Przez wiele miesięcy tematem tabu była rozmowa o tym, że wysadzanie w powietrze rosyjsko-niemieckiego podmorskiego gazociągu nie może leżeć w interesie Moskwy, ale może leżeć w interesie Kijowa. Władze niemieckie szukają teraz sprawcy.

Wołodymyr Żurawłow to nazwisko ukraińskiego instruktora nurkowania z Kijowa, poszukiwanego przez niemiecką policję. Według doniesień prasy niemieckiej

niemiecka prokuratura zidentyfikowała mężczyznę na podstawie zdjęć i zeznań świadków,

i już w czerwcu wydał przeciwko niemu europejski nakaz aresztowania, jednak mężczyźnie udało się uciec z rąk śledczych. Mówi się, że po operacji ukrywał się we wsi pod Warszawą, a kiedy dowiedział się o aresztowaniu, udało mu się na początku lipca wrócić z Polski na Ukrainę (wg rzecznika polskiej prokuratury, polskiego straż graniczna go nie aresztowała, ponieważ władze niemieckie nie wpisały nazwiska zatrzymanego do bazy danych UE).

Niemiecka prokuratura traktuje Ukraińca jako podejrzanego,

jest poszukiwany jako jeden ze sprawców zamachu bombowego z 26 września 2022 r.

Według podejrzeń sprawcy narodowości ukraińskiej wynajęli jacht o nazwie Andromeda, którym popłynęli na część Morza Bałtyckiego w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm, gdzie po dnie przebiegają gazociągi Nord Stream I i II oraz następnie nurkując ze statku w skafandrach nurkowych, podłożyli ładunki wybuchowe na korpusach rurociągów.

Według informacji niemieckiego programu informacyjnego Tagesschau, dwaj pozostali podejrzani Ukraińcy to małżeństwo, którego pierwszy podejrzany był instruktorem w ich szkole nurkowania. Jednak w środę Politico dotarło do Switłany Uspienskiej, która zaprzeczyła jakoby brała udział w akcji 2022. Mają solidne alibi, że w momencie zamachu przebywali w Kijowie. Uspieńska obecnie mieszka w Polsce i jak twierdziła, jej mąż Jewhen jako żołnierz armii ukraińskiej walczy z Rosjanami.

W wyniku sabotażu trzy z czterech linii zostały poważnie uszkodzone, a transport w systemie rozciągającym się od Viborga w Rosji do Greifswaldu w Niemczech musiał zostać wstrzymany.

Bombardowania natychmiast wywołały falę geopolityczną podczas wojny na Ukrainie i natychmiast zaczęło się wytykanie palcami.

Kto mógłby być zainteresowany? - wiele osób zadało to pytanie, a w krzyżowym ogniu zainteresowań znalazły się cztery podejrzane państwa: Rosja, Ukraina, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.

Co ciekawe, choć Niemcy od razu podjęły decyzję ideologiczną: ogłosiły, że zakończą zakupy gazu ze źródeł rosyjskich,

Władze niemieckie wskazały, że miały świadomość, że ukraińskie grupy planowały wysadzić gazociąg już w 2014 roku

O sprawie poinformowały „Die Welt” i „Politico”. Ten ostatni zauważa, że ​​Ukraina sprzeciwia się temu projektowi energetycznemu od czasu uruchomienia w 2011 roku Nord Stream I, który bezpośrednio połączył rosyjskiego dostawcę gazu z niemieckim rynkiem konsumenckim pod Morzem Bałtyckim, omijając ukraińskie linie tranzytowe.

Wokół Nord Stream II doszło do dużego sporu pomiędzy Rosjanami a Niemcami, który jedynie zaostrzył wojna – sojusznik Ukrainy, Stany Zjednoczone, Polska, która najbardziej obawia się rosyjskiego zagrożenia, a także inne państwa ostro skrytykowały Niemcy dlaczego brała udział w innym wspólnym megaprojektie energetycznym z agresorem Rosją.

Po operacji dywersyjnej Rosja zażądała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ wszczęcia międzynarodowego śledztwa, ale zostało ono odrzucone w głosowaniu.

Moskwa sprzeciwiła się następnie wyłączeniu ze śledztwa ekspertów duńskich, szwedzkich i niemieckich, natomiast dopuszczono do udziału w nim ekspertów amerykańskich. W tych miesiącach skandynawskie media regularnie pisały o tym, że na kilka dni przed bombardowaniem jednostki duńskiej straży przybrzeżnej wykryły rosyjskie statki szpiegowskie.

O odpowiedzialności Stanów Zjednoczonych jako pierwszy poinformował „The Washington Post”, jak napisano, amerykański wywiad miał informację, że Ukraińcy planowali już akcję dywersyjną przeciwko rurociągom na Morzu Bałtyckim na trzy miesiące przed atakiem bombowym.

Służby specjalne Niemiec i innych UE potraktowały jednak tę informację jako dezinformację pochodzenia rosyjskiego,

które mają odwrócić podejrzenia od prawdziwych sprawców, gdyż byli przekonani, że zamachu dokonali Rosjanie.

Politico zauważa: Władze polskie również podeszły do ​​merytorycznego zbadania sprawy z przymrużeniem oka, już na wstępnym etapie śledztwa przesłały władzom niemieckim dane Rosjan, których dotyczyła sprawa, lecz nawet Niemcy odebrali to jako błędne kierunek. Gazeta również to dodaje

wszczęte w tej sprawie duńskie i szwedzkie dochodzenia zakończyły się bez konkretnych rezultatów,

nie wymieniono w nich podejrzanych ani państwa zainteresowanego zamachem.

Mandiner.hu

Zdjęcie na okładce: Zdjęcie dostarczone przez duńskie siły zbrojne przedstawiające bąbelki pękające na powierzchni morza w kształcie koła o średnicy mniej więcej jednego kilometra w wyniku wycieku gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 transportujących gaz ziemny z Rosji do Rosji Niemcy u wybrzeży wyspy Bornholm na Morzu Bałtyckim, 27 września 2022 r.
Źródło: MTI/AP/Duńskie Siły Zbrojne