„Pierdol się, niedługo zginiesz!” - nasi rodacy z opozycji i prasa lewicowa namalowali w Kötcs „cudowny” obraz siebie, gratulacje.

Pouczająca scena miała miejsce przed piknikiem w Kötcs.

Okazuje się, że nie ma różnicy między zachowaniem antyrządowego dziennikarza pracującego dla gazety finansowanej z zagranicy a zachowaniem protestującego skrajnej opozycji. Jeden z nich zdaje się o coś pytać (właściwie twierdzi lub sugeruje), drugi angażuje się we wszystko. Ale obaj są agresywni, wyraźnie motywowani gniewem i żadnego nie interesuje odpowiedź rządu, w tym przypadku premiera.

Kiedy „lewicowy” dziennikarz może się wyładować

Po prostu spójrz!

To tak, jakby antyrządowi dziennikarze dali upust, a następnie uwolnili swoją głęboko zakorzenioną nienawiść.

Dokuczanie bez koncepcji, złośliwe założenia, lekceważenie faktów i liczb oraz powtarzanie tego, co mają do powiedzenia partie opozycji – widzieliśmy i słyszeliśmy. To nie przypadek, że co drugie pytanie odnosiło się do renegata Pétera Magyara lub wspominało o jego cholernej kampanii.

Padało nawet pytanie, czy premier boi się Pétera Magyara, czy też będzie się z nim kłócił. Ale dlaczego?

Serio, jakby premiera nie otaczali opozycyjni dziennikarze, a ekipa z imprezy TISZA!

Skandaliczne zachowania stały się trendem na lewicy

Nie wspominając już o stylu pökhendi! Wysłany teleksem dziennikarz-aktywista (który pewnego popołudnia zasnął w parlamencie) nawet nie poczekał, aż Orbán dokończy zdanie, wielokrotnie przerywając mu jakąś prowokacyjną uwagą.

A najbardziej mrożące krew w żyłach było to, że 444.hu wrzuciło wideo z konferencji prasowej, w ostatnich sekundach protestującego (czy dziennikarza?) za kamerą mógł to powiedzieć

zgnij, wkrótce zginiesz!

Mimo to Viktor Orbán cierpliwie wszystkich wysłuchał i udzielił prawdziwych odpowiedzi. Nawet sprostował fałszywe wiadomości.

A na koniec otrzymał „pytanie za milion dolarów” (a raczej oskarżenie), że wystąpił przed prasą tylko dlatego, że bał się „nacisków ze strony Pétera Magyara”… Trudno to rozwikłać związek między tymi dwoma stwierdzeniami! W każdym razie otrzymali coś w rodzaju „odpowiedzi premiera”:

po prostu ich brakowało.

Mam na myśli dziennikarzy. Mniej dla nas...

Czy chcą przeszkolić byłego dyrektora szpitala w zakresie opieki zdrowotnej? Czy oni żartują?

Ale o co chodziło?

Chociaż był mniej zainteresowany finansowanym z zagranicy antyrządowym pracownikiem prasowym, odpowiedzi Viktora Orbána ujawniły trzy rzeczy.

Przede wszystkim było jasne, że Premier jest świadomy toczących się wewnętrznych debat politycznych i widzi problemy.

Viktor Orbán jest świadomy pilnych zadań do wykonania w dziedzinie zdrowia, edukacji i transportu.

Po drugie, usłyszeliśmy, że rząd również ma strategię długoterminową. Oczywiście po lewej stronie trudno to zrozumieć.

Suwerenność polityczna ma silną sytuację ekonomiczną. Prawdziwe samostanowienie może istnieć tylko wtedy, gdy jest pole manewru. A swoboda przemieszczania się wymaga siły finansowej. Z nich wynika, że ​​taki

potrzebna jest nowa polityka gospodarcza, której sercem jest neutralność gospodarcza

powiedział premier

Nie blokowanie, nie wspieranie polityki sankcji, handel ze wszystkimi i nawiązywanie dobrej współpracy gospodarczej.

I oczywiście misja pokojowa musi być kontynuowana.

I po trzecie, okazało się też, że premier był przygotowany na zmianę walki politycznej: zamiast centralnego pola władzy mógłby wyłonić się okres dualny. Poza tym Fidesz jest tu w rządzie, ale na arenie międzynarodowej jest obecnie w opozycji i prowadzi politykę wbrew poważnym przeciwnościom losu.

Oprócz policji agitować będzie także prasa opozycyjna.

Musimy przygotować się na gorącą jesień!

Mandarynka