Węgrzy nie mogą płacić więcej niż średnia cena krajów sąsiadujących

— powiedział Wiktor Orbán.

Gdyby panował pokój, węgierska gospodarka mogłaby rozwijać się dwukrotnie bardziej właśnie dlatego, że gospodarki Europy Zachodniej – przede wszystkim niemieckiej – nie ucierpiałyby tak bardzo jak obecnie – podkreślił Viktor Orbán.

Niemcy zostali wypędzeni przez wojnę do domu, bo zostali odcięci od rosyjskiego systemu energetycznego i teraz płacą za energię dwukrotnie wyższą cenę.

A rynek niemiecki jest dla Węgier bardzo ważny.

Cały sens naszego członkostwa w UE polega na tym, że mamy nieograniczony dostęp do rynków bogatszych krajów. Ale jeśli te kraje popadną w kryzys, dotknie to również nas.

Węgry są zainteresowane gwałtownym wzrostem niemieckiej gospodarki i staniem się siłą napędową. Ale dzisiaj tak nie jest, bo wzrost gospodarczy musimy osiągnąć w taki sposób, aby nasz najważniejszy rynek zbytu – zachodnioeuropejski – niestety pogrążył się w kryzysie, rosnąc w mniejszym stopniu niż węgierski.

Tutaj musimy zachować się mądrze. To nie przypadek, że chiński prezydent przyjedzie na Węgry, to nie przypadek, że zwiększyliśmy naszą aktywność w Azji Centralnej, a także zacieśniliśmy relacje gospodarcze z Afryką. W obecnej sytuacji należy zwiększyć możliwości działania węgierskiej gospodarki w większym stopniu, niż byliśmy do tego przyzwyczajeni w przeszłości – zakończył wywiad Viktor Orbán.

hirado.hu

Zdjęcie: MTI