Kiedy słyszy się określenie „niemiecka propaganda”, wielu ludziom ciarki przechodzą po plecach, a zapewne niektórym przychodzi na myśl działalność Goebbelsa. Jednak niemiecka propaganda działała nie tylko w okresie nazistowskiej III Rzeszy, ale także przed jej upadkiem i po nim – pisał Demokrata za Hirado.hu.
Podobnie jak Euronews, Deutsche Welle rozpoczyna nadawanie na Węgrzech na rok przed wyborami. Ci ostatni w czasie kryzysu migracyjnego tworzyli wyraźnie proimigracyjne raporty i próbowali podważyć stanowisko węgierskiego rządu.
w niemieckich mediach obowiązuje niepisana zasada, że „albo mówi się źle o Węgrzech, albo nic”, a ktokolwiek mówi, że łamie zasady, jest oznaczony jako stający po stronie nacjonalistycznych, antysemickich sił.
Magyar Nemzet napisał , że zdaniem Jana Mainki, redaktora naczelnego Budapester Zeitung, jego koledzy w kraju również kierują się lewicowymi przekonaniami, które są silniejsze niż szacunek dla faktów. W tym samym artykule przypominają, że niedawno Der Spiegel ujął to w ten sposób: „ Viktor Orbán podżega przeciwko gejom, lesbijkom i innym, którzy nie wyznają gorliwie konserwatywnego ideału rodziny”. Według Deutsche Welle: „Rząd Orbána jest zabiega o względy antysemitów i używa antysemickiej retoryki” Nie wspominając już o dwóch najnowszych filmach, które dyskredytują Węgry.
Zastanawiam się, co by się stało, gdyby np. kanclerz Niemiec została wymieniona w węgierskiej telewizji publicznej jako morderca Europy, skoro (dzięki) nielegalnym imigrantom, którzy przynieśli nie tylko terroryzm, ale i nieprzejednany antysemityzm, przybywają tu tłumnie. Tutaj nasz żydowski rodak może chodzić po ulicy w jarmułce, to samo jest w Niemczech aktem zagrażającym życiu. Gdzie więc szaleje antysemityzm?
Ambasador Węgier w Berlinie kilkakrotnie wypowiadał się przeciwko przedmiotowym artykułom, które były pod każdym względem fałszywe, ale słowa wykrzykiwane w dzicz pozostały.