Żyjemy w epoce dezinformacji. Celem jest ciągła histeryzacja społeczeństwa.

W powszechnej opinii żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. Dotyczy to technologii, ale nie dotyczy świadomości społeczeństwa. Nigdy wcześniej ludzie nie byli tak niedoinformowani w tak ważnych sprawach, jak dzisiaj – pisze czytelnik naszego portalu w przesłanej redakcji artykule z opiniami.

Dzięki dezinformacji światowe media w rękach oligarchii finansowej stały się najskuteczniejszym narzędziem władzy tła w całym liberalnym świecie. Skuteczność oddziaływania na masy rosła wraz z rozwojem technicznego poziomu przekazu, ale jeszcze szybciej, na wzór funkcji wykładniczej: gazet, radia, telewizji i Internetu. Znaczenie radia docenił już nazista J. Goebbels, gdy radio przyniosło pranie mózgu do domu: „Nie ukrywamy, że oddajemy radio do naszych usług. Uważam radio za najnowocześniejsze i najskuteczniejsze narzędzie propagandy, jakie istnieje.”

Dziś media społecznościowe stały się jedną z „bomb nuklearnych” globalistów, ponieważ w nich praktycznie całkowicie zniknęła odpowiedzialność reportera, stworzono miejsce na fałszywe wiadomości i dyskredytację, z drugiej strony wielcy usługodawcy cenzurują opinie, które im się nie podobają.

Zawęźmy teraz śledztwo do naszego kraju. W pierwszych kilku wolnych wyborach programy partii nadal ze sobą rywalizowały, ale w kampanii 2002 roku wszystko to uległo zasadniczej zmianie. Izraelski konsultant Ron Werber jako pierwszy rozpoczął negatywną kampanię z brutalną siłą: wymuszone przemówienia, ataki na kościoły i symbole narodowe, oskarżenia o korupcję, pogarda 23 milionów Rumunów, demonizowanie Viktora Orbána itp. Opozycja wygrała wybory.

Trwające od 2002 roku globalistyczne upolitycznienie opozycji to nic innego jak operacja dezinformacyjna o coraz większym nasileniu prowadzona na profesjonalnym poziomie.

Dzięki pieniądzom Sorosa oraz oficjalnemu wsparciu UE i USA fabryki fałszywych wiadomości wylewają powódź półprawd i kłamstw. Dzięki temu udało się obecnie wytworzyć w wielomilionowym tłumie poczucie dobrostanu znacznie gorsze od rzeczywistości, z drugiej strony pod adresem Orbána postawiono zarzut korupcji systemowej rząd: „...kradną wszystko!” Zwłaszcza ten ostatni jest bardzo skuteczny. Poniższe rysunki przedstawiają skuteczność dejonizacji. Mimo bezwarunkowej opozycji poparcie dla FIDESZ-KDNP wynosi obecnie zaledwie 34 proc. wśród ogółu społeczeństwa i 45 proc. wśród niektórych wyborców. A poparcie bezprogramowej Partii Cisy – wzrosło ostatnio o pięć procent – ​​osiągnęło 35 procent, choć kosztem partii globalistycznych. (MN 19.09.2024; Instytut Nézőpont.) A odsetek wyborców biernych można określić na 30 proc., co oznacza kilkumilionowy tłum.

„Wyborcy liberalni przejęli dotacje rządowe, a następnie głosowali na opozycję”, opublikowany 7 sierpnia na portalu CÖF Civilek.info, stawia pytanie, dlaczego masy głosują wbrew własnym interesom. Poniżej zwracam uwagę na fakt, że

nasza globalistyczna opozycja używa broni psychologicznej, aby zmienić rząd, a komunikaty rządowe wydają się tego nie zauważać.

Dlatego postaram się przedstawić psychologiczne czynniki związane z nienawiścią, mimo że nie jestem psychologiem. W wyniku trwającej od dwudziestu dwóch lat negatywnej kampanii nienawiść zakorzeniła się w mózgach i sercach milionów obywateli, gdyż źródłem wszelkich problemów jest bezsilny i skorumpowany rząd, FIDESZ i premier Wiktor Orbána. Ile nienawiści do Orbána wymagało, aby najbardziej wykształcona warstwa elektoratu i warstwa przedsiębiorców, która skorzystała finansowo na zmianie reżimu, masowo wspierała Pétera Magyara bez programu? To dowodzi, że nienawiść jest najdzikszą i najbardziej niszczycielską siłą społeczną, ponieważ zaślepia rozum. Dlatego masy ludzi głosują wbrew swoim własnym interesom.

Podżeganie do nienawiści opartej na dezinformacji – jako masowa broń psychologiczna – przekształciło się w technikę przejmowania władzy przez naszą globalistyczną opozycję, przy pomocy Ameryki i UE.

Ponieważ nienawiść jest podobna do namiętności, stopień nienawiści z czasem maleje, dlatego płomień nienawiści musi być stale podtrzymywany. Narzędziem do długotrwałego utrzymywania nienawiści jest podsycanie temperamentu i emocji. Zestaw narzędzi do wzbudzania gniewu: wzbudzanie zazdrości, oczernianie, demonizowanie i namawianie. Celem jest ciągła histeryzacja społeczeństwa. Utrzymywanie poziomu nienawiści wyjaśnia niewykwalifikowany styl politycznego globalistycznej opozycji w Brukseli i na Węgrzech. Aby to udowodnić, wystarczy posłuchać szalonych wybuchów „hitlerowskiego epigona” Ferenca Gyurcsány’ego, ale to samo szaleństwo można zobaczyć w Parlamencie Unii, od Cohna Bendita, przez Guya Verhofstadta po Daniela Freunda. Dziś lider Partii Cisa bez programu nie robi nic innego, jak tylko tyraduje. Swoją drogą ten nienawistny styl jest uderzająco podobny do epoki stalinizmu, wystarczy sięgnąć po gazetę Szabad Nép z lat pięćdziesiątych.

Moim zdaniem w dzisiejszych czasach sensowna debata pomiędzy stroną narodową a globalistyczną nie jest już możliwa, gdyż strona globalistyczna świadomie zamiast argumentów używa broni podżegania do nienawiści. W rezultacie kultura debaty politycznej na Węgrzech w zasadzie przestała istnieć. Ponieważ nienawiść jest bronią psychologiczną podobną do namiętności, oparta na emocjach, pełna pasji reakcja nie będzie skuteczna w walce z nią, ponieważ tylko podsyca ogień.

Wyzwolić tych, którzy żyją w bańce nienawiści, może wyzwolić jedynie cierpliwa, oświecająca praca oparta na niepodważalnych faktach, która jest bardzo trudną pracą komunikacyjną.

Dla przejrzystości należy opracować najważniejsze z punktu widzenia gospodarki i społeczeństwa wskaźniki, które od 2004 roku należy przedstawić na zrozumiałym diagramie. Diagramy te powinny ilustrować, gdzie statek narodowy wyruszył i dokąd zmierza. Dlatego konieczne jest uruchomienie w 2004 roku. Bo liczy się kierunek procesów, a nie aktualny stan wskaźników. Szczegółowe wyjaśnienie tego wykracza poza zakres tego artykułu. Oprócz tego należy zneutralizować także drugą „bombę nuklearną” globalistycznej opozycji, czyli zarzut korupcji systemowej, choćby dlatego, że UE z tego powodu częściowo wstrzymuje środki unijne. Należy zadać pytanie, jeśli „kradną wszystko” , to co trzeba zrobić, aby zlikwidować dziedzictwo Gyurcsány? Bez konieczności kompletności: spłacić zaciągnięty kredyt w wysokości 20 miliardów euro, skonsolidować finanse gmin i szpitali, odkupić przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, wydać 800 miliardów forintów z pieniędzy węgierskich podatników na ochronę granicy na południu, uzyskać wysoki udział własnościowy w sektorze bankowym i w funkcjonowaniu lotniska im. Ferenca Liszta? Co więcej, za przywrócenie Budapesztu zniszczeń podczas II wojny światowej, program parku miejskiego, krajowe programy renowacji zamków, bezpłatne podręczniki, prawie bezpłatne posiłki w szkołach i unikalny na świecie system wsparcia rodzin? To wszystko, co przyszło mi do głowy. Albo o nich zapomniano, albo dorastająca młodzież nawet nie słyszała o niektórych z wymienionych rzeczy, uważa je za oczywiste. Co więcej, globalistyczna opozycja musi także skonfrontować się z faktem, że przejmując władzę w Budapeszcie i kilku dużych miastach pięć lat temu, obiecała kontrolę wszystkich kontraktów. To oczywiście miało miejsce, ale nie słyszałem o żadnej reklamacji. A bez dowodów „korupcji systemowej” jest po prostu pomówieniem. Potwierdza to lista korupcji Banku Światowego, według której wskaźnik korupcji na Węgrzech wynosi zaledwie 1,2% i jest jednym z najniższych w UE. Należy ten fakt uświadomić społeczeństwu i Brukseli!

Nie jestem specjalistą ds. komunikacji, ale chciałbym zwrócić uwagę na następującą kwestię.

Globalistyczna opozycja i ogromna masa biernych wyborców nie stanowią masy jednorodnej.

Przekonanie niewykształconej, resztkowej rzeszy wyborców Koalicji Demokratycznej jest przedsięwzięciem beznadziejnym. Moim zdaniem dużą część młodego, wykształconego i przedsiębiorczego tłumu w obozie wyborczym Partii Cisa można by pozyskać, gdyby zdała sobie sprawę, że ona również będzie przegraną dojścia do władzy sił globalistycznych, zarówno finansowo, w krótkiej perspektywie, jak i perspektywie i pod względem ich przyszłości. Wystarczy rozejrzeć się po Zachodzie. To czysta matematyka, gdy samotna ludność tubylcza zostanie zastąpiona przez muzułmanów wychowujących 4–6 dzieci. Młodzi, czy chcecie takiej przyszłości? Dobrze byłoby im także przekazać podstawową zasadę, że według świadectw historii żaden kraj ani imperium nie może trwale przetrwać bez solidnego porządku moralnego. Około dwóch i pół miliona biernych wyborców to „czarny koń” w polityce. Co by było, gdyby Péter Magyar mógł zmobilizować jedną trzecią tej warstwy za pomocą demagogii? Aby tego uniknąć, należy w tej turze przeprowadzić poważne badanie, dlaczego wycofują się z polityki. Ta informacja jest podstawowym warunkiem ich pozyskania. W tej brutalnej wojnie dezinformacyjnej potrzebna jest znacznie skuteczniejsza komunikacja rządowa, odpowiadająca ówczesnym standardom technicznym i dobrze ukierunkowana.

Jeśli osiadamy na laurach, „Warszawski post” może zawitać także do nas!

2024.09.22.

Pál Bartha ny. inżynier leśny

Działka