Chciwość jest korzeniem tej wojny. Bądźmy blisko siebie, nie pozwólmy, aby przemoc szerzyła się ani w nas samych, ani wokół nas, ani w szerszym świecie – podkreślił Csaba Böjte w świątecznym wywiadzie udzielonym hirado.hu Zdaniem franciszkańskiego mnicha edukacja jest jak kopanie złota, bo trzeba wydobyć wartość z dziecka na powierzchnię.
- Od lat żyjemy pod groźbą wojny.
– Trzeba dać światu do zrozumienia, że nikogo nie można zbombardować, zastrzelić, reedukować na siłę, ale można go bardziej pokochać. To piękna praca domowa dla nas wszystkich. Chciwość jest korzeniem tej wojny. Matka Teresa miała rację, gdy mówiła, że Bóg nie może nakarmić biednych, ale bogatych.
- Węgry od początku wzywały do zawieszenia broni.
– Jestem bardzo dumny z mojego narodu i przywódców, że Węgry wyraźnie opowiadają się za pokojem, co wynika również z doświadczeń historycznych, w ubiegłym stuleciu w wojnach światowych zginęło wiele osób, a nasz kraj został salamizowany. Rząd podjął właściwą decyzję, musimy się jej trzymać w tej kwestii, nie ma większej wartości niż pokój. Jeśli na świecie wybuchnie wojna, będzie też wojna w ludzkich sercach. Bądźmy blisko siebie, nie pozwólmy, aby przemoc szerzyła się ani w nas samych, ani wokół nas, ani w szerszym świecie. Wszyscy na Węgrzech powinni mieć świadomość, że żyjemy lepiej niż 95 procent ludzkości. Samochodów jest tyle, że po ulicach nie da się jeździć. Ludzie są ładnie ubrani. Większość z nich jest o 5-10-15-20 kilogramów cięższa niż powinna, nie ma powodu do paniki. Nie denerwujmy się, nie bądźmy niezadowoleni, teraz trzeba ochłodzić życie publiczne.
– Jakie jest Pana przesłanie dla zakarpackich Węgrów?
– Nasi bracia Zakarpaci też muszą zachować wiarę. Nawet po Wielkim Czwartku i Wielkim Piątku Jezus Chrystus nie stracił wiary w ludzkość i w siebie. Nawet nie powiedział Péterowi, że zostałeś zastąpiony lub zwolniony, nie może tak dalej być. Bez względu na to, przez jaką trudność przejdziemy, nie będzie ona tak wielka jak ta, przez którą przeszedł Jezus w Wielki Piątek, a mimo to zachował swoją miłość i zaufanie do ludzkości. My wszyscy, nawet jeśli jesteśmy zranieni, nawet jeśli nasze serca zostały przebite, musimy zwrócić się do naszego otoczenia z taką postawą Jezusa. Wiem, że to bardzo boli, szczególnie gdy traci się kogoś z rodziny. Byłem na Zakarpaciu, to straszne, że parki są rozkopywane i zamieniane na cmentarze wojskowe. To niezwykle smutne widzieć groby niewinnych żołnierzy w Ungvár i w wielu osadach.
„A co się dzieje w Rumunii?”
- Podobnie jak w całej Europie, także i tutaj ścierają się siły globalistyczne i suwerenne. Uważam, że Rumunia powinna zrobić wszystko, aby zapobiec zabieraniu naszej młodzieży na wojnę. Są na świecie siły, które uważają, że gdy skończą się ukraińscy żołnierze, na front powinna wyruszyć także młodzież z sąsiednich państw. To realne zagrożenie mogło przyczynić się do ogromnego napięcia, które doprowadziło do kryzysu konstytucyjnego, ale jestem pewien, że i on zostanie rozwiązany.
- Jego uczniowie osiągają poważne sukcesy w boksie.
- Kilka tygodni temu pięcioro naszych dzieci pojechało na mistrzostwa Węgier, a czworo z nich wróciło do domu ze złotymi medalami, a jedno ze srebrnymi. Są bardzo utalentowani, dobry trener wydobył z nich cud. Bóg nie tworzy resztek, On składa swoich ojców i matki w dzieci zarówno bogatych, jak i biednych. My, rodzice i nauczyciele, mamy za zadanie wychować dzieci na Attilę Józsefa, Lajosę Papp lub Öcsi Puskása, Sándora Csomę Kőrösi następnej dekady.
- Jaka jest według Ciebie najlepsza metoda edukacji?
„Wiele osób twierdzi, że z dzisiejszymi dziećmi dzieje się wiele złego”. Cóż, mówię, że wychowywanie dzieci jest jak kopanie złota. Pracowałem też jako górnik, kiedy nie było wiadomo, przy którym cięciu kilofem z ziemi wyskoczy piękny kryształ górski lub samorodek złota. Niech Pan sprawi, aby rodzice i nauczyciele zwracali się do swoich dzieci z tą pełną nadziei postawą, ponieważ jesteśmy poszukiwaczami złota, dziecko ma wartości, które należy wydobyć na powierzchnię. Zachęcam wszystkich, aby w ten sposób patrzyli na dzieci i dorosłych. Zachęciłem księdza Antala, który zna wiele prezentów i jest po 90-tce, do spisywania ciekawych historii. Od tego czasu wydaliśmy już dwukrotnie większy tom, który zbiera w bukiecie wesołe, popularne adoma z czasów spokoju. W każdym człowieku jest wiele skarbów. Nie niszczmy się nawzajem, bądźmy dla siebie katalizatorami. Chciałbym, aby to pozytywne nastawienie wypełniło serca nas wszystkich.
– Wspomniałeś wcześniej, że treningi bokserskie stały się popularne w czasie Covid.
- Tak, bo nie wolno ci było wychodzić grać w piłkę nożną, ale mogłeś boksować w pokoju. Na przykład w Déva byliśmy zamknięci w wąskim kręgu rodzinnym ze 108 uczniami i nie było gdzie wysłać dzieci z domu dziecka do domu. Próbowaliśmy wtedy wielu rzeczy, ale jakoś boks zakorzenił się wśród dzieci, które od tego czasu zdobywały mistrzostwa kraju i świata.
„Kiedy znowu odprawisz mszę na ringu?”
"Wkrótce." Z niecierpliwością czekamy na powitanie naszych drogich czytelników na ceremonii 27 grudnia, która prawdopodobnie odbędzie się na ringu, gdyż w sali Bokserskiego Klubu Sportowego Godako zlokalizowanego na boisku pomiędzy Gyergyószárhegy Gyergyószentmiklós nie ma ołtarza, lecz Msza św. sprawdza się także w ringu. Na tym tradycyjnym już wydarzeniu na zakończenie roku wszyscy wprawiają się w atmosferę świętowania, bierzemy udział we wspólnym obiedzie, dziękując Bogu za rok 2024 i prosząc o błogosławieństwo także na rok następny.
- W zeszłym roku zabrali dzieci na mecz piłki nożnej, jaka była niespodzianka w tym roku?
- Byliśmy bardzo zaszczyceni, Prezydent Republiki Węgierskiej przyjechał do Dévy. Teraz wniósł „show”, świąteczny nastrój, dobre słowo dla dzieci. Wizyta Tamása Sulyoka była prezentem i mam nadzieję, że my również staliśmy się prezentem dla głowy państwa.
– Czy uważasz wspólne przeżycie za najpiękniejszy prezent?
– Latem ciocia ze łzami w oczach opowiadała mi, że odwiedziła wnuka, który w szafie miał jeszcze zeszłoroczny prezent świąteczny. Pocieszałam go, mówiłam, jak dobrze, że tak ją strzeże. Ale jeszcze nie został otwarty! Czy otworzyliśmy już prezent od Ojca Menei? Bóg tak umiłował ten świat, że dał za niego swego jedynego syna, pierwszym prezentem świątecznym był sam Jezus Chrystus, który później posłał swoich uczniów po dwójkach i trójkach, aby byli darami. Obecność jest prawdziwym darem, Pan chce, abyśmy stali się darem dla siebie nawzajem, dla naszej rodziny, dla naszego otoczenia. Dlatego prosiłam dzieci, aby nie kładły niczego pod choinkę, ale przykucnęły i były prezentami dla rodziców, nauczycieli i siebie nawzajem.
„Czy w edukacji potrzebne jest także poczucie humoru?”
– Ostatnim razem, gdy jedna z naszych małych dziewczynek płakała, usiadłem obok niej na schodach, wyjąłem telefon i kazałem jej zrobić sobie selfie. „Dobrze, dobrze, wujku księdzu, właśnie prostuję włosy” – odpowiedziała 6-7-letnia dziewczynka, której łzy już nie leciały. Pewnie mogłabym dać mu dowolnego SMS-a, żeby nie płakał, płakałby jeszcze bardziej, ale jeśli chodzi o zrobienie dobrego selfie, nie wolno się szarpać. Radość, pogoda ducha i humor są ważnymi elementami wychowania. Jezus mógł także radować się sukcesem swoich apostołów, gdy uczniowie wrócili i przerywali sobie nawzajem, opowiadając, jakich wielkich rzeczy Bóg przez nich dokonał. Bardzo podoba mi się humorystyczna, wesoła postać Jezusa w serialu Wybrańcy, który można zobaczyć także nad Dunajem.
- Wiele osób śledzi jego kazania na żywo w Internecie. Co sądzisz o platformach społecznościowych i świecie smartfonów?
- Kiedy Bóg stworzył ten świat, dał Adamowi dwa kamienne topory, a dał je swoim synom, Kainowi i Ablowi, nie po to, żeby młodzi ludzie mogli się nimi bić po głowach, ale na przykład po to, by polować na mamuty. Kamienny topór lub Internet sam w sobie może być zarówno dobry, jak i zły. Pytanie brzmi: do czego go używamy? Samochodem można także udać się do dzielnicy czerwonych latarni lub kościoła. To nie samochód jest nie tak. W Internecie mogę zobaczyć, jak zakwitnąć ogród, jak rozmnażać łodygi róż, mogę zdobyć wiele przydatnej wiedzy, ale potrafię też zająć się głupstwami. Dobry Bóg daje nam coraz większe rzeczy, a my musimy panować nad sobą i wykorzystywać zdobycze współczesności w dobrym celu. Aby to zrobić, wszyscy musimy włączyć nasz duchowy GPS. Mogę sobie tylko wyobrazić, ile dałby mój biedny dziadek w niewoli na Syberii, żeby mieć taki telefon, żeby móc zadzwonić do domu i powiedzieć swojej kochanej żonie, że żyje.
– Co jest potrzebne, aby duchowy GPS działał dobrze?
– Powinniśmy być cicho, a Ojciec Niebieski wskaże nam drogę poprzez sumienie. Bóg nie przemawia do nas w sposób skomplikowany, ale bardzo prosto. Ten, który dał nam nasz język, może rozmawiać z nami poprzez nasze sumienie, Ten, który dał nam zdolność słyszenia, słyszy, co mówimy. Człowiek może śmiało powiedzieć sobie: Panie, utknąłem tutaj, jestem mały, potykam się, proszę o pomoc. Bóg to słyszy. Niech Pan sprawi, żebyśmy mieli tę żywą wiarę. Nie jesteśmy na bezludnej wyspie, nie jesteśmy samotnymi dryfującymi liśćmi na odludziu, bo Trójca Święta mieszka tam w naszych duszach.
Zdjęcie na okładce: Zdjęcie: István Biró / MTI/MTVA