Cóż, do tego potrzebują tak grubej skóry, w porównaniu z którą skóra nosorożca może wyglądać jak cienka bibułka. Tak się dzieje, gdy partia Gyurcsány sprzeciwia się rzekomym oszczędnościom.
To z gruntu niesmaczne, gdy partia posiadacza rekordu Guinnessa w zakresie podwyżek cen i podatków protestuje przeciwko rzekomym oszczędnościom. we wprowadzeniu podatków specjalnych i nałożeniu innych opłat (takich jak czesne, opłaty za wizyty, diety szpitalne itp.).
To tak, jakby napad na bank narzekał, że banki korzystają z systemów bezpieczeństwa.
Olga Kálmán, która kiedyś nagrywała ogłoszenie DK, oczywiście dawno temu w odległej galaktyce, może nie w każdym zdaniu przekręcała rzeczywistość na okrągło, ale dzisiaj właśnie to robi. Zniekształca, zniekształca, jak tylko może. Trzyma się zdania, które faktycznie stwierdza rzeczy prywatne, a potem udaje, że to zdanie demaskuje rząd.
Obowiązujące zdanie podstawowe pochodzi od Prezesa MOL-a i brzmi: „ Nie ma czegoś takiego, jak podatek nie wliczony w cenę” . W tym momencie Olgica jest zaniepokojona, bo widzi dowód na to, że rząd nie płaci za cięcia multis, ale ludźmi.
Po pierwsze, nigdy nie było sytuacji, w której podatki nie wpływałyby na ceny. Nawet za czasów króla Mateusza Sprawiedliwego, zatem wypowiedź lidera MOL nie jest rewelacją, ale prostym stwierdzeniem faktów. I zanim ktoś prychnie, że w czasach socjalizmu czegoś takiego nie było, pomyślcie tylko, jak działał ten system gospodarczy. Podatki na papierze mogły być niższe, ale ceny regularnie rosły. Tymczasem podwyżek wynagrodzeń prawie nie było, czyli podwyżki podatków „ukryto” za kurtyną niskich płac i rosnących cen.
Możemy więc stwierdzić, że tak, podatki są wliczone w ceny. I że ludzie za to płacą, więc kto inny miałby płacić? Nie ma rządu, który ma własne pieniądze, wydatki można pokryć jedynie z dochodów.
Jeśli chodzi o specjalne podatki nakładane na samochody wielosamochodowe, rząd jak dotąd skutecznie zapobiegał ich wliczaniu do cen konsumpcyjnych.
Oczywiście korporacje międzynarodowe próbują się z tym bawić, ponieważ niższe zyski ranią ich małe dusze i czasami mogą tymczasowo pobawić się zakazem przejazdu, ale rząd jest (również) po to, aby temu zapobiec. Zobacz załamanie cen żywności lub stłumienie cen paliw, które gwałtownie rosną w pewnych odstępach czasu. Innymi słowy, prawdą jest, że zwykłe podatki są automatycznie wliczane do cen, ale można temu zapobiec w przypadku podatków specjalnych.
Choć rząd kierowany przez sprawcę Gy. Ferenca nie nałożył specjalnego podatku, „płynnie” podniósł podatki w sposób, który nie wpłynął na multi, i to regularnie.
Tymczasem stale podnosił ceny (podwyżki za gaz nie będzie, prawda, tylko 13 razy), a jego system podatkowy paraliżował nawet najniżej zarabiających. Z drugiej strony wcale nie był pilny w podnoszeniu wynagrodzeń, w przeciwieństwie do wydatków socjalnych, bo eliminował je z nieskończoną pracowitością.
Według Olgicicy „węgierski rząd nie pracuje nad dobrobytem narodu, ale nad jego całkowitym wypatroszeniem, wyciągnięciem choćby ostatnich forintów walczącym milionom w drodze oszczędności”.
Zatem jego zdaniem po raz czwarty głosowaliśmy dwiema trzecimi wotum zaufania dla rządu chrześcijańsko-konserwatywnego, ponieważ chcemy, aby wypatroszył nas jak najwięcej i zabrał nasze ostatnie forinty. Myślę, że ważnymi środkami patroszenia są: zmniejszenie użyteczności publicznej, 13-ta miesięczna emerytura (jeśli to możliwe, nawet składka emerytalna), ubezpieczenie społeczne, zwolnienie z podatku dla młodych ludzi poniżej 25 roku życia, dożywotnie zwolnienie z podatku dla matek z 4 dzieci i inne dotacje .
O ileż bardziej nowoczesni i o ileż bardziej socjaldemokratyczni było, gdy wprowadzono, a następnie zniesiono 13. miesięczną emeryturę, zmniejszono ulgi w kredytach mieszkaniowych, zmniejszono dotacje GYS i GYED, znacznie zawyżono bezrobocie i tak dalej. To była prawda, prawda, supermądra Olgo?
Zastanawiam się, w jakim wirtualnym świecie może żyć rzeczniczka, skoro widzi tylko to, czego nie ma, a chce widzieć? I myślisz, że jeśli widzisz niewidzialne, to tak jest.
Ta kobieta naprawdę sprawia, że wszyscy wyglądają na głupich.
Pani Gyurcsány podsumowuje swoje oświadczenie w następujący sposób: „Uważamy, że ci, którzy pracują uczciwie lub pracowali przez całe życie, zasługują na godne życie. W kraju, w którym nie jest to przestrzegane, rząd nie reprezentuje obywateli.”
Masz w tym dużo racji. Tam, gdzie rząd jest taki, nie reprezentuje narodu. Dokładnie to samo zrobili jej drogi mąż i jego rząd. Według nich nawet kobieta zdawała sobie sprawę, że banda MSZP-SZDSZ nie reprezentuje narodu, bo pod ich rządami, nawet jeśli ktoś uczciwie przepracował życie, nie zarabiał na życie godziwe.
Nie daję przykładu innym, bo ludzi jest pewnie tyle, ile różnych losów, więc stwierdzam tylko to, czego sama doświadczyłam podczas wielkiego kursu socjaldemokracji. Zapracowałem się na śmierć – nie wspominam tego jako skargi, bo kochałem swoją pracę i mogłem pracować wielokrotnie więcej niż wielu moich kolegów – i doszedłem do tego, że nie zarabiałem wystarczająco dużo, aby utrzymać swoje bezpiecznie dla rodziny i bezproblemowo opłacać stale rosnące rachunki. Wiedząc o tym, być może nie będzie niespodzianką, jeśli nie chcę, aby socjaldemokraci z Gyurcsány-Dobrev-Kálmán Olga siedzieli mi pośrodku.
Masz grubą skórę, Olga, bardzo grubą.
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie na okładce:
wiceprzewodniczący László Varju, przewodniczący partii Ferenc Gyurcsány i jego żona, posłanka do Parlamentu Europejskiego Klára Dobrev - Zdjęcie: MTI/Róbert Hegedüs