Bandi Fekete-Győr przyjęła pozę ofiary po drobnym zawieszeniu.

Jak informowaliśmy, sąd skazał Andrása Fekete-Győra na rok więzienia w zawieszeniu za przestępstwo z użyciem przemocy zbiorowej wobec funkcjonariusza, popełnione jako współsprawca, za rzucenie granatem dymnym w ścianę kolejki policyjnej w 2018 r. podczas protestów ws. tak zwane prawo o godzinach nadliczbowych.

András Fekete-Győr został prawomocnie skazany, jego mandat parlamentarny powierzono Katalin Cseh

Po wyroku ówczesny polityk w poście na Facebooku przyjął pozę ofiary i w następujący sposób:

„Zostałem pierwszym skazanym politycznym od czasu zmiany reżimu. Choć mógłbym to zrobić, nie skorzystam z możliwości redelegacji parlamentarnej, przekazuję swój mandat Katalin Cseh. Jako prezes fundacji partii Zacznijmy Węgry sam kontynuuję walkę o nową zmianę reżimu.

Dziś sąd skazał mnie na prawomocnie zawieszoną karę pozbawienia wolności, ponieważ w 2018 roku ze świecą dymną protestowałem przeciwko rządowi na demonstracjach przeciwko niewolnictwu. Choć nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy ani szkody materialnej, nie zainteresowało to Metropolitalnego Sądu Apelacyjnego, który został obalony przez Fidesz.

Tym wyrokiem zrobiliśmy kolejny krok w stronę Węgier lat 50. XX wieku. Dziś nie trzeba szukać analogii przez szkło powiększające: w 2024 roku rząd najwyraźniej znów służy rosyjskim interesom, wskrzeszając ÁVH pod nazwą Urzędu Ochrony Suwerenności – którego notabene jeden z nowo mianowanych przywódców , był agentem III/III.

Od czasu skandalu z Pegazem wiemy, że inwigilacja jest również częścią codziennego życia reżimu Orbána”.

Kiedy wpada w histerię

Lewicowi politycy i ich kumple ze wszystkich sił starali się udowodnić, że to, co zrobili, było w istocie czynem bohaterskim, a nie zbrodnią – pisze Gábor Bokor w Mandiner.

Fekete-Győr napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych, że w czwartek został pierwszym skazanym politycznym od czasu zmiany reżimu. Według niego „protestował ze świecą dymną” przeciwko rządowi, ponadto nie skrzywdził policji, a wyrok jest kolejnym krokiem w kierunku Węgier lat 50.

Postacie równoległe, czyli kogo byś wybrał?

András Fekete-Győr prawdopodobnie patrzył na swoje fioletowe pióro na lekcjach historii, jak dobrze będzie wyglądać na papierze formatu A4, gdy uczył o Węgrzech epoki Rákosiego. To, co wydarzyło się w czwartek, nie było wyrokiem rakotwórczym, nie polowaniem na czarownice, ale surowym wyrokiem, którego czas w końcu nadszedł.

Jak dlaczego? Ponieważ „sameg, niezależnie od podniesionego nastroju, jakiejkolwiek demonstracji,

nie rzucamy granatów dymnych, włóczni dymnych,

nazwijmy to i mimo wszystko wszczęjmy proces, nie wyrzucimy policjanta. A tym, którzy to robią, jedyne, co możesz powiedzieć, to:

która chodzi jako cheerleaderka, nie zdziw się, jeśli...

Polityk musi dawać przykład, zadaniem polityka nie jest popełniać przestępstwa, być na czele, zachowywać się tak, jakby dowodził swoim obozem! Jeśli ktoś bierze granat dymny i rzuca w policję, to nie jest to demonstracja, to jest chuligaństwo. Fekete-Győr i jego sąsiad powinni byli powiedzieć jedno: „Przepraszamy wszystkich, których obraziliśmy, przepraszamy!”. Ale tego nie zrobili,

z drugiej strony od Hadházy’ego po kolor starej opozycji, ramię w ramię ze wszystkimi, przejęli media społecznościowe,

twierdząc, że zapadł wyrok polityczny.

Branie odpowiedzialności po prostu nie działa! Tego nie ma ani wy, ani żadna partia lewicowa! Użalanie się nad sobą i dyktatura działają, ale teraz tak nie jest. Nawet zwykły obywatel, a tym bardziej polityk, którego zasada numer jeden brzmi:

nie rzuca na policję, nie okrada sklepu, nie bije kobiety, ale przestrzega zasad, to przysięgał. Na tych, którzy nie są w stanie tego zrobić, czeka ława hańby, tam gdzie jej miejsce.

Najzabawniejszym komentatorem użalanego nad sobą wpisu Fekete-Győra był Gábor Vona, który powiedział nowo skazanemu przedstawicielowi, że otrzymany dziś czarny znak będzie jego paszportem do budowania demokratycznych Węgier przyszłości, czego mu pogratulował.

Chłopaki, jeśli budujecie Węgry przyszłości, to powiedzcie mi teraz, wezmę paszport i pojadę do Argentyny, i tak od dawna chciałem pojechać na rajd Boca Juniors-River Plate.

A oto przypomnienie tego, co zrobili: 

Wyróżniony obraz: HírTv