Wchodzących do sali witała na projektorze surowa fotografia Pétera Magyara: „Przyszedłem. Teraz przyjdź.”
Kiedy Partia Cisa ogłosiła wiec na sobotnie popołudnie w MOM Event Center jako początek kampanii, wszyscy, którzy w miesiącach letnich próbowali odzyskać siły po jednym z najbardziej intensywnych okresów kampanii w ostatnich latach, wywołali dreszcze. Ostatecznie Péter Magyar tak naprawdę zakończył swoje wystąpienie stwierdzeniem, że teraz skupiają się na wygraniu wyborów w 2026 r., ale w ciągu najbliższych dwóch miesięcy przygotowują się na mniej spektakularny okres: werbują członków do partii i budują organizację.
Zamiast być zszokowana, publiczność przyjęła samokrytyczne zdanie, którym Magyar próbował nadać impuls temu ponownemu połączeniu, oklaskami z aprobatą:
„Era politycznej gwiazdy rocka i ulicznego bojownika dobiegła końca, dziś zaczyna się nowa era”.
Ponieważ Partia Cisa, która zdobyła 1,3 mln głosów, oficjalnie liczy jeszcze tylko 19 członków, na to spotkanie spodziewano się 1400 zwolenników i ochotników, którzy w terminie zgłosili się do powołania Magyara. Wchodzących na salę witała na projektorze surowa fotografia Pétera Magyara:
"Przyszedłem. Teraz przyjdź.”
Innymi słowy, trzeba coś zrobić z sytuacją, że w kampanii 2026 nie wystarczy już rozesłać frontmana po całym kraju, ale trzeba znaleźć kandydatów we wszystkich 106 poszczególnych okręgach wyborczych, potrzebna będzie też organizacja kampanii za nimi.
Jak ujął to Magyar w mylący sposób: będzie to „struktura równiny zalewowej Cisy” .
Rejestracja do partii rozpoczyna się w sobotę (można dołączyć po 3 miesiącach członkostwa wspierającego), a w całym kraju na wzór kręgów obywatelskich powstają także Wyspy Cisowe.
Ponieważ we wrześniu rozpoczyna się ich trasa koncertowa po kraju, chcą dotrzeć do każdego miasta w kraju w taki sposób, aby zamiast frontmana w jakieś miejsca trafiły inne twarze imprezy. Innymi słowy, trzeba zbudować inny niż Magyar. Będzie jeszcze mnóstwo pracy, ponieważ dwaj przedstawiciele Budapesztu przemawiający podczas sobotniej imprezy, Eszter Ordas i Áron Porcher Sommerville, już w tej rundzie musieli zacząć od przedstawienia. Péter Magyar opisał, że w ostatnich miesiącach musieli prowadzić kampanię bez praktycznie rozwiniętej organizacji.
„jak wtedy, gdy nie ma czasu na osiodłanie konia i trzeba na nim usiąść, żeby móc pogalopować i zmienić losy naszego kraju”.
Nie będzie żadnej zmowy
W bardzo niejasny sposób Magyar nawiązał także do wpadki swojej partii, która miała miejsce pod koniec czerwca, czego nawet nie próbował wrobić w intrygę Rogana, a raczej pochwalił jego skruchę:
„Wiem, że wiele osób ma znaki zapytania. Oczywiście rzadkością jest, że polityk może być jednocześnie osobą. Wiem, że nie jest to dziś typowe na Węgrzech. Mogłoby być inaczej. Widzimy, że inni robią to inaczej. Wiem, że trudno to zrozumieć, ale chciałem pozostać człowiekiem, jednym z was. Mogę obiecać, że będę bardziej ostrożny niż wcześniej, ale nadal będę.
W swoim przemówieniu Magyar zadeklarował także, że nawet po wyborach do PE nie rości sobie prawa do sojuszu z pozostałymi siłami politycznymi, ponieważ to one same stanowią opozycję wobec systemu, to one są prawdziwymi pretendentami: „Ponad 1,352 mln naszych rodaków głosowało na Partię Cisy jako rząd Orbána jest prawdziwym, potężnym pretendentem do Narodowego Systemu Przestępczości Zorganizowanej w nadchodzących wyborach parlamentarnych.”
Powiedział także Gergely'emu Karácsony'emu, że jest skłonny usiąść i negocjować z nim, ale burmistrz nie powinien oczekiwać, że przedstawiciele Cisy zapewnią mu większość w Zgromadzeniu Stołecznym, ani też nie będzie się angażował w rozdawanie stanowisk, ponieważ wyraźnie uważa stanowisko Gyurcsány'ego sojusznikiem i partnerem politycznym. Rozpuścił też pogłoskę, że Karácsonyowie chcieli kupić przedstawicieli Cisy. „Nie pozwolimy, aby burmistrz i jego przedstawiciele przetrwali na podstawie pozbawionych zasad umów, a tymczasem nasza ukochana stolica jest nadal niszczona”.
Choć wcześniej uważał, że Momentum „prowadzi kampanię przeciwko sprawie narodowej”, inicjując referendum przeciwko złożeniu kandydatury na igrzyska olimpijskie w 2024 r., obecnie sam Péter Magyar zapowiedział, że w razie potrzeby rozpoczną ogólnokrajowe referendum w sprawie ustaleń olimpijskich.
Wolałby współpracować ze swoimi zwolennikami, a nie z innymi partiami. Postawił wysoką stawkę, a jeśli to się nie powiedzie, mówi: „Węgry są skończone. Kraj jest na skraju bankructwa. Rząd zniszczył nasze relacje z sojusznikami, młodzi ludzie emigrują, wielu naszych rodaków żyje w głębokiej biedzie, podczas gdy członkowie klanu kradną majątek narodowy i mieszkają w pałacach, imprezują na 30 miliardach jachtów i wypoczywają w niesamowitym luksusie”.
Próbował zabiegać o przyłączenie się do frakcji Europejskiej Partii Ludowej tak, jakby miało to dać jej przewagę nad Viktorem Orbánem.
„Orbán nadal ma dwie trzecie głosów w kraju, ale w Europie rozmawiają z nim tylko skorumpowani politycy tacy jak on, od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy. Oczywiście można marzyć o stworzeniu silnej frakcji w Parlamencie Europejskim, ale dziś sytuacja przypomina raczej sytuację, gdy z każdego klubu kogoś już wyrzucono, więc zakłada swój własny i od razu zaczyna szerzyć informację, że jest to największy i ten prawdziwy.”
Zasugerował także, że za 10 dni odbędzie rozmowy z przewodniczącym Komisji Europejskiej i Parlamentem Europejskim na temat „repatriacji środków unijnych i kwestii praworządności” . Innymi słowy, w przeciwieństwie na przykład do Momentum, nie stara się ona prowadzić kampanii poprzez zamykanie kranów z pieniędzmi, ale raczej pozycjonuje się jako opozycja, która zajmie się tym, czego rząd nie jest w stanie zrobić i będzie miała znaczący wpływ na Podejmowanie decyzji w UE.
Źródła: MTI/Index/444/Civilek.Info
Wyróżnione zdjęcie: Péter Magyar/Facebook