Istnieje bardziej niebezpieczny stan niż wtedy, gdy ktoś jest po prostu głupi, niegrzeczny lub palant. Napisane przez László Zöldi Szentesi.

Na wstępie chciałbym stwierdzić co samo w sobie nie jest problemem.

Nie jest to problemem, jeśli ktoś biegnie przed klubem nocnym w opalonych spodniach, bo w międzyczasie imprezy są tak ułożone. Nie jest też tragedią, jeśli człowiek w wieku czterdziestu trzech lat prześlizguje się po parkiecie między nogami nastolatek i z jakiegoś tajemniczego powodu naprawdę wierzy, że on też jest niepohamowanym nastolatkiem, a nie starcem. Człowiek.

Co więcej, samo w sobie nie jest problemem, jeśli bramkarze wyrzucą Cię za podbródek, bo nie potrafisz porozumieć się między ludźmi i polujesz na cudze kobiety.

Może się też zdarzyć, że ktoś lubi ładować cudze telefony komórkowe, a potem wrzuca je do Dunaju wielkim łukiem, ze złości czy namiętności, nie ma to znaczenia. Podobnie jak ostatni obmacywacz, którego wyrzucono z Kispipaców na końcu wioski, bo nakarmił wiejskiego głupca zawartością popielniczki.

Nie, to naprawdę nie są problemy. To są „tylko” żenujące epizody, charakterystyczne objawy tego, że głupi, trzeźwy, na pewno pozostanie głupi po pijanemu.

Ale – jak było wiadomo zarówno na dworze wersalskim, jak i w filozofii Wschodu – istnieje bardziej niebezpieczny stan istnienia niż bycie po prostu głupim, niegrzecznym lub palantem. Jest bowiem coś, od czego powstrzymuje się każdy zdrowy na umyśle człowiek, bo gdy już to do niego dotrze, jak jakaś rozprzestrzeniająca się zaraza, z pewnością ugrzęźnie, nawet na całe życie: jeśli stanie się śmieszny.

Dziś Péter Magyar jest nie tylko po omacku, ale i śmieszny. A to, co zrobił, jest ważne nie dlatego, że nikt inny w historii świata nie oszukiwał, nie pił ani nie kradł telefonów, ale dlatego, że przegrał trzydzieści procent ostatnich wyborów.

Jednocześnie – po fałszywie nadpisanym wstępnym planie – zajmuje swoje miejsce w Brukseli, czyli reprezentuje nie tylko siebie, ale także kraj ze swoim standardem moralnym i osobnym wejściem.

Można zatem powiedzieć, że ma on odpowiedzialność, jeśli tylko w jego przypadku warto kontynuować tę refleksję na gruncie moralnym.

Próbuję pomóc Péterowi Magyarowi, co powinien zrobić. Przede wszystkim zrezygnuj, wycofaj się z życia publicznego, bo dokonałeś czegoś bezprecedensowego.

Głupia historia z nianią, że to wszystko wydarzyło się przez Antala Rogána – oczywiście Rogán oszukał chwiejnych przyjaciół, gorące nastolatki, znajdujące się tam butelki za sto pięćdziesiąt tysięcy forintów, a nie ułożony wokół niego Taitrészeg Magyar – jest zwykłym kłamstwem, ponieważ zawsze na wszystko można znaleźć wytłumaczenie.

Ten facet z Cisy to zawodowy, patologiczny kłamca, uchylający się od odpowiedzialności i sztywny głupiec.

Nie wiem, czy był żołnierzem (oczywiście nie, wtedy ich tam nie widzieliśmy), ale jeśli przypadkiem, to miesiącami szorował toaletę, podnosił kutasa na poligonie, bo Z właściwych powodów pedagogicznych naprawdę trzeba było mu uświadomić, że nie wszystko jest konieczne i nie da się tego wytłumaczyć.

Mogliśmy tylko zapomnieć o tej brązowej plamie. Ale na próżno: to trudne zadanie. Wstydź się, ale jestem pewien, że przez kilka następnych miesięcy będę myślał o nim i jego plamie. Może to byłby moment prawdy, gdy zobaczylibyśmy rzeczywistość na nagraniu? Jak te upały, wysiłek i wysiłek mogły być tak poplamione?

Następnym razem odpowiedzi udzielą Wasi wyborcy. Ci, którzy podobnie jak ja, być może widzieli teraz prawdziwe oblicze tego człowieka. Tak, nad brązową plamą. Obydwa są przerażającymi widokami, zostawmy to.

naród węgierski

Zdjęcie na okładce: Należy uświadomić Péterowi Magyarowi, że wszystkiego nie da się wyjaśnić.
Źródło: HírTV