Mamy kłopoty w tej cholernej dyktaturze, w tej bigoteryjnej, zacofanej, tragicznie prymitywnej, całkowicie odizolowanej szumowinie.

Ten bagaż, utknięty w feudalizmie, nie może głosić, że jest chrześcijańsko-konserwatywny, podczas gdy stopa postępu już dawno postawiła stopę w rozwiniętej Europie, wyrzuca chrześcijan i Żydów i pozwala na nieograniczony dostęp do gwałciciela seksualnego, który tutaj eksploduje tylko sporadycznie i tam skromnie, ledwie co dwa dni, ukrywa się dla milionów, które naprawdę chcą dobrze żyć, nie pracować, ale dobrze żyć. Ku wielkiej jedności, nieskończenie błogosławionej Eurabii!

Ta demokracja hybrydowa (cokolwiek to znaczy) jest nikczemną przeszkodą w osiągnięciu innego świętego celu, jakim jest wybuch III wojny światowej. Ci dranie nie chcą, żeby Rosjanie i Ukraińcy zabijali się nawzajem, nawet jeśli przez jakiś czas będą to robić skutecznie, będą dobrodziejstwem dla wielkich zagranicznych inwestorów. Będą mieli mnóstwo gruntów ornych i nieograniczony dostęp do tanich źródeł energii i surowców mineralnych, bo nie będzie już Ukraińców, którzy mogliby się temu sprzeciwić.

Z kolei trzeci grzech główny polega na tym, że oczy nie chcą zaakceptować prostego faktu, że może być nawet sto różnych płci i tego należy uczyć nawet przedszkolaki. Oczywiście nie biorą pod uwagę decyzji europejskich mędrców, a mianowicie tego, że mężczyźni również mogą miesiączkować i rodzić. To podstawowe prawo człowieka, ale ci Węgrzy nie przestrzegają praw człowieka. Nawet teraz utknęli tam, gdzie panuje zacofane myślenie z epoki kamienia, ponieważ

nadal wierzą, że pierwsza niedziela maja to Dzień Matki.

Co oni tu robią? Nie ma matki, bo to obraźliwe i dyskryminujące. Jest tylko jeden i dwoje rodziców lub przynajmniej rodzic. U Anglików to już fakt, matki się tam nie opalają, bo są całkowicie oświecone. Są szkoły, w których zamiast niekompetentnej matki i ojca używa się określenia „dorosły”, co jest przyszłościowe i godne przyjęcia. Czas w końcu zrobić porządek w domu.

Jeśli prawdą jest, że naród żyje swoim językiem, to reformy należy zacząć od języka. Nie sądzicie, że zamiast „Kura mojej mamy” „Kura jednej z moich rodziców” brzmi dużo lepiej? W rzeczywistości nawet to nie jest całkowicie poprawne, ponieważ nazwa kura odnosi się również do płci zwierzęcia, co może zranić twoje poczucie siebie. Prawidłowy i poprawny tytuł będzie brzmiał następująco:

„Jeden z ptaków składających jaja moich rodziców”. Jest inaczej, prawda?

Następnie jest wiersz dyskryminatora imieniem Attila József. Co to jest „Od tygodnia myślę o mamie”? Wersja akceptowalna: „Od tygodnia myślę tylko o moich biologicznych rodzicach”. Czy by pomyśleli? To dobrze!

Już pierwsza linijka wiersza Jenő Dsidy „Święto Dziękczynienia” jest oburzająca i dlatego należy ją przepisać: „Dziękuję Ci, Boże, za moją matkę!” Jest też podwójnie odrażające, bo nie tylko jest macierzyństwem, ale też mówi „O mój Boże”. Pojęcie to nie jest już stosowane we współczesnej Europie. Krowa: poprawnie „Dziękuję, mój samotny rodzic nie istnieje!”

Ale mogliśmy iść dalej. Pierwsza zwrotka skandalicznie dyskryminującego wiersza Magdy Donászy „Ajándék” brzmi: „Kolorowym ołówkiem / narysowałem obrazek, / w poranek z okazji Dnia Matki, / Dla ciebie, moja mama”. To ty jesteś zaraźliwy! O wiele bardziej trafne i poprawne jest takie zdanie: „Kolorowym ołówkiem / narysowałem obrazek / na jakimś dniu rodziców / mój rodzic dla ciebie”.

W przyszłości nie będzie już „mleka matki”, tylko „mleko rodziców”, być może „mleko dla dorosłych”, jak to się stosuje w niektórych brytyjskich szpitalach. Nie ma „ojczyzny”, jest tylko „ojczyzna rodzicielska”, „ojczyzna” ma być prześladowana, słusznie możemy mówić o „jednym rodzicielstwie”, ale nie byłoby też problemem, gdyby zamiast „materialnych” pojawiło się określenie „ jedno z rodziców” uzyskało obywatelstwo.

Mamy kłopoty tylko z „Matką Naturą”, i to podwójnie. Ani natura „samotnego rodzica”, ani „natura rodzica” nie są tak naprawdę szczere.

Tak

i my też mamy z tym kłopot, bo termin „matka natura” zawiera w sobie pojęcie „natury”, która nie chce dorównać treściom LGBTQ.

Wstydzę się, ponieważ mój rozwój intelektualny nawet nie zarysowuje powierzchni cudownego rozwoju, który wznosi postępową ludzkość na szlachetne wyżyny. Ja tu zostaję w tyle, drapię się po głowie w stanie zastygnięcia, a ponieważ jestem niedojrzała, to myślę, że to wszyscy idioci próbujący dyktować normalnym ludziom. Wiem, że to złudzenie, ale dla mnie też jest to dobre. Właściwie to jedyna rzecz, która jest dobra.

Dla mnie Dzień Matki to święto, podczas którego dziękujemy naszym mamom i babciom za nasze życie, dziękujemy im za godne wychowanie i opiekę nad nami.

A wy, nieszczęśni pionierzy, po prostu świętujcie swoich słodkich rodziców, którym nie udało się wychować z was normalnych ludzi.

Zdjęcie na okładce: Biff And I / Facebook