Nie zdziwiłbym się, gdybym przeczytał na hvg.hu lub 444, że Aranybulla została wydana przez Gergely'ego Karácsony'ego. Wywiad.

„Na ostatnim Zgromadzeniu Stołecznym wywiązała się zacięta debata: w swoim przemówieniu przed porządkiem obrad Zsolt Wintermantel, przywódca frakcji Fidesz-KDNP w Budapeszcie, powiedział: „cisza jest mrożąca krew w żyłach i przerażająca”, czego burmistrz Gergely Karácsony nie mówić, „kiedy węgierskie i zagraniczne skrajnie lewicowe osoby były na ulicach Budapesztu w niemal konspiracyjnym, zorganizowanym, grupowym ataku na przechodniów wybranych arbitralnie na podstawie ich ubioru lub wyglądu”. Jak myślisz, jaki był powód, dla którego burmistrz nie zabrał głosu?

Nie mogę ci powiedzieć, dlaczego burmistrz mówi lub dlaczego nie mówi w pewnych sprawach. Nie mogę nadążyć za tym ani intelektualnie, ani logicznie.

Z mojego doświadczenia wynika jednak, że naprawdę zdarza się, że burmistrz wypowiada się bardzo głośno w sprawach, które niekoniecznie do niego należą, a w których – bo dotyczą one bezpośrednio stolicy i stanowiska, na jakie wybierany jest burmistrz – powinien się wypowiadać do, ale on nieoczekiwanie milczy.

Powinieneś go zapytać, jaki jest tego powód. Mam wrażenie, że tego rodzaju ataki były być może wymyślone i mają miejsce, aby zobaczyć, czy podobna reakcja będzie w przypadku wywołania pewnych emocji, które opozycyjne media i sama opozycja mogą następnie rozdmuchać do ogromnej balonem i można powiedzieć, jak anty-cudzoziemcy, jak rasistowsko, jakie skrajnie prawicowe manifestacje można przeżyć w Budapeszcie. Może chcą z nim coś takiego sprowokować.

Gergely Karácsony lubi wypowiadać się na inne tematy: kilka tygodni temu na konferencji w Brukseli mówił między innymi o tym, że Węgrom bardzo daleko do spełnienia oczekiwań, jakich Unia Europejska oczekuje od krajów pragnących zażądał podczas wydarzenia wzmocnienia narzędzi stworzonych w celu ochrony praworządności.

Burmistrz naprawdę ma takie przemówienia, że ​​trudno powstrzymać uśmiech. Gdybym robił takie rzeczy, opozycyjne media by mnie zaczepiały. Jest czego pragnąć, gdy np. wysyła wiadomość do prezydenta USA i Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, bo to dalekie od jego kompetencji, ale też nie na jego poziomie. Nie mówiąc już o tym, że takie wiadomości z trudem docierają do odbiorcy. Nie sądzę, aby rosyjski prezydent lub którykolwiek członek chińskiego Komitetu Centralnego poważnie zastanowił się nad tymi wiadomościami. Gdybym był burmistrzem, ponownie rozważyłbym te ogłoszenia.

Jednocześnie nie chcę go bronić, ale często nawet on sam nie wie, co powiedzieć podczas takiego spotkania. Nawet gdy zasiadał w moim zgromadzeniu, miałem wrażenie, że nie jest panem samego siebie.

W ostatnim roku mojej kadencji jako burmistrza opozycja lubiła zarzucać mi to samo, do czego nie było podstaw. Dużo można usłyszeć o wspomnianej brukselskiej drodze. Znów nie była to zbyt szczęśliwa manifestacja burmistrza, że ​​zaoszczędził dwutlenek węgla na drogach, bo samoloty startują niezależnie od tego, czy osoba o nazwisku Gergely Karácsony z Budapesztu wsiądzie do samolotu, czy nie. Dodam jednak, że bez względu na to, ile kosztował ten wyjazd, w zasadzie zrobił to słusznie.

Problem nie polega na tym, ale na tym, co powiedział: nikt nie może mówić przeciwko własnemu krajowi w jakiejkolwiek formie!

Dla mnie jest to niezgodne z pozycją i sumieniem burmistrza. A fałszywym wyjaśnieniem jest to, że atakuje rząd, a nie swój kraj. W końcu, jeśli nie otrzymamy środków unijnych, to kraj, obywatele Węgier, będzie ofiarą.

W tym roku Budapeszt spodziewa się 272 mld HUF podatku od działalności gospodarczej, co stanowi dodatkowy dochód w wysokości 76 mld HUF w porównaniu z poprzednimi latami. Mimo to lewicowe kierownictwo stolicy narzeka na ciągły brak pieniędzy i obwinia rząd. Czy nie ma w tym sprzeczności?

Trzy lata temu powiedziałem, że jeśli Karácsony popełnią jakieś błędy lub nie zrobią tego w cyklu, uważają, że są ku temu dwa powody: albo dlaczego Tarlós jeszcze tego nie zrobił, albo że rząd im to uniemożliwia i nie daje im pieniędzy. Komunikacja znacznej części mediów opozycyjnych jest zresztą bardzo dziwna: często próbują bronić tego, czego nie da się obronić. Ostatnio czytałem, że Gergely Karácsony zrealizował 4 metra. Potem nie zdziwiłbym się, gdybym przeczytał na Hvg.hu lub 444, że Aranybulla została wydana przez Gergely'ego Karácsony'ego. Kiedy w marcu 2014 roku przekazaliśmy metro numer 4, Gergely Karácsony nie było nawet blisko stolicy. Nie jestem dokładnie świadomy aktualnej sytuacji finansowej Budapesztu, ponieważ nigdy nie słyszałem dwa razy tej samej liczby od przywódców miast.

To, co wiem na pewno, to to, że przejęliśmy kapitał od Gábora Demszky'ego z długiem w wysokości 250 miliardów HUF, a zostawiliśmy z rezerwą w wysokości 200 miliardów HUF. W wartościach bezwzględnych jest to 450 miliardów HUF. Obecna administracja miasta też temu nie zaprzecza”.

Cały wywiad można przeczytać w Magyar Nemzet!