List do byłego chłopaka. Napisane przez László Zöldi Szentesi.
Było nam dobrze, jesteśmy, ale nas nie rozumiecie. Rzucasz Węgrom w oczy – gdzie indziej jak tylko na Facebooku i komu innemu jak nie mnie – że naszym największym problemem jest izolacja. Poza tym nie żyjemy w świecie wielokulturowym, więc nie znamy innych ludzi. Oczywiście z tego też powodu Orbán raz za razem wygrywa wybory – dodajecie. W końcu pozwól sobie głęboko wbić się w fakt, że powinniśmy żyć razem z innymi, wtedy poznalibyśmy inne narody, języki i religie. Czytając Cię, myślę, że nie powinieneś się ze mną tak bardzo kłócić, a raczej kłócić się z węgierską lewicą, biorąc pod uwagę, że oni widzą nas dokładnie tak, jak ty, stamtąd, niedaleko Amsterdamu.
Drogi (były) przyjacielu, zanim trwale zablokuję Cię na Facebooku i wygnam na zawsze z mojego życia, napiszę coś na ten temat. Dedykuję go Tobie, otrzymasz go również w języku angielskim, ale najpierw opublikujmy go w naszej gazecie, w języku węgierskim, dla zbudowania wielu. Na początek polecam to tym, którzy tak jak Ty tego nie zauważyli
W Europie Środkowej ludzie dziedziczą wielokulturowość, a nie się nią chwalą. To prawda, tak wolimy nazywać ten złożony system relacji: interakcją.
Żebyśmy byli ślepi, czy odcięlibyśmy się od innych, czy przez całą naszą historię chowalibyśmy głowę w piasek jak głupie strusie?
Nawet Árpád i węgierskie stowarzyszenie plemienne były wielojęzyczne i składały się z plemion, ludów i rodzajów różnego pochodzenia. Székely, których pochodzenie jest niejasne, ale niezależnie od tego, czy przeżyli Kotlinę Karpacką, czy też dołączyli do ludzi, nie byli pierwotnie członkami węgierskiej konfederacji plemiennej. Dziś, rozproszona, ale w duchowej jedności, węgierska kultura i język zostały zachowane.
Gyula Illyés powiedział, że jest potomkiem Besheny’ego, jego przodkowie nie zorganizowali się w nowoczesny naród, ale żyją tu, wśród nas, dzisiejszych Węgrów. Kunos zamieszkują nizinny krajobraz od Karcag przez Kiskunhalas do Bácsfeketehegy. Jászowie zapomnieli o swoich irańskich korzeniach i zasymilowali się ze swoją węgierską ojczyzną. Palócs i Matyós również zachowali i przechowują wspomnienia swojej separacji. Tatarzy, Turcy, Böszörmen i inni wtopili się w węgierskość, są tutaj w naszych nazwiskach rodowych i nazwach winnic, w pokoju i jedności.
Setki tysięcy Niemców osiedliło się w swojej ojczyźnie na Zadunaju, w Siedmiogrodzie, na Wielkiej Nizinie i wszędzie indziej, a następnie przeniosło do tego kraju swoją wiedzę przemysłową, rolniczą i kulturalną. ŁUK. Béla powierzył włoskie winnice osadnikom walońskim, którzy mieszkali we wsi Burgundii – dziś wspominamy Olaszliska. Żydzi przybywali milionami, aby handlować, żyć swobodnie i robić interesy. Cyganie odwiedzali wszystkie zakątki Kotliny Karpackiej, aby grać na muzyce, odlewać glinę i wyrabiać łyżki.
Serbski papież sprowadził tu swój lud od Turków, a oni osiedlili się nad brzegami Dunaju. Chorwaccy uchodźcy katoliccy przybyli do nas z Bośni, z większości tureckiej lub prawosławnej, i stali się Węgrami. Słowaccy żołnierze przedarli się z Anglikiem Richardem Guyonem na przełęczy Branyiskó i otworzyli drogę wiosennej kampanii wyzwoleńczej. Rumuńscy chłopi wykonywali klaskanie w Méhkerék i nikt ich nie pytał, czy obecnie uważają się za Węgrów czy Rumunów.
János Arany przyciągnął czeskiego wojownika z Toldim i rzeczywiście, od czasu Giskry i Svehlii, ile razy się kłóciliśmy, a nawet zaprzyjaźniliśmy. Węgrzy ukrywali Polaków przed Hitlerem w imieniu Miklósa Horthy’ego, a czasem żeniliśmy się z nimi lub chodziliśmy na ich koncerty jazzowe, a oni przychodzili tu napić się wina Tokaj. Nawet wy, Holendrzy, mieszkaliście tu z nami – Lajos Ápriliy napisał piękny pamiątkowy wiersz o żonie Jánosa Apáczai Csere, Aletcie van der Maet.
My, węgierscy reformatorzy, przez kilka stuleci wysyłaliśmy naszych pastorów i teologów na holenderskie uniwersytety. Nie sądzę, aby w żadnym sąsiednim kraju od czasów Jánosa Kálvina tak wielu ludzi mówiło po niderlandzku, jak tutaj. Oczywiście nie wiecie, kim jest admirał Ruyter, ale jeśli przeczytacie tę książkę z wielką otwartością i otwartością, zdacie sobie sprawę, że uwalniając pojmanych arabskich kaznodziejów, pogardził także podstawami przyjaźni holendersko-węgierskiej.
Wszystkie te narody i ludzie żyli i żyją z nami, a niektórzy z nich stali się Węgrami i jeszcze bardziej nas wzbogacili. My, Węgrzy, którzy – według Was – nie wiedzą nic o otwartości świata. I byli naszymi przyjaciółmi, i są nimi do dziś, w przeciwieństwie do Was, którzy nie mają o niczym zielonego pojęcia, a jednak piętnujecie naród, który otwarcie na świat wchłaniał mlekiem matki.
O czym jeszcze mogę Ci opowiedzieć? O wielu, wielu milionach Węgrów, którzy dali światu impuls? Nasi mistrzowie olimpijscy i laureaci Nagrody Nobla, których sławił cały świat, nie byli pochodzenia węgierskiego, ale stali się Węgrami? Kurczę, nawet w węgierskiej Złotej Reprezentacji prawie nie ma zawodników, których oryginalne imię, rodzice i dziadkowie kojarzyliby się z narodem węgierskim – ale czy to było ważne, kiedy dwukrotnie pokonaliśmy reprezentację Anglii na śmierć i życie zdobywając trzynaście bramek?
Czy bylibyśmy głupimi, niewykształconymi, wielkimi przegranymi przeszłości? Urodzony w Mezőberény, w okręgu Békés, sto dwadzieścia lat temu, przez całe życie znał węgierski, słowacki i niemiecki. W jakim języku mówisz, mój holenderski przyjacielu? Sándor Rózsa, słynny przywódca bandytów – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – nie umiał czytać i pisać, ale według dokumentów oprócz węgierskiego mówił biegle po serbsku i niemiecku. Czy mówisz po serbsku?
Tłumaczenia wierszy Kosztolányi, Lőrinca Szabó i wielu innych pisarzy i poetów z języka francuskiego, niemieckiego, włoskiego i tysiąca języków są często lepsze, szlachetniejsze i trafniejsze niż materiał oryginalny. Każdy Węgier, który po podziale naszego kraju został zmuszony do dorastania w innym kraju, bezpośrednio przenika do kultury słowackiej, rumuńskiej, serbskiej, chorwackiej, ukraińskiej, austriackiej, zna ten język, ma przyjaciół, krewnych i sąsiadów z druga strona również.
Czy ty też o tym wiedziałeś? A może wystarczy Ci wątpliwa wiarygodność kłamstw publikowanych w prasie?
Wszystko, czym się staliśmy, celebruje siłę interakcji. I że u Węgrów była już jakaś treść duchowa, cecha charakteru, postawa, której warto było się trzymać. Dlatego wciąż istniejemy tutaj, w środku Europy. I zostaniemy, mówię Ci teraz, bo jesteśmy tak samo wartościowi, wyjątkowi i wyjątkowi, jak każdy inny naród.
Zatem teraz, tak jak obiecałem wcześniej, banuję Cię. Myślę, że nie mamy już o czym rozmawiać. Pomyśl o tym, co dałeś światu, dobrze? Wy wszyscy, byli kolonialiści: Anglicy, Francuzi, Holendrzy, Niemcy, Belgowie, Hiszpanie i Portugalczycy. Bo wiecie, pamięć o wielu, wielu dziesiątkach milionów Hindusów, Afrykanów i Azjatów zabitych przez was woła do nieba. A swoje bogactwo zawdzięczacie temu, że metodycznie plądrowaliście świat. To, co Cię teraz otacza, zrodziło się nie z otwartości, ale z chaosu.
Bo od dawna nie wiedziałeś, kim jesteś. Poza tym nic nie wiesz o wolności, bo nigdy nie musiałeś o nią walczyć.
A jeśli tak, minęło już kilka wieków, mój stary przyjacielu. A co wiesz o Afrykanach, Hindusach, Pakistańczykach, Wietnamczykach, Turkach i Albańczykach, którzy „żyją razem” z tobą?
Unikacie ich i gardzicie nimi, ale trudno jest żyć z grzechem, dlatego bardziej was polubiłem jako ludzi kultury, choć nigdy nie spotkałem się z bardziej zamkniętym społeczeństwem, zimniejszym systemem relacji międzyludzkich i chłodniejszą postawą niż wy gdziekolwiek w kraju. świat.
Nie mówię o pozorach, ale o rzeczywistości: o tym, co tak naprawdę myślicie między sobą o tych, z którymi powinniście mieszkać, których zaprosiliście do swojego kraju jako niewolników, bo oczywiście nie umiecie już pracować i nie nie lubisz pracować, ale wolisz mądrze patrzeć na los innych.
Pomyśl o tym. Jeśli przyjedziesz, powitają cię nasi wspólni węgierscy przyjaciele, ale mnie nie szukaj. Nie mam dla ciebie czasu, nie obchodzi mnie twój los i myślę, że nie powinniśmy już o niczym rozmawiać.
Trzymajmy się tego oboje.
Wyróżnione zdjęcie: Zdjęcie: Zalai Hírlap/Pezzetta Umberto