Ledwo dotarł do Tusványos, ale w końcu Ákos urządził wielką imprezę.

Podróż Ákosa do Tusnádfürdő musiała zostać całkowicie przeorganizowana ze względu na odwołane loty WizzAir. Piosenkarz i jego zespół planowali udać się na zapowiadany na czwartkowy wieczór koncert samolotem, jednak najpierw spotkało ich opóźnienie, a potem ostateczne odwołanie lotu, dlatego w ostatniej chwili wyruszyli samochodem i autobusem. Ku wielkiej radości fanów w końcu przybył na czas i dał fantastyczny koncert w Tusványos.

„Wczoraj od 5:00 po południu byliśmy w drodze do Tusványos... W Ferihegy czekaliśmy na samolot cztery, pięć godzin, zanim okazało się, że nie wylatuje. Po szybkiej wizycie ekipy kryzysowej na lotnisku i podjęciu decyzji, bez snu wyruszyliśmy o świcie, aby nie przegapić dzisiejszego koncertu. Samochodem czy autobusem nie jest łatwo, objazdy i godziny oczekiwania utrudniają, ale przyjedziemy! To tylko nagroda, jeśli obiecają trochę deszczu i 13 stopni na czas naszego występu…”

– napisał Ákos na swojej stronie na Facebooku. Jednak jak zauważyło kilku komentatorów, w tym i on sam, wszystko dobre, co się dobrze kończy: zespół dotarł do Tusnádfürdő punktualnie, a w porównaniu do poprzednich dni podczas koncertu, który przebiegł bez żadnych problemów, padało znacznie mniej deszczu. A atmosfera mówiła sama za siebie.

W rozmowie z organizatorami Ákos powiedział: dla niego wiara i nawrócenie to proces, który nigdy się nie zakończy, trzeba go przeżywać każdego dnia. Wierzy, że ma jeszcze w duszy przynajmniej wspomnienie dziecięcej czystości, kocha swój zawód, nigdy nie nazywa go pracą, bo bycie na scenie utrzymuje się w ciągłym stanie świeżości, można powiedzieć, w sztucznym dzieciństwie.

Jak to ujął, jego własne doświadczenia pokazują, że nie musimy traktować siebie poważnie, bo nasze życie jest wielkości pyłku kurzu. Jednak naszą pracę należy traktować bardzo poważnie. Nigdy nie powinniśmy słuchać głosu, który mówi coś przeciwnego, ponieważ ten głos na nas nie działa.

„Będzie co opowiadać wnukom” – czytamy w najnowszym poście Ákosa. „To było trudne, moi drodzy przyjaciele! Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. I to było obfite! Będziemy o tym wspominać przez jakiś czas, to pewne... Dziękujemy!”

Maszol.ro

Przedstawiony obraz:

Źródło: strona Tusványosa na Facebooku