Jest wśród lewicy polityk, który zawsze pozostał wierny swoim politycznym zasadom. Jednak zasady, których musiał pozostać wierny, ciągle się zmieniały. Czy potrafisz to zrobić?

Sándor Csintalan się zestarzał i starszych ludzi należy szanować. Jest tam też jego bratnia dusza, Joe Biden, więc na próżno rozmawiał z martwymi duszami, zagubił się w ogrodzie Białego Domu (gdzie i tak prawie nie można się zgubić), a nawet na scenie po jednym ze swoich przemówień ( co jest prawdziwym wyczynem), mieszał kraje i członków własnej rodziny, szacunek do swojego wieku. I leczenie.

Csintalan skończył siedemdziesiątkę. Nie oznacza to bidenizacji dla wszystkich, wydaje się, że w jego przypadku tak jest.

Biedny człowiek ma poważne problemy ze zrozumieniem tekstu, oceną sytuacji i wzrokiem, co doskonale udowodnił w programie Kötöttfogs Magyar Hang.

Zacznijmy od wad wzroku. Starzec ma dość poważne problemy ze wzrokiem, bo wydawało mu się, że dokładnie widział proporcje osób, które uczestniczyły w obchodach 23 października, liczbę osób, które pojawiły się na uroczystościach Cisy i Fideszu, tak jak Biden widział zmarłych dusze. Według niego doprowadziłby do stosunku do x, czyli remisu, ale ci, którzy mają oczy do patrzenia, jakoś tego nie doświadczyli. Co prawda Csintalan prawdopodobnie badał sytuację zanurzony w pianie Cisy, ale całe „pole” widzieliśmy na zdjęciach z drona.

Ale Csintalan jest prawdopodobnie częścią starego dowcipu wymyślonego w socjalizmie, którego bohater cierpiał na podwójne widzenie, ponieważ widział dwie partie na Węgrzech. Wujek Sanyi widział uczestników prawdopodobnie dwukrotnie, a nawet widział na scenie dwóch Pyotr-Petrovicsa Vengerszki (alias Péter Magyar, reinkarnacja Béli Kuna). Tylko w ten sposób mógł zobaczyć rozlewiska Cisy jako tłum. Nie jestem jedyny, który to twierdzi, ale Ákos Hadházy, wielki zwolennik Vengerszki, również ze smutkiem stwierdził w swoim programie Magyar Hang Kompország: „niestety nie mogłem oszacować liczby ludzi tam na więcej niż cztery lub pięć tysięcy , obejrzeliśmy zdjęcia lotnicze. Nie było ich wielu.”

Sytuacja uległaby poprawie, gdyby Csintalan zakrył oczy politycznymi bandażami, ale szanse na to są nikłe. W ten sposób czuje się dobrze, bo jego złych światopoglądów nie zakłóca rzeczywistość.

O problemach Sanyi ze zrozumieniem tekstu świadczy także następujące stwierdzenie: Viktor Orbán „nie tylko mówi wyrwany z kontekstu, ale znajduje się w ślepym zaułku – pod wpływem przymusu”.

Kto jest teraz chory? Jeśli twierdzisz, że premier ciągle coś mówi, to co możemy powiedzieć o przejawach Csintalana? To smutne, że nawet najprostszy Węgier nie jest w stanie pojąć i zrozumieć czystych myśli. Można tylko współczuć temu nieszczęśnikowi, bo wykazuje pierwsze oznaki demencji. Niestety w naszej rodzinie występuje demencja, dlatego potrafię rozpoznać objawy.

To nie premier, ale Sándor Csintalan, który tkwi w ślepym zaułku pod presją nienawiści politycznej.

Cierpi na syndrom Webera, nie może wybaczyć stronie chrześcijańsko-konserwatywnej, że nie uczyniła go wówczas wielkim człowiekiem.

Jednak nie tylko wylizał wirtualne podeszwy Viktora Orbána wraz z tysiącami osób w programie informacyjnym Hír TV, ale także przyłączył się do imprezy. Darmo.

To prawda, że ​​​​ta solidna postać zmieniała imprezy jak mężczyzna rezygnujący ze spodni. Był członkiem MSZMP, MSZP, MSZDP (Węgierskiej Partii Socjaldemokratycznej), Fideszesu, a potem znowu MSZP – bo zawsze pozostawał wierny swoim zasadom politycznym, ale zasady te ciągle się zmieniały i był zmuszony gonić za swoimi zasady.

Prawdziwy rycerz z charakterem, prawda?

Nadchodzi świadomość sytuacyjna. Csintalan twierdzi, że Urząd Ochrony Suwerenności jest niebezpieczny, ponieważ „nie ma forum prawnego, na którym można by się odwołać, jeśli zostaniesz uznany za zdrajcę”.

Sanyika kochana, zdradzę ci sekret.

Urząd nie jest sądem, nie wydaje orzeczeń, co najwyżej w sensie intelektualnym. Od czego należy się odwołać?

To tak solidny nonsens, że nie da się go przebić wywrotką. Zdaniem mistrza skręcania płaszcza, może uda się odwołać do ciągłych kłamstw opozycji? Czy istnieje forum, na którym byłoby zabronione ich oceniać, nazywać przerażającą „formacją białych, chrześcijańskich, heteroseksualnych mężczyzn i kobiet”, opisywać ich jako niewykształconych palantów i w inny sposób oczerniać wyborców chrześcijańsko-konserwatywnych, zadzwonić do Premiera? Minister dyktatorem? Gdzie można odwołać się od tych obrzydliwości?

Nie mogę też stwierdzić, że opozycja globalistyczna jest w sposób oczywisty zdradliwa, nawet jeśli w sensie prawnym nie da się tego stwierdzenia udowodnić przed sądem. W tym przypadku moje stwierdzenie jest co najmniej tak samo niebezpieczne, jak klasyfikacja Urzędu na takie a takie. Ma to równie duże znaczenie prawne. Szkoda, że ​​Sanyika tego nie rozumie.

Co jeszcze mówi ten płomienny umysł? Na przykład i w tym ma rację, że Viktor Orbán przemawia nie tylko do „twardego rdzenia” i że „szalony nacjonalizm, który on coraz bardziej dmucha, z pewnością spada na podatny grunt”.

Ktoś mógłby to też powiedzieć dostojnemu osiołkowi

nacjonalizm jest dla Komcsu jedynie zjawiskiem negatywnym, w przeciwnym razie nim nie jest. Ani tu, ani gdzie indziej.

Jest raczej nienaturalne, jeśli obywatel nie uważa, że ​​jego własny kraj ma służyć przede wszystkim. Oczywiście i tu widać problemy ze zrozumieniem tekstu, bo nacjonalizmu nie należy mylić z szowinizmem. W trosce o słabszych (specjalnie dla Sanyi):

Nacjonalizm: każdy ma narodowość i na tej podstawie opiera się wspólnota polityczna i państwo narodowe.

Szowinizm: nieuzasadniona wiara w wyższość lub dominację własnego narodu lub grupy.

Dla Sanyi to pojęciowe rozdzielenie powoduje poważne trudności. Lub po prostu podły i celowo mylić te dwa pojęcia. Może jestem niemiły, ale głosuję na tego drugiego.

Csintalan nie ukrywa, że ​​jest zwolennikiem wojny. Gratulacje.

Dobrze jest też wtedy, gdy ludzie na nic się nie zdadzą, gdy synowie dwóch narodów słowiańskich zabijają się nawzajem w przekonaniu, że mają rację, a tymczasem w interesie biznesowym Ameryki i innych krajów zachodnich powiększają wzajemnie obóz wdów i sieroty, armia niepełnosprawnych. Można oczywiście powiedzieć, że wspieracie Ukraińców, ale kiedy wojna się skończy (bo będzie), co zostanie? Spalony, dysfunkcyjny kraj, w którym zdziesiątkowana jest młodzież i miliony ludzi, którzy uciekli i prawdopodobnie nie chcą wracać.

Sanyi, jesteś prawdziwym humanistą! Tylko w wersji anty.

Potem to tylko drobny skutek uboczny, że ten bigoteryjny komunista (czy nie? Czy znowu wstąpi do partii? Na pewno nie do Cisy, bo – nie oszukujmy się, słusznie – jest podejrzliwy), co myśli o zamiarze Gergely Kovács, miłośnik psów o narkotycznym umyśle, O zburzeniu pomnika Turula. Według niego łucznicy walczą o przetrwanie posągu, nie sądzę. Myślę, że turul to legendarny ptak pochodzenia węgierskiego, a nie nazistowski symbol. Ale wszystko da się wytłumaczyć we wszystkim, wystarczy tylko złośliwość.

A to należy do Csintalana i jego przyjaciół, nie muszą się wysilać, nie mogą dać nic poza naszą esencją. Pozostali też to dali: Péter Aranyosi uchodzi za komika, Szerető Szabolcs to odważny były zastępca redaktora naczelnego „Magyar Nemzet” Simicskiej, a Ádám Tompos to specjalista od nienawiści w prasie.

Wielki Zespół. No cóż, idźcie dalej leninowską (marksistowską, stalinowską, rakowatą) ścieżką w stronę bolszewickiej (globalistycznej) przyszłości!

Tylko uważajcie, chłopaki, żeby nie wystawała więcej niż noga konia, bo niestety cały stadnina jest nadal widoczna.

Autor: György Tóth Jr

Zdjęcie: Sándor Csintalan Facebook