Twierdzą, że nie są bezpieczni w domu, ale afgańscy migranci w Niemczech wracają do domu na wakacje.

Niemieckie biura podróży pomagają Afgańczykom ubiegającym się o azyl w nielegalnym powrocie do domu, a następnie z powrotem do Niemiec . Co tydzień setki Afgańczyków podróżuje do domu przez Turcję i Iran, zaczynając od Hamburga, powiedział pracownik jednego z biur podróży programowi reportażowemu Extra niemieckiego kanału RTL, co zaobserwował V4na.com

W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się treści mówiące, że Afgańczycy mieszkający w Niemczech regularnie wyjeżdżają na wakacje do swojej dawnej ojczyzny i zamieszczają tam zdjęcia przedstawiające swoje doświadczenia – mimo że pieniądze niemieckich podatników traktują jako wymówkę, że w Afganistanie nie są bezpieczni. W ubiegłym roku w Niemczech mieszkało około 400 000 osób posiadających obywatelstwo afgańskie, a około 60 000 z nich posiadało tzw. niebieskie paszporty. Te specjalne dokumenty podróżne wydawane są „osobom ubiegającym się o azyl” lub „uchodźcom” uznanym w Niemczech i zastępują paszport kraju pochodzenia. W paszportach widnieje informacja, że ​​ich posiadacz nie jest uprawniony do wjazdu do kraju, z którego uciekł. Są też Afgańczycy, którzy mają niemieckie zezwolenie na pobyt, ale podróżują z afgańskim paszportem.

Biura podróży i sami podróżnicy stosują jednak trik z pomocą władz irańskich: tzw. wizy podwójnego wjazdu umożliwiają podróż do Afganistanu z przesiadką w Iranie. Iran jest wskazywany władzom niemieckim jako rzeczywisty kraj docelowy, na przykład przy wyjściu i wejściu na niemieckie lotnisko. Trasa będzie wówczas np. następująca: Hamburg – Teheran – Kabul – Teheran – Hamburg.

władze niemieckie, wizy nie są jak zwykle wklejane do paszportów, a jedynie wkładana jest kartka papieru. W ten sposób stempel władz nie jest umieszczany w niebieskim paszporcie, a jedynie na kartce papieru, którą można wyrzucić przed powrotem do Niemiec. Rzeczywisty kraj docelowy, Afganistan, pozostaje zatem ukryty podczas ponownego wjazdu do Niemiec. W większości przypadków władze niemieckie nawet nie są tego świadome.

Zapytana, czy Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wie o podróży do domu, Federalna Minister Spraw Wewnętrznych Nancy Faeser wyjaśniła RTL:

„To nie jest nasze zadanie, zadaniem lokalnych władz imigracyjnych jest zapobieganie temu”.

Thorsten Frei, wiceprzewodniczący frakcji ds. polityki wewnętrznej i prawnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej i Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CDU/CSU), ostro skrytykował nieostrożność MSW i uznał to za sygnał, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Sprawa Wewnętrzna nie jest w ogóle zainteresowana rejestrowaniem danych, a nawet w ogóle nie zajmuje się tym problemem.

Heiko Teggatz, prezes Federalnego Związku Policji, również ostro krytykuje Ministra Spraw Wewnętrznych: „Jest dla mnie niezrozumiałe, jak wiza, która nie jest stemplowana w paszporcie, a jedynie wydrukowana na jednorazowej kartce papieru, może być ważna w Wszystko." Teggatz zauważył również, że w związku z tym pojawia się zasadne pytanie, w jaki sposób sprawdzają wszystko i wszystkich na lotniskach oraz jak gwarantują bezpieczeństwo ludziom w Niemczech?

Zdjęcie na okładce: Ilustracja / (MTI/EPA/Holger Hollemann)