Pomimo tego, że Unia Europejska tonie we własnych dogmatach, jestem optymistą – stwierdził popularny ekspert ds. polityki bezpieczeństwa w wywiadzie dla Civilek.info, w którym omówił m.in. traktowanie przez UE przestępczości migracyjnej oraz imigracja w ogóle – nie można pominąć także powyborczych stosunków władzy i oczywiście rosyjsko-ukraińskiego konfliktu wojennego.
Niedawno w programie Zsolta Bayera analizowano wideo z ataku nożem w Mannheim. Doszli do dziwnego wniosku. Na nagraniu widać, że jeden z policjantów podejmujących akcję powalił na ziemię nie noża, lecz aktywistę, który chciał go zatrzymać. Na tej podstawie można by sądzić, że niemiecka policja nie powinna podejmować działań przeciwko migrantom. Czy byłoby możliwe? O to zapytałem Georga Spöttle’a, który służył w niemieckiej jednostce policji.
– Nie ma mowy o czymś takim. Każdy, kto śledzi niemieckie wiadomości, wie, że na przykład w ciągu ostatnich dwóch tygodni doszło do dwóch przypadków śmierci, w których policja użyła broni przeciwko osobom ze środowisk migracyjnych i zastrzeliła terrorystów. Postąpili słusznie, bo musieli ratować życie innych ludzi. Kilka razy oglądałem całe filmy – kilka z nich opublikowano na YouTube – i można z nich wywnioskować, że sytuacja nie była jasna. Kilka osób leżało na ziemi, panowało duże zamieszanie, to znaczy, że nie można było w jednej chwili określić, kto był napastnikiem, a kto ofiarą. Mógłby to zrobić nawet skrajnie lewicowy, gdyż podczas tego wydarzenia protestowali przeciwko islamizacji Niemiec i Europy. Zanim stało się jasne, że napastnikiem był młody Afgańczyk, już dźgnął kolegę policjanta w szyję i skroń, który niestety następnego dnia w wyniku odniesionych obrażeń zmarł w szpitalu. Nie ma więc mowy o niepodjęciu działań wobec agresywnego migranta, zwłaszcza jeśli zaatakuje nożem. Jeśli jednak musisz oddać strzał, uważaj, aby strzał nie był śmiertelny. Oczywiście, jeśli nie ma sposobu, aby powstrzymać kogoś, kto chce zabić, nadal trzeba to zrobić i może to zrobić policja. Jednocześnie w danej sytuacji nie strzelam do zapaśników na ziemi.
„Słuchaj, nie trzeba pytać specjalisty, zamiast oceniać laika”.
– Warto też wziąć pod uwagę, że w takich sytuacjach decyzje muszą być podejmowane w ułamku sekundy. Wiele lat temu byłem w podobnej sytuacji, gdy podczas prostej weryfikacji osoba otrzymująca weryfikację nagle wyjęła 100-metrowy gwóźdź i chciała dźgnąć mojego kolegę. Stałem blisko nich, więc udało mi się rozwiązać sytuację strzałem w ramię. Uwierz mi, taka sytuacja jest bardzo stresująca, w mgnieniu oka decyduję, czy spróbować ją rozwiązać, skacząc tam, ale może być już za późno. Jako funkcjonariusz policji trzeba być gotowym nawet odebrać życie lub spowodować poważne obrażenia, ale obejmuje to również fakt, że przestępca odbiera mi życie lub powoduje takie obrażenia, że muszę ponosić konsekwencje przez resztę życia moje życie. Niestety, przydarzyło się to również jednej z moich koleżanek, która podczas demonstracji otrzymała potężny cios w głowę żelazną rurą, rozbił jej się hełm, doznała takiego uszkodzenia mózgu, że nie stała się już zdrową osobą i będzie potrzebuje opieki do końca życia. Inny mój kolega został poważnie dźgnięty nożem w nogę, kilka nerwów i ścięgien zostało przeciętych, przez co został unieruchomiony. To też idzie w parze z pracą w policji, ubiegając się o takie zadanie, naturalnie o tym wiesz.
- Jeśli w tym przypadku nie można winić policjanta, który niestety stracił życie, to nie ma wątpliwości, że władze niemieckie nie działają z wystarczającą siłą wobec przestępców-migrantów, a jeśli to zrobią, sądy wydają przeciwko nim śmieszne, ale raczej oburzające wyroki . Zatem coś jest bardzo nie tak „tam”.
– Naprawdę nie ma. Jeśli spojrzeć na statystyki przestępczości, przestępczość migracyjna jest widoczna. Granice właściwie są nadal otwarte, Europa nie nauczyła się niczego od 2015 roku, więc miliony ludzi przyjechały z Afryki Północnej, części subsaharyjskiej. z regionu Sahelu, ale także z Bliskiego Wschodu. Prawie nie ma kraju na świecie, z którego nie przybyliby migranci. Kubańczycy, Syryjczycy, Irakijczycy, Hindusi, Bangladeszowie, Turcy, Tunezyjczycy, Marokańczycy pojawili się tu, na granicy węgierskiej, ale przybyli z Beninu, Senegalu, Wybrzeża Kości Słoniowej, Togo, Nigerii, a także wielu Afgańczyków, którzy tworzą jeden z największych kontyngentów . Tymczasem Europa nie chce zamykać i chronić granic, jak bardzo słusznie zrobiły to Węgry. Mówi się też o ochronie granic, ale jeśli pojawi się migrant i zwróci się o azyl polityczny, to trzeba tę procedurę rozpocząć. Jest to państwowa procedura administracyjna, która może ciągnąć się bardzo długo, nawet latami, do tego czasu zgodnie z niemieckim prawem należy im zapewnić pomoc, mieszkanie, opiekę medyczną, jeśli chodzi o nieletnich, to ochronę opiekuńczą , a później opieka w szkole lub przedszkolu. To bardzo różnorodne zadanie, kosztuje mnóstwo pieniędzy, pochłania sto miliardów euro. Oczywiście, jeśli rząd niemiecki, Holendrzy lub inni będą tego chcieli, to ich sprawa, ale tylko wtedy Węgry nie powinny być karane za ochronę nie tylko granic Węgier, ale także Europy.
- I tu pojawiają się życzliwe powody, należy udzielić pomocy humanitarnej biednym uchodźcom, ale oni nie chcą zobaczyć, że to nie są uchodźcy, ich życie nie jest zagrożone, okupują Europę jedynie w nadziei na lepsze życie. Prawdziwy uchodźca nie przekracza granicy na siłę i posiada dokumenty, które poświadczają, kim jest i że przysługuje mu azyl.
- Ich dokumenty są oczywiście wyrzucane lub ukrywane, bo nie mogą deportować osoby, której kraju pochodzenia i obywatelstwa nie są w stanie określić, a jeśli ktoś płaci przemytnikom ludzi tysiące dolarów, to nie chce być deportowany. Jeśli na przykład pochodzisz z Pakistanu, rządzą tam talibowie, ale nie ma przed wojną ucieczki. Jest Królestwo Maroka, Tunezyjska Republika Arabska, w tych krajach panuje spokój, to nie przypadek, że jedziemy na wakacje, powiedzmy, do Tunezji. Zatem każdy, kto stamtąd pochodzi, nie jest uchodźcą, ale imigrantem ekonomicznym lub ucieka przed władzami krajowymi i ucieka przed ściganiem. Dlatego wymyśla nowe obywatelstwo, nowe imię i stara się pozostać w Unii Europejskiej, co udaje mu się, bo liczba deportacji jest niewielka.
- Rozumiem działania migrantów, ale nie zachowanie rządów i władz. Logiczne byłoby, gdybym ci pomógł, gdybym wiedział, kim jesteś. Jeżeli nie posiadasz dokumentów, nie możesz wjechać na terytorium Unii.
– To dobroduszne zachowanie, bo z większości krajów wydających nie należy uciekać. Byłem na przykład w Iraku, sytuacja tam jest zupełnie normalna, rząd jest stabilny. Rozmawiałem też z jednym z ministrów i powiedział, że prowadzą oni tę samą politykę, którą wiele lat temu zapoczątkował Viktor Orbán, czyli tworzą miejsca pracy i dają dobre pensje, aby młodzi ludzie nie chcieli wyjeżdżać do Europy jako migranci. Dziś w Syrii nie ma państwa islamskiego, jest wojna domowa, która prześladowała miliony, ale ci, którzy kiedyś siedzieli w wygodzie Niemiec, Holandii, Szwajcarii, Szwecji i otrzymywali comiesięczne apanage, bezpłatne usługi często za darmo, nie muszę i nie chcę pracować, oczywiście mówi, po co mam wracać do Syrii i pracować za powiedzmy trzysta dolarów, skoro tu mogę dostać 1000 dolarów i nie muszę za to nic robić. Rząd płaci za moją opiekę medyczną, mieszkanie, jedzenie, dostaję wszystko, ale nie wrócę! Afgańczycy nadal mogą twierdzić, że uciekają przed talibami, ale jak? Właśnie wybuchła afera, że niemieckie wizy najwyraźniej były wkładane do fałszywych paszportów, czego konsulowie nie chcieli, ale musieli zrobić na wyższe rozkazy, dlatego teraz w ministerstwie Annaleny Baerbock prowadzone jest śledztwo w tej sprawie.
- Nie tylko z tego powodu, ale w Niemczech jest też coraz gorzej gospodarczo i dla nas to też zła wiadomość, bo węgierska gospodarka jest silnie zorientowana na niemieckość. Jeszcze doświadczyć, że Niemcy zgadzają się na wszystko, czego chcą dyletanci politycy Unii. W bezsensownym, a nawet szkodliwym bojkocie gazu i ropy, tymczasem wyrzekają się energii nuklearnej, mówią o zazielenianiu, ale wracają do spalania węgla brunatnego, atakują Chiny w sprawie samochodów elektrycznych, podczas gdy nawet ich własni producenci samochodów są temu przeciwni, więc szaleństwo dyletanta przejął je i sześcian na dodatek.
– Mówię, że jeśli tego chcą, powinniśmy szanować ich decyzje, ale można się spodziewać, że nie będą próbowali zabierać głosu w węgierskiej polityce energetycznej ani w zarządzaniu migracją. Chciałbym podkreślić, że tego rodzaju podstawowa postawa charakteryzuje także działaczy lewicowych gdzie indziej. Powinniśmy także mieć samochody elektryczne, ale nie produkować akumulatorów. Niech będą samochody elektryczne, a nie chińskie. Tyle, że na elektryczne Mercedesy, Audi czy Volkswageny nie stać przeciętnego człowieka. Gdybym na nic nie wydawał, nie płacił mediów, nie wynajmował i nawet nie jadł, to może udałoby mi się ustalić cenę niemieckiego samochodu elektrycznego za 10 lat. Chiński jest dużo tańszy i ma lepszą konstrukcję. Niemcy jednak chcą karnego cła. Oczywiście niemieckie przepisy są absurdalne także w innych obszarach. Ustalono, że należy zmienić instalację grzewczą z gazowej na np. paliwo mieszane, ja zmienię na pellet i pompę ciepła, z tą różnicą, że taka przeróbka kosztuje 30 000 euro. To brutalna kwota, powiedzmy, dla małego emeryta, który otrzymuje 1200-1300 euro. Płaci czynsz od 3 do 400 euro, a z reszty musi żyć. Teraz ci ludzie są karani i dlaczego? Ponieważ na Rosję wprowadzono sankcje, a gaz stał się drogi. Co samotny emeryt może z tym zrobić? Mam też krewnego, którego było stać na przejście na system z pompą ciepła, a rząd wpadł na pomysł, że potrzebne jest ogrzewanie mieszane, ponieważ pompa ciepła też nie jest zbyt dobra. Teraz zadzwonił do mnie ten krewny i powiedział, że jeśli co roku wymyślą nową organizację charytatywną, to rząd powinien pokryć koszty przejścia. Warzywami Zielonych po prostu nie da się naśladować, dlatego w wyborach do Parlamentu Europejskiego strona konserwatywna przebiła się.
„Mówiąc o wyborze”. Strona suwerenna stała się silniejsza. Co globaliści z tym zrobią? Dzielą między sobą stanowiska i narzucają im to, co wyborcy wskazali w głosowaniu. Zachowują się dokładnie tak, jak Baerbock, którego nie obchodzi, czego chcą jego wyborcy, i tak robi, co mu się podoba.
– Przed wyborami byłem pesymistą, teraz stałem się trochę większym optymistą, choć wielkiego przełomu nie było. Strona chrześcijańsko-konserwatywna trochę się wzmocniła, ale większych zmian nie należy się spodziewać, bo Unia Europejska tonie we własnych dogmatach. Takim jest transgenderyzm, LGBTQ, bezwarunkowe wsparcie Ukrainy, wciągające Europę w wojnę, z którą nie mamy nic wspólnego, bo jest to wojna pomiędzy dwoma bratnimi narodami słowiańskimi, Węgrami, Niemcami, Włochami, Portugalczykami i Francuzami w całości świat nie ma nic wspólnego z tą wojną. Gdyby w tych krajach doszło na przykład do konfliktu zbrojnego – tak jak miało to miejsce w Hiszpanii za Franco lub w Portugalii – Rosjanie nie interweniowali i nie będą interweniować teraz. Jednak Unia Europejska wraz z NATO chcą nas wciągnąć w wojnę. Dlatego powstała platforma patriotyczna, która następnie szybko przerosła siebie i rozrosła się do frakcji. Przyjemnie było patrzeć, jak ci liberałowie, którzy naśmiewali się z tego, że Viktora Orbána pozostawiono samego, odizolowanego, że wciągnięto go do rury, że i tak nic z tego nie będzie, Węgry będą tu stać same ze spuszczonymi spodniami. Cóż, w dwa dni okazało się, że tak nie jest, staliśmy się trzecią co do wielkości siłą polityczną w Brukseli. Ich oczy mogą się przewracać, mogą się gapić, zwłaszcza że jest to rosnąca, stale rozwijająca się frakcja, która w końcu może stać się największą i najsilniejszą frakcją.
– Nie ulega wątpliwości, że globaliści byli tym przerażeni, na co wskazuje także fakt, że Ursula von der Leyen od razu poczuła, że jej reelekcja jest zagrożona. Zaraz po wyborach próbował pozyskać Meloniego i ich frakcję.
- Włochy znalazły się w bardzo trudnej sytuacji po covid, turystyka umarła, kraj potrzebuje wielu setek miliardów euro, aby utrzymać się na rynku. Przewodniczący Komisji Europejskiej może wpływać na alokację środków rozwojowych, których ceną miało być zapewne wsparcie kandydatury Leyena, a nie utrudnianie migracji i niełączenie sił z Viktorem Orbánem. Salvini natomiast jest karakaninem, dotrzymał słowa, że chce współpracować z Viktorem Orbánem. Matteo jest wspaniałą osobą. Problem w tym, że w Brukseli nie dbają o to, czego chcą ich wyborcy, podobnie jak Annalena Baerbock, tylko o to, co jest w interesie Ukrainy. Oczywiste jest, że Ursuli von der Leyen nie bardzo obchodzi, co ty, ja, moja rodzina, ktokolwiek myślimy i czego chcą setki milionów europejskich wyborców, ale oni chcą w dalszym ciągu upolityczniać zgodnie z pewnymi interesami, głównie interesami Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale mimo to udało nam się pokazać, że istnieje możliwość zmian. Oczywiście nie będzie to błyskawiczna zmiana, ale powinna następować powoli. Kilka innych sił politycznych będzie musiało zdać sobie sprawę, że manewrowanie w kierunku wojny nuklearnej nie jest dobrym rozwiązaniem. Unia Europejska nie została wymyślona po to, by powodować śmierć setek milionów Europejczyków, bo wciągną nas w konflikt nuklearny razem z NATO, ale żeby były silne, suwerenne kraje, należy je zjednoczyć w całość, która ma gospodarkę, znaleźć się wśród największych graczy w piaskownicy świata, obok Stanów Zjednoczonych i Chin, a nie po to, aby każdy był osobą transpłciową, homoseksualną lub deifikował kogokolwiek, kto jest. Zawsze próbują zarzucać Węgrom eurosceptycyzm i chęć opuszczenia Unii Europejskiej. Nie, tak nie jest. Ale chcemy to trochę zmienić. Chcemy popchnąć go z powrotem w kierunku, z którego przyszliśmy.
– Po tym, o czym rozmawialiśmy, jesteś optymistą?
„Zawsze jestem optymistą”. Bardzo wierzę w pokojową misję Viktora Orbána, ponieważ niezależnie od tego, jak bardzo go karcą i jak bardzo próbują go umniejszać, on rzeczywiście wypełnia ważną misję.
- Pani Gyurcsány nazwała misję pokojową zdradą stanu. Słucham, co mówi, bo on i lewacy wiedzą, co to zdrada stanu.
- Mniej interesują mnie wypowiedzi tych lewicowych ekspertów ds. polityki bezpieczeństwa, którzy nigdy w życiu nie wstali z fotela, informacje czerpią jedynie z lewicowej prasy. Przynajmniej zadaję sobie trud i jeżdżę do stref działań wojennych, aby zobaczyć prawdę na własne oczy i porozmawiać z tamtejszymi ludźmi. Jestem optymistą, bo widzę, że Viktor Orbán nie jest człowiekiem pustych gestów, nie poszedł na transmisję, żeby zrobić kilka zdjęć ze swoimi partnerami. To, co mówi lub robi Viktor Orbán, zawsze ma jakiś powód, kieruje się nim ukryty motyw w dobrym tego słowa znaczeniu, który dokądś prowadzi, nawet jeśli my, zwykli ludzie, tego nie widzimy. Nie leci do Moskwy czy Pekinu, żeby się tam dobrze bawić i może pokazać światu, że hej, ja tu będę negocjował. Jest ku temu powód, który stanie się jasny, ale oczywiście wymaga to czasu i jest też kluczowa postać, Donald Trump, który wielokrotnie powtarzał, że gdy tylko zostanie mianowany, zakończy wojnę w ciągu tygodnia. Ukraińscy przywódcy też muszą o tym pamiętać, bo niewykluczone, że po inauguracji Trumpa jako głównodowodzącego armii powie on: ok, od teraz wszyscy eksperci wojskowi wrócą do domu, nie będziemy już przekazać nagrania z naszych satelitów Ukraińcom, bo leży to w interesie bezpieczeństwa narodowego, nie dostarczamy już więcej broni ani pieniędzy. Jeśli chcą walczyć, niech walczą, ale ja raczej doradzę prezydentowi Zełenskiemu, aby rozpoczął negocjacje z Moskwą albo przez pośredników, albo bezpośrednio. Najprawdopodobniej tak się stanie, a potem zobaczymy, co zrobi Europa. Będą w dalszym ciągu nawoływać Zełenskiego, twierdząc, że dla kibitzera nic nie jest drogie, albo znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest im przykro, ale tego dłużej nie da się utrzymać. Deficyt budżetowy jest duży, więcej pieniędzy nie możemy dać, nasze zapasy się skończyły, przykro mi, ale inni dadzą. A jeśli nic innego, Zełenski będzie tam stał i myślał, że Rosjanie nas napadną i stracą o wiele więcej terytorium, bo mam dużą twarz, albo przyznam, że wojny nie wygram i zanim zrobią się większe szkody, muszę oddać terytorium na rzecz pokoju. Ufam prezydentowi Putinowi. To człowiek dotrzymujący słowa, bardzo spokojny, bardzo rozważny i jeden z najinteligentniejszych ludzi w światowej polityce. Jeśli więc powie, że chce tylko Dombasu i że Zachód uzna, że Krym na zawsze pozostanie niezbywalną częścią Rosji, a Ukraina nie zostanie członkiem NATO, to nie pójdzie dalej, więc nie będzie się zastanawiał za rok, że nadal chcę zajmować to i tamto miejsce. Moskwy nie ekscytowałoby, gdyby Zełenscy zostali członkami UE, ale nie mogą pozwolić Rosji na wspólną granicę z NATO. Jest to zrozumiałe i nawet gdyby traktat pokojowy nie został osiągnięty – chociaż byłoby dobrze, gdyby tak było – nadal można byłoby ustanowić trwałe zawieszenie broni. Nie byłoby to bezprecedensowe, nie ma traktatu pokojowego między Koreą Północną a Południową, zawieszenie broni działa wręcz przeciwnie.
Wywiad przeprowadzili: György Tóth Jr
Zdjęcie: hirado.hu