W tej chwili jesteśmy w momencie, gdy na Wuja Rzeczywistość spadają salwy ognia z lewej strony, ale prędzej czy później fakty przyniosą odwrotny skutek.
Są odważni ludzie, którzy stają w obronie swoich zasad i nie zaprzeczają wydanym ustnie lub pisemnie wyrokom, nawet jeśli jakaś grupa lub społeczność organizuje przeciwko nim publiczne autodafe. Powiedzmy, jak JK Rowling, która pomimo przekleństwa ze strony osób chorych psychicznie, nie chce zaakceptować faktu, że mężczyźni też mogą miesiączkować. Są jednak tacy, którzy zawsze myślą inaczej niż myśleli i mówią inaczej niż to, co powiedzieli.
W moim ostatnim artykule nie wymieniłem nazwiska osoby, która podaje się za dziennikarza, a jednocześnie pisze tak sprośne wiadomości, że ludzki żołądek ich nie udźwignie. Nie zapisałem jego nazwiska, bo ta postać nie zasługuje na jego promowanie (inne organy tak zrobiły). Bo facet nie jest wart nawet FaBatki.
Pamiętają, co napisałeś na swoim profilu w mediach społecznościowych, prawda? Aby dzieci protestowały przeciwko ograniczeniu korzystania z telefonów komórkowych, robiąc zdjęcie swoich genitaliów i wysyłając je do BM za pomocą fałszywych profili. No cóż, w innym poście tej odważnej osoby, patrzy na swoich czytelników jeszcze głupiej niż wcześniej, mówiąc: „Oczywiście miałem na myśli pół zdania, że studenci przesyłają dickpics ze swoich telefonów komórkowych na adres BM w przenośni…”
Ponieważ myśli, że po prostu ironizował. Ale gdzie tu ironia?
Co w przenośni oznacza „zrobienie zdjęcia”, „dickpic”, „fałszywy profil”, „wysyłanie” lub „BM”? Badając go pod mikroskopem elektronowym, nie można doszukać się w nim niczego szablonowego. Wymaga konkretnych, konkretnych działań, oczywiście, na swój własny, niepowtarzalny sposób.
To żałosna próba stłumienia ogromnego oburzenia wywołanego jego słowami. To żałosne i jałowe.
Oczywiście, czego powinniśmy oczekiwać od niego, a nawet od nich, lewicowych liberałów? W końcu nigdy nie myślą, co myślą, i nigdy nie mówią i nie piszą tego, co mówią i piszą. Mają taką dziwną naturę.
Jest brat Ferenc, który później swoje przemówienie w Ószödzie nazywa mową prawdy, mimo że dotyczyło ich seryjnych kłamstw. „Kłamaliśmy rano, wieczorem i wieczorem” . Oczywiście było to naprawdę powiedzenie prawdy w tym sensie, że przyznał się do kłamstw i manipulacji, ale choć później uważa swoje wyznanie za czyn odważny i prawy, nie uszlachetnia to tego, co skłamał, w prawdę.
Inaczej myślała także żona B., gdy wypowiadała się w Parlamencie Europejskim za wstrzymywaniem i wypłacaniem należnych naszemu krajowi pieniędzy. Nie chciał skrzywdzić narodu węgierskiego, działał z czystej dobroci. Oznacza to, że nie zrobił tego, co zrobił, po prostu wszyscy postrzegali to jako coś złego.
Mieliśmy też Pétera Márki-Zaya, który w przypadku Fideszu opowiadał się za wykorzystaniem żelazek do lamp, ale nie miał tego na myśli. Jak więc? Czy zabrał głos w sprawie poprawy oświetlenia publicznego? Czy myślałeś, że wszyscy ci, którzy wyznają zasady chrześcijańsko-konserwatywne, mają genialne umysły, a potem błyszczą na ulicach ze swoimi sznurkami?
Ale FeGyőr Bandi również nie został pominięty w serii „To nie było tak”. Przecież było wyraźnie i wyraźnie widać, że rzucił granat dymny w ścianę linii policyjnej, ale nie było mowy o rzuceniu, po prostu go upuścił. Po dużym łuku, tak jak wtedy uczyliśmy się rzucać małą piłką. Nie wierzcie w swoje bzdury, Węgrzy, ale w to, co on mówi. Ponieważ myślał, że rzut był kroplą. Swoją drogą, czy to nie ma znaczenia? To także jest zachowanie zakłócające porządek i nawet w mojej interpretacji – choć nie jestem prawnikiem – jest to przemoc wobec urzędnika. Tak to widziałem.
Pani Bangón nie miała na myśli, że ludzie Fideszu to szczury, prawdopodobnie chciała tylko zwrócić uwagę na fakt, że na Węgrzech nie wypada tępić gryzoni.
Piotr Vengerszkij (czyli reinkarnacja Pétera Kuna Béli Magyara) też nie zawieszał się między nogami małych dziewczynek, musiał jedynie podnieść chusteczkę, która spadła na ziemię. Nikogo nie uderzył, chciał po prostu zabić muchę ciosem i nie kierowała nim złośliwość, gdy wrzucił telefon tej osoby do Dunaju, chciał po prostu wziąć udział w pomocy osobom uzależnionym od telefonów komórkowych. Nie należy rozumieć, że nie obejmie mandatu przedstawicielskiego UE, że tak naprawdę tego nie zrobi, ale musiał zakraść to stwierdzenie na ironię.
A fakt, że nigdy nie zostanie politykiem, jest absolutną prawdą, taki żigolo nie może.
Oczywiście nie potępiajmy ich, bo idą jedynie za przykładem UE. Tam, gdzie do płacenia za wojnę wykorzystuje się tak zwane ramy pokojowe, gdzie ochrona praw mniejszości oznacza ignorowanie lub nawet marginalizację interesów większości, w demokracji obowiązkowe jest kierowanie się jednostronnymi opiniami pod hasłem wolności prasy, wolność organów lewicowych i tłumienie głosów prawicowych. Tam, gdzie symbole nazistowskie są – słusznie – zakazane, ale symbole jeszcze bardziej krwawych dyktatur, można swobodnie używać symboli komunistycznych.
Nie ma wątpliwości, że jest to dobra szkoła dla towarzyszy węgierskich liberalno-bolszewików. Mów, pisz, rób, co chcesz, a potem zaprzeczaj, wyjaśniaj, że idiota, który to usłyszał, zobaczył i przeczytał, jest tym, kim można i należy słyszeć, widzieć i czytać.
W tej chwili na Uncle Reality spadają salwy ognia z lewej strony, ale prędzej czy później fakty przyniosą odwrotny skutek i armia Pinokia będzie zmuszona się poddać.
Wyróżniony obraz: Pixabay