Nawet rumuńskie życie publiczne potrafi czasami sprawić Węgrom miłe niespodzianki.

Cristian Tudor Popescu (pseudonim CTP) jest terminatorem rumuńskiej prasy. Na boisku działa od 1990 roku, oprócz dziennikarstwa (i mówienia) zajmuje się także krytyką filmową i tenisem ziemnym. No i nie zawsze i niekoniecznie jest wielkim przyjacielem Węgrów.

Cóż, ten dziennikarz-terminator ujawnił, na kogo będzie głosował w wyborach prezydenckich. I nie oszukujmy się: dobry człowiek nie głosuje na Marcela Ciolacurę, ani nawet na Nicolae Ciuca. Ale Kelemen Hunorra! I dlaczego? Pan CTP powiedział także krótko i wyraźnie:

„Ponieważ od dwóch lat jest jedynym politykiem w Rumunii, który ostrzega przed najpoważniejszym problemem kraju, czyli wyludnieniem”.

Oczywiście pan CTP ma na myśli wyludnienie kraju.

To wszystko.

Oczywiście głos pana CTP to także tylko jeden głos, a ostatnie sondaże wykazały, że zwycięzcą jest inny kandydat. Powoli zbliżają się wybory jesienno-zimowe, a sondaże pojawiają się oczywiście jak grzyby po deszczu. Większość krajowej prasy będzie po prostu przeciągała do grudnia zastanawianie się, który kandydat lub partia na prezydenta wygra wybory.

Spójrzcie, oto najnowsze badanie przeprowadzone przez Inscop i jak wygląda obecnie, potrzeba wielu, wielu CTP (i głosów), aby uniemożliwić Kelemenowi Hunorowi rywalizację o pluszowy fotel prezydenta stanu w kategorii osób nadal ubiegających się o mandat. (Na próżno: Sasa można jeszcze w jakiś sposób tolerować jako głowę państwa młodej Rumunii, ale Węgra już nie do końca.)

A więc linia frontu wygląda tak: na pierwszym miejscu maszeruje kochany, dobry (i niezależny!) Mircea Geoană (21,4% wyborców oddałoby na niego głos) – uwierzcie mi, ludzie zdają się lubić byłego zastępcę sekretarza generalnego NATO. Za nim plasuje się aktualnie panujący premier Marcel Ciolacu (20,3%) – czyli dzieli ich chłopski włos. Kandydatka USR Elena Lasconi jest na trzecim miejscu z zaledwie 14,2%. Diana Șoșoacă, amazonka narodu (13,6%) i kolejny wielki przyjaciel Węgrów, George Simion z AUR (12%), dudnią za nią. A Nicolae Ciucă (wiesz, ten człowiek, którego twarz widać z wielu, wielu gigaekranów gdzieś w całym kraju, że jest żołnierzem ojczyzny) właśnie przyjeżdża (trochę dysząc), tylko 7,1% wyborców oddałoby głos dla niego w tej chwili. Następny w kolejce jest inny były minister spraw zagranicznych, obecnie kandydat niezależny (Cristian Diaconescu, 4,7%), a dopiero po nim „koń” CTP, Kelemen Hunor, z 3,7%. Nie ma w tym nic nowego ani tragedii.

Żałujemy jednak, że CTP nie będzie węgierskim prezydentem.

Zdjęcie źródłowe i tytułowe: Főtér.ro 

Autor: Jean St'Ay