Mój drogi przyjacielu polityku, potomność zapamięta cię jako fakt, że fałszywymi obietnicami przekonałeś miliony do wzajemnego zabijania się. Napisane przez Áróna Ambrózy’ego.

Bo rzeczywistość przychodzi nieubłaganie jak Nicość w Niekończącej się Historii , która wszystko pochłania i pożera. Nie ma nikogo, nawet wybranego bohatera, który by go przed nim uratował. Jesteście tylko sobą nawzajem i prasą propagandową o psich uszach, na której plecach próbujecie uciec. Ale na próżno rzeczywistość wciąż nadchodzi.

Jedna z „debat o rzeczywistości”, która niedawno podzieliła cywilizację euroatlantycką, została jasno rozstrzygnięta: Joe Biden jest stary i zmęczony, musi wracać do domu. Uznanie przeszło zaskakująco szybko wśród przedstawicieli prasy niezależnej obiektywnej, czyli FOS.

W jednej chwili zostaliśmy sprawdzeni; obnażyli naszą złośliwość, bo z innej perspektywy Biden nawet nie drgnął, goniąc za uroczymi motylkami albo uroczymi podskakującymi gumeczkami w kropki, zamiast trzymać się za ręce i uśmiechać się razem, żeby za chwilę sami zadzwonili prezydenta do ustąpienia. Rumuni jako ostatni tak szybko i bezproblemowo przeszli na drugą stronę.

Nawias. Ci prasowcy, którzy kilka tygodni temu napisali o nas zniesławiające artykuły, zapytali nas, dlaczego kłamaliśmy na temat stanu Bidena, skoro możemy osobiście powitać najmłodszego, najbardziej świeżego intelektualnie prezydenta wszechczasów, to powinniśmy przynajmniej iść do diabła, ale co najwyżej zmienić zawód. Bo to są naprawdę najbardziej wulgarni propagandyści, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że Biden to głupi dupek, ale starali się to ukryć przed czytelnikami i jednocześnie przed wyborcami. Innymi słowy, są kłamcami, śmieciami i śmieciami. Koniec nawiasu.

W naszej drugiej wspólnej sprawie, czyli debacie interpretacyjnej na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej, wciąż jesteśmy dalecy od dwóch wspólnych, przecinających się w rzeczywistości zestawów. Ale pęknięcia są już widoczne w ścianie symulakrum narysowanego przez dziecięcy krąg bębniący i śpiewający przebrany za moralność. Nawet w prasie głównego nurtu, choćby w nieśmiałej formie, pojawiają się już opinie, według których

rzeczywistość militarna jest taka, że ​​armia ukraińska nie jest w stanie odzyskać utraconych terytoriów ani zmienić sytuacji na froncie za pomocą nowoczesnej zachodniej broni, dlatego powinna rozpocząć negocjacje w sprawie zawieszenia broni z Moskwą.

Cóż, dzień dobry! Gdyby tak zwanym Zachodem nie rządzili fabryczni idioci, doprowadziliby Ukrainę do upadku najpóźniej w 22 roku. I wtedy nie cierpialibyśmy teraz z powodu kryzysu twórczego; nie mamy pojęcia, jak zejść z tego ogórka.

Faktem jest, że zbyt wiele zainwestowaliśmy w ten dysfunkcyjny reżim neonazistowski, aby go porzucić. Jesteśmy poza linią wyjścia, utrzymanie się jest tańsze niż wycofanie się. Szkoda było zaczynać, bo pies i tak nie powinien interesować się Ukrainą. My też pokazujemy się z najlepszej strony dopiero wtedy, gdy narzekamy na hipotezę granicy rosyjsko-węgierskiej; z jednej strony nie ma szans, a z drugiej nic by nam się nie stało, więc udawajmy...

A teraz co zrobić z twarogiem? – pyta czysty, niezaawansowany zawodnik i nie ma odpowiedzi. Można później pomyśleć: „po co tam poszedłeś?” , ale pojechaliśmy tam. Mamy dwie opcje:

albo stracimy nasze inwestycje lub wszystko.

Zarówno Stoltenberg, jak i administracja amerykańska wyraziły życzenie, aby wojna trwała w nieskończoność, a Ukraina została przyjęta do NATO dzień po jej zakończeniu. A są głupcy, dla których ta obietnica jest warta więcej niż dzisiejsza Ukraina bez Krymu i czterech hrabstw plus wieczna neutralność.

W tym miejscu warto wspomnieć, że Memorandum Budapeszteńskie i Konstytucja Ukrainy zawierały także wieczną neutralność, i to z pewnością była pierwsza, która została zaatakowana przez USA, również niechcący, w imieniu NATO, zapraszając Ukrainę do przyłączenia się do sojuszu wojskowego w 2008.

I to nie pomoże, mój drogi przyjacielu polityku, jeśli przekręcisz gałkę jeszcze wyżej w swoim kręgu bębniących i skandujących i jeszcze głośniej będziesz krzyczeć, że Putin nie może wygrać, Ukraina musi wygrać.

OK, nie jestem przeciwnikiem druckera, wygraj, ale jak? No cóż, na to nie ma odpowiedzi, właśnie pokazałeś, że masz kompas moralny. To wielka pomoc dla ukraińskich rodzin...

Rzeczywistość jest taka, że ​​ta wojna ma dwa skutki, jeśli nie chcemy nieść ukraińskiego zwycięstwa w torbie i stawić czoła realiom:

• Rosja wygrywa;

• Wypełniamy planetę pięknymi chmurami grzybów, a następnie czekamy kilka tysięcy lat, zanim znów stanie się nadająca się do zamieszkania.

Nie przeczę, że żadna z opcji nie jest zbyt zachęcająca i żadna nie jest pożądana, ale proszę bardzo. Te dwie możliwości nazywamy rzeczywistością. Można oczywiście bębnić, można skandować, można z niepełnosprawną twarzą powtarzać, że Putin nie wygra, ale żaden z nich nie jest w stanie odsunąć rzeczywistości.

I wiem, mój drogi przyjacielu polityku, że to jest teraz dla ciebie złe. Szkoda, bo gdy zdarzy się jeden z tych dwóch wyników, niektórzy wyborcy pomyślą, żeby się na tobie wyładować. Może powiesz mnie jako zbrodniarza wojennego, bo i tak sprawiłeś, że Ukraina straciła wszystko za darmo. (Tak, niestety sytuacja jest taka, że ​​obietnica przystąpienia do NATO nie jest warta wieloletniej wojny.) A większość elektoratu oprócz pogardy ukarze Cię utratą urzędu.

Co więcej, potomność zapamięta cię jako osobę, która fałszywymi obietnicami zwabiła miliony do wzajemnego zabijania się.

Tak, niezwykle ważne jest również podkreślenie, że każdy, kto namawia innych do zabijania się dla przyjemności, nazywany jest psychopatą, który jest niebezpieczny dla opinii publicznej nie tylko w języku potocznym, ale także w literaturze. I, drogi przyjacielu polityku, mimo że udawałeś osobę niepełnosprawną umysłowo, z pewnością potraktujemy Cię jak psychopatę niebezpiecznego dla społeczeństwa. Nie tylko my, ale także ci Ukraińcy, którzy opłakują jednocześnie swoich zmarłych i utracony, zniszczony kraj.

PS

Wyróżniony obraz: grafika Ingram Pinn