Peti jedzie do Wiednia i stamtąd udowadnia, że ​​nie został dźgnięty nożem. Jak oryginalnie! Napisane przez Francescę Rivafinoli.

„Wraz z naszymi przedstawicielami w Budapeszcie zmierzamy do «podupadającego» i «niebezpiecznego» Wiednia” – zażartował przywódca TISZA, pozując przed pociągiem w czwartek rano, wkrótce potem przesłał także zdjęcie wagonu restauracyjnego, tym razem z napisem „W drodze na upadający zachód”. Wieczorem przyszło zdjęcie rowerzysty ze wspaniałym, oryginalnym tekstem: „Życie na dwóch kółkach w „niebezpiecznej” dzielnicy Wiednia. Mam nadzieję, że widzisz przerażenie na mojej twarzy [uśmiech w okularach przeciwsłonecznych]”.

A tak na marginesie, jako przedstawiciel PE, byłby on w międzyczasie w Strasburgu –

kiedy w przeszłości go znalazł, od razu pomyślał, że jest już prawie na miejscu, i to wcale nie przypadek, że gdziekolwiek indziej; teraz delektuje się menu Utasellátó w wygodnym wagonie restauracyjnym EuroCity i jeździ na rowerze po Wiedniu, pomijając debatę Parlamentu Europejskiego na temat niedoboru umiejętności i konkurencyjności w UE, a także problemu manipulacji młodymi ludźmi jako najbardziej naturalnej rzeczy w społeczeństwie świat. Ale nałóż na to gąbkę. Bardziej interesująca jest ciągła ironia spadku.

Wystaje z niego noga konia.

Można (choć jest to coraz mniej skuteczne ) uniknąć jednoznacznego stanowiska na korzyść brukselskiej polityki migracyjnej poprzez przebiegłość, opóźnianie czasu,

można teatralnie narzekać na potencjalną możliwość zakwaterowania imigrantów na obrzeżach przygranicznego osiedla na Węgrzech - ale to wszystko zostaje niestety zdyskredytowane, jeśli na tym samym profilu na Facebooku wielokrotnie żartuje się, że Wiedeń, Bruksela czy Berlin w cudzysłowie, hehe , maleją, śmiejąc się z uśmiechem. Jeśli faktycznie nie maleją, to co Péter Magyar miałby wspólnego z masową migracją? Jeżeli w rzeczywistości nie ma dalszego pogorszenia, dlaczego miałoby robić się zamieszanie wokół kilku ośrodków recepcyjnych dla migrantów?

Jeśli uważasz, że dzielnica „Faworyta” jest zdecydowanie fajna i można w niej spędzać czas z dziewczynami, to dlaczego w Budapeszcie nadal panuje styl życia „Faworyta”?

W takich przypadkach punktem odniesienia dla ironii jest zwykle raport , która obecnie konsekwentnie plasuje Wiedeń na pierwszym miejscu w rankingu największych miast świata, w którym żyje się najlepiej – ale nawet w tym przypadku widzimy, że przewaga powoli się zaciera; w kategorii „kultura i środowisko” dotychczasowy wynik 96,3 pkt spadł do 93,5. Choć w dalszym ciągu oznacza to w sumie pierwsze miejsce, trudno to nazwać poprawą – mimo że na przykład kategoria „edukacja” bez problemu zdobywa 100 punktów, mimo że setki wiedeńskich nauczycieli protestowało w zeszłym tygodniu, krzycząc „Możemy „nie zniosę tego dłużej”, narzekając na brak nauczycieli, biurokrację i warunki pracy; w tym fakt, że co najmniej połowa ich uczniów nie mówi na tyle po niemiecku, aby uczestniczyć w zajęciach. W 23-letniej nauczycielskiej klasie, liczącej 22 osoby, sześciu z nich po raz drugi stara się o przyjęcie do drugiej klasy,

językiem ojczystym żadnego ucznia nie jest niemiecki, a troje nadal nie zna ani jednej litery. To jest edukacja na 100/100 punktów.

Jednak Wiedeń i tak uzyskał maksymalny wynik w kategorii „stabilność”, która obejmuje również sytuację karną, podczas gdy liczba brutalnych przestępstw wzrosła do 117 procent w stosunku do bazy z 2014 roku do 2023 roku (tak, w porównaniu do 128 procent zmierzonych w Austrii jako całość, to wciąż całkiem solidna liczba). W tym roku wybuchła także wojna gangów między imigrantami z Syrii i Czeczenii: „Mieszkańcy Brigittenau, Meidling i Favouren, które już przez wielu były uważane za strefę zakazu wstępu, obserwują coraz bardziej brutalną przemoc, uważają, że interwencja policji jest zbyt mała i jest już za późno, a liczba rannych wzrasta” – napisał w lipcu nie kto inny jak HVG , odnosząc się w dalszej części artykułu do faktu, że „ataki na tle seksualnym wobec dziewcząt – nawet tych w wieku 12 lat – zaczynają być coraz częstsze komunał". Jakże w dobrym humorze jest ten człowiek rodzinny, albo ten polityk, który po tym żartuje, że jest larifarem, on i jego sztab właśnie przejechali tam rowerem ulicą! LOL, zjadam twój humor.

Cóż, prawda! Partia Cisa głosowała w Brukseli za paktem migracyjnym

Następnie, jeśli przyjrzymy się bliżej raportowi grupy Economist dotyczącym jakości życia, który uznawany jest za tak miarodajny, tegoroczna edycja również będzie miała dość dosadny nagłówek: „Pogorszenie warunków życia w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej”.

(oryginalny tekst angielski również bezpośrednio używa czasownika „spada”: „Życie spada w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej”).

Wszystkie z dziewięciu miast, które osiągnęły największe postępy i poprawiły swoje wyniki w ciągu ostatnich 12 miesięcy, znajdują się na wschód od Hegyeshalom (Budapeszt jest trzecim najbardziej rozwiniętym miastem, po Hongkongu i Singapurze), a wszystkie miasta, które tracą, pochodzą z zachodu, z wyjątkiem Tel Awiwu. Co najmniej pięciu Niemców znajduje się w pierwszej dziesiątce największych miast upadających, ale uwagę zwraca także Bruksela, która (w remisie z Barceloną) spadła na 35. miejsce, podczas gdy Budapeszt wzrósł na 32. miejsce, a system kryteriów obejmuje edukację, opiekę zdrowotną i infrastruktura oparta na

Oto dobrze poinformowany, światopoglądowy przedstawiciel Parlamentu Europejskiego,

a on mówi hehe, spada, wiadomo, co to za głupi nonsens Fideszu.

Wiednia , od 2016 roku liczba urodzeń wykazuje tendencję spadkową, wraz z ciągłą imigracją, współczynnik dzietności Austriaków z Wiednia wynosi 1,1 (powoli dogania obcokrajowców, obecnie wynosi 1,5), od dziesięcioleci w mieście rodzi się stale mniej obywateli Austrii, a wielu umiera – jeśli Péter Magyar nie może udowodnić na podstawie węgierskich liczb urodzeń, że nie ma tu nic poza zniszczeniem, to jaki jest jego pogląd na trendy demograficzne w prawdziwy wiedeńczyk? Jeśli tubylcy wymierają w najbardziej przyjaznym do życia mieście świata, jakiego terminu powinniśmy użyć, aby to zdefiniować, skoro „upadek” jest tak nieodpowiedni, że wręcz śmieszny? W rzeczywistości jest to na tyle śmieszne, że zasługuje na trzy śmieszne posty dziennie.

W każdym razie jest to specjalna trajektoria:

W lutym 2024 r. mieliśmy kolejnego byłego męża, który myślał w sposób stosunkowo zniuansowany i oprócz czerni i bieli widział kilka innych kolorów – a w październiku stał się politykiem „usuwania opozycji”,

który kwestionuje upadek Zachodu, który wciąż żyje i ma się dobrze, ale podupada według niemal wszystkich obiektywnych wskaźników, w stylu bardziej pozbawionego talentu chwilowego i bardziej zawstydzającego diakona. Z dzielnicy Ulubione, w związku z którą nawet lewicowo-liberalny Der Standard pisze o społecznościach migranckich charakteryzujących się brutalnym wizerunkiem mężczyzn, gdzie kobiety są traktowane z pogardą, a nawet czują się jak wolna ofiara i gdzie „seks, narkotyki, broń, przemoc, religia” i przedwczesne kończenie nauki tworzą toksyczną mieszaninę.

Ale oczywiście rozumiemy: wujek Manfred mógł jako swoją pierwszą pracę domową zadać uwrażliwianie na migrantów, więc teraz w sekcji komentarzy można się śmiać rano, w południe i wieczorem, że w Wiedniu nie wszyscy zostali jeszcze pchnięci nożem, mimo że on tam był , haha. Pięć gwiazdek, Genosse Magyar.

Mandarynka

Wyróżnione zdjęcie: Péter Magyar/Facebook