Ludzkie zło, zazdrość, nienawiść, doprawione jakąś bardzo głęboko zakorzenioną prymitywnością, zrodziły własnego człowieka. Konsekwencje tego są nieprzewidywalne i niezwykle niebezpieczne. Z Zsuzą Máthé, dyrektor Instytutu Szent István rozmawialiśmy m.in. o edukacji, szacunku dla symboli narodowych i ochronie normalności.

Kiedy rząd węgierski podjął w innych krajach logiczną, niezbędną i niekwestionowaną decyzję o uregulowaniu korzystania z telefonów w szkołach, strona lewicowo-liberalna natychmiast przystąpiła do ataku, czyli wywołała burzę polityczną z powodu kwestii niepolitycznej .

Zsuzsa Máthé, dyrektor Instytutu Szent István i nieprzypadkowo matka czwórki dzieci, może wyrobić sobie zdanie w tej sprawie w dwojaki sposób. Teraz zrobił to na naszą prośbę.

- Nasz instytut przeprowadził reprezentatywne badanie na 1000 osób, z którego wynika, że ​​94 proc. rodziców uważa, że ​​istnieje problem z korzystaniem przez ich dzieci z inteligentnych urządzeń, a dwie trzecie z nich uważa, że ​​problem jest szczególnie duży. Zatem tutaj panuje prawdziwy konsensus, ale sprawa została zepchnięta w przestrzeń polityczną i ponownie przykryta fasadą wolności i praw człowieka, przedstawiając sprawę tak, jakby to ograniczenie ukazywało złośliwość i opresyjną wolę rządu. Jednocześnie oczywistym faktem jest, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, które – jak wynika nie tylko z wyników badań węgierskich, ale i międzynarodowych – jest szczególnie szkodliwe. W ujęciu ewolucyjnym mówimy o bardzo krótkim czasie, gdyż po 2012 roku nastąpił gwałtowny wzrost popularności inteligentnych urządzeń. Jednocześnie szybko pojawiły się ich negatywne skutki.

Wszystkie badania pokazują, że stan psychiczny dzieci pogarsza się wykładniczo, co wynika głównie z nadmiernego korzystania z inteligentnych urządzeń.

– Nie da się tego kwestionować, a miarą tego może być także pogorszenie wyników w nauce.

- Rzeczywiście, można zaobserwować także negatywne zmiany w zdolnościach poznawczych i pogorszenie kondycji fizycznej, a to, o czym rzadko mówimy, świat wirtualny wzmacnia zjawiska szczególnie szkodliwe w sensie moralnym. Uwydatnia głównie złe cechy ludzi, egoizm, agresję, ale wtedy nawet nie rozmawialiśmy o katastrofalnych skutkach ciemnej sieci, treściach pornograficznych i zawierających przemoc, wyzwaniach samobójczych, radykalizacji i wzmacnianiu ekstremizmu.

Dzięki nowemu rozporządzeniu rząd nie robi nic innego, jak tylko stara się chronić przed tym dzieci przynajmniej przez część dnia, korzystając ze swoich ograniczonych zasobów. Myślę, że nie jest to po prostu opcja dla odpowiedzialnego rządu, ale obowiązek.

– To wszystko prawda, ale ograniczenie można uzasadnić w prostszy sposób. Instytucję, w której dzieci spędzają znaczną część dnia, nazywa się szkołą, a nie domem letniskowym czy ośrodkiem wypoczynkowym. A szkoła jest miejscem, do którego uczęszczają, aby się uczyć, a nie mobilizować.

– Zapytaliśmy dorosłych Węgrów, do czego ich zdaniem dzieci najczęściej używają smartfonów. Tutaj odpowiedź również była jasna: dla zabawy. Nauczyciel może prowadzić świetne lekcje, ale nie będzie w stanie konkurować ze strumieniem wideo na TikToku ani powstrzymać dzieci od wysyłania SMS-ów na telefonach podczas zajęć. Rozporządzenie jest zatem z pewnością dużą pomocą także dla nauczycieli. I oczywiście nie jest też problemem, jeśli zamiast rozmawiać przez telefon, młodzi ludzie rozmawiają ze sobą, rozmawiają, poznają się, czyli uczą się nawiązywać relacje osobiste.

– O pogorszeniu się moralności była już mowa. Być może ma to swoje odzwierciedlenie także w tym, że niektórzy nie szanują naszych symboli narodowych, czego dowodem jest przypadek Mostu Małgorzaty, gdzie wandale stłukli krzyże z przedstawień Świętej Korony. Którego oczywiście liberalna administracja miasta, która boi się krzyża, nie przywróciła przez rok.

„W końcu udało się to zrobić, po roku, po tym, jak w skutecznej petycji zażądaliśmy przywrócenia obiektu. To wielka przyjemność, że pod naszym żądaniem podpisało się ponad 16 000 osób i być może ta imponująca współpraca zachęciła także stolicę.

– Ale mamy tu kolejną krucjatę. Lewacy mamroczą, że zamierzają postawić krzyż na cokole Statuy Wolności w miejscu bohaterskiego sowieckiego żołnierza-gwałciciela. Wiedzą, ale nie chcą wiedzieć, że krzyż to nie tylko symbol religijny, ale także symbol europejskich społeczeństw i kultury opartej na zasadach chrześcijańskich.

– Statua Wolności pierwotnie symbolizowała pozdrowienie armii radzieckiej, okupanci nalegali, aby tak monumentalna grupa posągów zachowała pamięć o ich zwycięstwie. Przeciwnicy krzyża natomiast twierdzą, że jest to pomnik, którego nie należy zmieniać. Jednak Węgrzy, którzy żywią ambiwalentne uczucia wobec pomnika, robili to kilka razy na przestrzeni lat. Niezrozumiały jest także sprzeciw, ponieważ

krzyż przypomina nam nie tylko o ofierze Jezusa za nas wszystkich, ale także o tysiącletniej historii chrześcijańskiej naszego kraju, której dziedzictwem jesteśmy wszyscy podzieleni od założenia naszego kraju przez króla św. Istvána.

- Europa utraciła już swoje chrześcijańskie korzenie, a dokładniej je odrzuciła, czego konsekwencją jest przesuwanie się starego kontynentu w stronę Lipótmező. Szkoda, że ​​tę instytucję zamknięto, byłoby w Parlamencie Europejskim miejsce dla wszystkich, którzy głosują za szaleństwami i zamierzają narzucić szalone aspiracje nawet normalnym państwom członkowskim.

– To symptom kryzysu i tragedii społeczeństw zachodnich oddzielonych od Boga. Zamiast Stwórcy, człowiek Zachodu próbuje określić siebie za pomocą bardzo dziwnych rzeczy, wystarczy pomyśleć o skandalicznej ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich. Siedziałam z dziećmi przed telewizorem, ale po tym, co zobaczyłam, musiałam odesłać pięcioletnią córkę. Tak, ten świat jest zdezorientowany, ale ufam, że wahadło osiągnęło swój skrajny punkt i zacznie wracać do normalności. Moje nastoletnie dzieci również były oburzone tym, co zobaczyły, mimo że poddano im już wiele prania mózgu. Dewiacja jest naturalną częścią wideo i filmów, praca lobby LGBTQ też jest nieokiełznana, choć nie widzę sytuacji jako beznadziejnej. Może to naiwność z mojej strony, ale wierzę, że nawet w zdewaluowanym świecie normalność odnajdzie się na nowo.

– Jednak podczas gdy my staramy się chronić normalność, przywódcy Unii chcą nas bardzo ostrymi metodami sprowadzić z tej ścieżki.

- Rzeczywiście grają ostro, w wielu przypadkach widzieliśmy, że międzynarodowe liberalne kierownictwo polityczne oraz stojące za nim środowiska ideologiczne, intelektualne i gospodarcze po prostu nie chcą zaakceptować decyzji, które są całkowicie racjonalne i odzwierciedlają prawa rodzicielskie, zgodnie z zamierzeniami większości Węgrów. Chcą nas zmusić do podążania za ich własnymi pomysłami (patrz: propaganda LGBTQ w szkołach i przedszkolach; przyjmowanie nielegalnych imigrantów; wojna rosyjsko-ukraińska – red.) i niesprawiedliwie ukarać Węgry.

W tej chwili może się wydawać, że łatwiej byłoby się ukłonić, a potem powiedzieć, że pieniądze przyjdą, ale musimy zrozumieć, że w niektórych kwestiach musimy pozostać niezachwiani i solidni, bo jeśli tego nie zrobimy, stracimy naszą przyszłość.

– Wracając do początku, korzystając z inteligentnych urządzeń. Mamy węgierską klątwę, reinkarnację Béli Kuna, który wykorzystał sytuację i wystąpił z demagogiczną, głupią propozycją wprowadzenia zakazu używania telefonów komórkowych w Parlamencie. Podczas gdy on spędził swój pierwszy dzień w UE, nie robiąc nic poza wysyłaniem SMS-ów i robieniem sobie selfie.

- Odkąd Péter Magyar wszedł do życia publicznego, widać, że jego motywacją jest przede wszystkim zdobycie jak największego rozgłosu i jak największej liczby obserwujących na Facebooku, którzy będą na niego głosować. Wzbudza skandale, odwołuje się do ludzkiej zawiści, złośliwości i agresji – to jak dotąd jego jedyne osiągnięcie polityczne. Jestem przekonany, że to, co robi, jest niezmiernie szkodliwe dla węgierskiego społeczeństwa, które i tak nie jest w dobrym stanie ducha. Przecież była pandemia, u nas jest wojna, życie nie jest łatwe nie tylko u nas, ale gdziekolwiek na świecie, gospodarka boryka się też z trudnościami na poziomie europejskim, co oczywiście rodzi niezadowolenie. Były mąż Judit Vargi wykorzystuje to, podżegając do nienawiści. Nie może pochwalić się cnotami polityka czy męża stanu, w jego słowniku brakuje odpowiedzialności i chyba w ogóle się nią nie zajmuje. Grozi i atakuje każdego, kto stanie mu na drodze, czy to pracowników mediów, polityków, czy każdego, kto krytykuje jego działania.

Fanatyzuje swoich zwolenników i robi to bardzo skutecznie.

– Każdy mógł to już zobaczyć na organizowanych przez niego demonstracjach.

– Mam też osobiste doświadczenia w tym zakresie. W Vác, wychodząc z gabinetu lekarskiego po badaniu krwi, przede mną stanęła pozornie zamożna pani w moim wieku i bez precedensu, z błyskotliwym spojrzeniem, syknęła do mnie: „Niech płynie Cisa !" Potem pojawiły się niewykwalifikowane wskaźniki tego, co powinienem zrobić i dokąd powinienem się udać. Tylko językiem, którego używał jego „przywódca”.

– Cytując Gézę Hofiego: niższa niż tylko w przypadku zainteresowania kretów.

– Oprócz niedopuszczalnego stylu, niewłaściwy jest także sposób, w jaki polityczny awanturnik sprzedaje siebie, swoje bransoletki, nie wiem co. Zbierają pieniądze od wielu osób i próbują na tym budować, obiecują gwiazdki z nieba, choć nie słychać od nich żadnych konkretnych propozycji rozwiązań. Jednak przywrócili styl woźnego, uruchomili np. osobną stronę raportowania. Zachęcają ludzi do fotografowania, podsłuchiwania i zdradzania się nawzajem. Co oczywiście Péter Magyar zrobił także ze swoją żoną. To bardzo szkodliwy, demoralizujący i niebezpieczny kierunek! I bardzo trudno go złapać, bo z takim typem osoby nawet nie da się dyskutować. A jeśli ktoś spróbuje, tak jak Egon Rónai, wstaje i ucieka, zamiast udzielić sensownej odpowiedzi. Podobnie

ma też niekwestionowanych fanatycznych zwolenników, którzy nie interesują się rzeczywistością, ale właściwie nawet samego Pétera Magyara, bo tę grupę tak naprawdę napędza nienawiść do Viktora Orbána i nadzieja, że ​​uda im się pokonać stronę chrześcijańsko-konserwatywną ze swoim przywódcą.

– Z praktyki wiemy, że z takimi ludźmi można skutecznie sobie poradzić jedynie stosując te same narzędzia, których oni używają, a tego nie może zrobić chrześcijanin.

„To niedozwolone”. Wiemy, że nasza ścieżka zawsze prowadzi węższą ścieżką. I oczywiście doświadczamy też tego, że jeśli po naszej stronie zdarzy się błąd, przestępstwo, jeśli ktoś popełni błąd, to jesteśmy pociągani do odpowiedzialności podwójnie. Ale mówię: pozwólmy im to zrobić, musimy zaakceptować konsekwencje. To samo można zrobić po drugiej stronie, wzruszając ramionami. To szokujące, ale dzieje się na naszych oczach, że ktoś, kto podsłuchuje swoją żonę, zachowuje się skandalicznie, znęca się nad ludźmi, całuje się z młodymi dziewczynami, wyrywa telefon i wrzuca go do rzeki oraz pluje w twarz swoim byłym znajomym i wspólnota polityczna, może odnieść sukces jako polityk. Świat smartfonów i chaos moralny prowadzi do tego, wśród wielu innych tragedii…

Autor: György Tóth Jr

Zdjęcie na okładce: Zsuzsa Máthé
Źródło: Facebook/Zsuzsa Máthé