Choć nie możemy przeszkodzić zamierzeniom stowarzyszenia, nie chcemy uczestniczyć w jego realizacji – powtarzał Péter Szijjártó.

W nadchodzących tygodniach spodziewana jest elementarna walka w sprawie propozycji NATO, presja na Węgrzech jest niesamowita, jednak według informacji ministerstwa rząd nie chce w żaden sposób uczestniczyć w szkoleniu ukraińskich żołnierzy i dostawach broni – powiedział w poniedziałek w Budapeszcie Minister Spraw Zagranicznych i Handlu Péter Szijjártó.

Szef resortu przestrzegł na spotkaniu frakcji Fideszu, że NATO zaczęło zacierać wcześniej wytyczone czerwone linie, które stwierdzały, że sojusz nie jest stroną wojny na Ukrainie i że należy zrobić wszystko, aby uniknąć bezpośredniego konfrontacja z Rosją.

A teraz wyszła na jaw historia, że ​​Sekretarz Generalny uznał, że warto byłoby, aby NATO zrobiło coś teraz, ponieważ nie jest możliwe, aby NATO siedziało tu od dwóch lat i tylko kraje członkowskie i Unia Europejska mogły to zrobić krok po kroku które zagrażają bezpieczeństwu świata – stwierdził.

W ramach tego chcą zwiększyć koordynacyjną rolę organizacji w transporcie broni i szkoleniu ukraińskich żołnierzy i przygotowują się do przyjęcia pakietu pomocowego w wysokości stu miliardów euro, ale Węgry nie chcą w tym uczestniczyć stwierdził, że jest to w jakiejkolwiek formie.

„Chcemy całkowicie się od tego trzymać. Nie możemy temu zapobiec, ale na pewno chcemy jednej rzeczy, a ściślej mówiąc trzech rzeczy. Po pierwsze, węgierski żołnierz nie powinien brać udziału w czymś takim. Po drugie, aby nic nie powinno się stać z tego typu kampanią na Węgrzech. I po trzecie, że nie trzeba na to wydać ani grosza węgierskich podatników” – wyliczył.

„A jeśli chodzi o całą trójkę, mamy na nas niesamowitą, choć naprawdę elementarną presję” – zaznaczył, zwracając uwagę, że pozostałe dwa niechętne państwa członkowskie szybko udało się doprowadzić do wspólnego stanowiska, pozostawiając nasz kraj w spokoju.

„Wszyscy są zmiażdżeni, wszyscy oprócz nas trzydziestu jeden, a my jesteśmy sami. I w zmaganiach nadchodzących tygodni będziemy zupełnie sami” – dodał.

Péter Szijjártó ogłosił, że w Brukseli trwają już prace nad przygotowaniem zaplecza operacji.

„I wpychają nas do środka. Teraz mniej więcej osiągnęliśmy to, że politycznie przyznali, że nie chcemy w tym uczestniczyć, ale widzę, że minimalny program z ich strony polega na tym, że próbują nas wepchnąć w historię finansową” – stwierdził.

„Teraz próbują na nas wywierać presję, mówiąc, że wszystko w porządku, a potem żadnych węgierskich żołnierzy, dobrze, nawet nie terytorium Węgier, jak teraz mówią, ale pieniądze. I oto walka kolejnych tygodni: nie, nie, nie” – podkreślił.

Następnie powiedział, że NATO nie chce tworzyć precedensu, który powodowałby wykluczenie sojusznika z jakiejś operacji wojskowej.

Na koniec minister ponownie poskarżył się, że zachodni przywódcy polityczni nie wydają się chcieć zejść z drogi dostaw broni, podczas gdy teraz stało się jasne, że na polu bitwy nie ma rozwiązania, ponieważ żadna ze stron nie może przeważyć nad drugą, linia frontu przesuwa się tylko kilka kilometrów tam i z powrotem.

Wszystkim tutaj, w Europie, powiedziano, że nie ma znaczenia, za jaką cenę, nie ma znaczenia, jak bardzo zostanie naruszone ich bezpieczeństwo, ale dadzą z siebie wszystko – powiedział.

To stanowisko, które zostało przyjęte w kręgach NATO dość jasno, szeroko, otwarcie i bez poczucia wstydu, że Ukraińcom należy pomagać nawet kosztem własnego bezpieczeństwa – dodał.

Jako dobry przykład podał fakt, że Słowacja, która przekazała wszystkie swoje samoloty wojskowe, nie otrzymała na czas zamówionej z Zachodu wymiany, w związku z czym obronę powietrzną kraju zapewniają obecnie Węgry i Czechy.

Gdybyśmy my, Węgrzy i Czesi, nie zapewnili Słowakom obrony powietrznej, wpatrywanie się ze złością w niebo i wymachiwanie pięściami byłoby jedyną zdolnością Słowaków do obrony powietrznej – powiedział.

Stwierdził także, że dostawy broni jedynie utrzymują status quo, co pociąga za sobą dalsze ogromne straty. „Dlatego jedynym sposobem militarnego wyjścia z tej sytuacji jest zrealizowanie drugiego scenariusza, czyli wysłania wojsk lądowych, co jest równoznaczne z zaangażowaniem NATO i wybuchem wojny światowej” – zadeklarował.

„Trzeci scenariusz jest taki, że w takiej wojnie dozwolone jest użycie wszelkich środków, a potem pojawia się kwestia głowic nuklearnych, o których wiemy na pewno, że jedna sztuka wystarczy, aby zadecydować o przyszłych losach świata, i tam są ich tysiące po obu stronach” – oznajmił.

„Nuklearnego superpotęgi nie da się pokonać (…). To, co się dzieje, to praktycznie działanie rzeźni” – zauważył.

MTI

Zdjęcie na okładce: Péter Szijjártó Minister Spraw Zagranicznych i Handlu
Zdjęcie: Facebook / Péter Szijjártó