Mimo niesamowitych skandalów zwyciężyła prowojenna dyscyplina frakcyjna, o czym zadecydowała większością 401 głosów, niemiecki polityk będzie kierował organem wykonawczym UE przez kolejne pięć lat.

Ursula von der Leyen może ponownie stanąć na czele Komisji Europejskiej, zdecydowano po gorących debatach w Parlamencie Europejskim. Polityk uwikłany w liczne skandale i niezwykle krytyczny wobec węgierskiego rządu potrzebował 360 głosów, ale wyniki były następujące:

Za: 401
Przeciw: 284
Wstrzymane: 15
Nieważne: 7.

Los polityka do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Choć w istocie prowadzi on prywatną wojnę z Węgrami, bojkotując kolejną prezydenturę, jego zwolennicy wydają się wahać.

Notabene bojkot nie zyskał przychylności wielu, ale wydawało się, że musi wkroczyć, aby aktywizować swoich lewicowych zwolenników – choć prawdopodobna większość nie opowiadała się za tą decyzją.

Wydawało się, że ostatnią kroplą był skandal wokół szczepionek na Covid, który pojawił się w najgorszym możliwym momencie, na kilka dni przed głosowaniem.

Wstępne szacunki Euronews były optymistyczne dla Von der Leyen: obliczyły, że oprócz Europejskiej Partii Ludowej (PPE) ze 188 mandatami, oficjalnie popierają także S&D (136 mandatów), Renew Europe (77 mandatów) i Zieloni (53) ją, co oznaczałoby 453 mandaty w porównaniu z wymaganymi 360.

Polityczce przed głosowaniem zrobiło się zimno i gorąco; w debacie o przyszłości Europy był atakowany przede wszystkim przez prawicę ze względu na prowadzoną politykę migracyjną.

Frakcja Patrioci dla Europy nie poparła odnowienia mandatu Ursuli von der Leyen. Gál Kinga, przedstawiciel Fideszu w PE, wiceprzewodniczący frakcji Patrioci dla Europy, mówił o tym w swoim czwartkowym wystąpieniu jako lider grupy przedstawicielskiej w Brukseli.

„Potrzebne są zmiany! Dziś Europa jest słabsza niż pięć lat temu” – powiedziała w swoim przemówieniu Kinga Gál, która stwierdziła również, że jej nie wspierają, ponieważ von der Leyen nie podejmuje kroków na rzecz pokoju, pozwoliła na przyjęcie paktu migracyjnego i nie chronić dzieci przed propagandą LGBTQ.

Dodał, że podczas swojej poprzedniej prezydentury krzywdził rolników, osłabiał konkurencyjność Europy i zawierał kontrakty na szczepionki podejrzane o korupcję.

Według głównego mówcy Ursula von der Leyen osłabiła także suwerenność narodową państw członkowskich oraz wykorzystywała unijne procedury i zasoby UE do szantażu politycznego.

Podkreślił, że ze stosowania podwójnych standardów uczynił główną regulację, bojkotując jednocześnie węgierską prezydencję w UE. Wszystko to zaszkodziło Europie – zakończył swoje wystąpienie.

Polska eurodeputowana Ewa Zajączkowska-Hernik, przewodnicząca grupy Europa Suwerennych Narodów (ESN), powiedziała, że ​​przewodniczący Komisji Europejskiej jest odpowiedzialny za „każdy gwałt [i] nikczemny atak popełniony przez nielegalnych imigrantów”, więc powinien być w więzieniu, a nie na czele KE.

Harald Vilimsky, przedstawiciel austriackiej FPÖ w PE, bronił węgierskiego premiera przed krytyką Von der Leyen i wezwał przewodniczącego KE do odejścia.

Przy okazji, w środę wieczorem złożono dwa wnioski o odroczenie głosowania w sprawie prezydentury Ursuli von der Leyen, jeden z nich złożyła niemiecka lewicówka Sahra Wagenknecht, a drugi Grupa Lewicy w Parlamencie Europejskim, oba zostały odrzucone .

MTI
Mandiner.hu

Zdjęcie na okładce: Ursula von der Leyen, obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej nominowana do reelekcji przez Europejską Partię Ludową (EPL), przed wyborami na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu 18 lipca 2024 r.
Źródło: MTI/Tamás Purger