Sytuacja jest taka, że ​​w przyszłości każdy będzie mógł nie tylko tak pomyśleć, ale i opisać to bez zbędnych ceregieli, zgodnie z nowymi wytycznymi Facebooka dotyczącymi nadużyć i nękania. Nie musisz obawiać się wybiórczych ripost, dłuższego lub krótszego lub stałego bana i prawdopodobnie nie mieć dziesiątek zwolenników życzących śmierci jakiejkolwiek osobie publicznej, która wykrzyczy potwierdzenie jak wirtualne echo. Sic transit gloria mundi – można by powiedzieć, gdyby nie to, że największe media społecznościowe sankcjonują obecnie swoją dotychczasową praktykę, jakby na żądanie społeczeństwa, i przyznają motłochowi dodatkowe prawa w imię kontr-selekcji

Jednak nie bez powodu obawiam się, że chwała świata przeminęła, gdy patrzę w kierunku zachodzącego słońca, choć niewątpliwie jest to trudne dla żaby, której małe rączki doglądały żaru pod kociołkiem. nosił drewno na opał przez długi czas, aby ocenić temperaturę wody. Ale o co chodzi?

Opierając się na artykule Guardiana, Index napisał , że trzystustronicowy dokument opublikowany pod koniec ubiegłego roku wyszczególnia nowe wytyczne Facebooka, które umożliwiają między innymi życzenie śmierci jednorazowym osobom publicznym. Oczywiście ten przywilej nie jest przyznawany osobom prywatnym, tylko osobom publicznym, a Imperium Cukorhegyi również ujawni, kim dokładnie są. Definicja jest bardzo szeroka, na próżno reguła, (gumowa) reguła, ale wszyscy politycy należą do tego kręgu – mam nadzieję, że nie ma wyjątków, bo inaczej mój redaktor naczelny może mieć ból głowy – niezależnie od tego, na jakim poziomie jest w polityce i czy został wybrany czy nie, a także dziennikarzy, którzy

piszą lub komunikują się ustnie publicznie.

Powiedzmy, że my na dole jesteśmy już przyzwyczajeni do liberalnej opieki, ale co będzie z tobą, droga dobra stołeczna szaGma, która mieszkasz tam po drugiej stronie lustrzanej góry? Martwię się o ciebie!

Każdy vloger, influencer lub ktokolwiek o reputacji online, który ma ponad sto tysięcy obserwujących lub fanów na jednym ze swoich kont w mediach społecznościowych, jest również uważany za osobę publiczną, a nawet pojawienie się w wiadomościach wystarczy, aby pozbawić przestępców ochrony. Jeśli więc przeciętny Jimmy, który łapie dzieciaka, zanim ten beztrosko wkroczy pod autobus, i ma na sobie czapkę lub koszulkę z nazwiskiem Trumpa, teraz nie tylko może pocałować buty działaczy BLM, ale musi – będąc osobą publiczną, prawda – znosić komentarze „Zabiję cię dupku” na Facebooku. Na próżno oczekuj dobra za dobry uczynek.

Osoby publiczne to także te, które zostały wymienione w co najmniej pięciu artykułach, nagłówkach, napisach lub zapowiedziach w ciągu ostatnich dwóch lat, z wyjątkiem dzieci poniżej trzynastego roku życia. Jest to szczególnie pocieszające, ponieważ w ten sposób vloger z ósmej klasy może zostać wysłany na zagładę, ponieważ prawdopodobnie skończył czternaście lat. Oczywiście „nie wie, co go czeka, co go czeka”, ale kogo to obchodzi?

Przy okazji, wróćmy do pięciu artykułów lub tytułów! Wyobraźmy sobie, co powie ciotka Mari, jeśli jego pan – który zatrzymał kieszonkowca, którego próbowały nasze ukryte zasoby swoim chodzikiem na wózku numer 78, a więc zasłużenie trafił na pierwszą stronę 444, a stamtąd inne niezależne obiektywy przejęły wiadomości - dzień po tym, jak stał się osobą publiczną, jego profil w mediach społecznościowych został zalany życzeniami typu „rak zje twoje jelita”. Zgadnij co? Jeśli to go nie zabierze, to ten to zrobi?

Wartym odnotowania elementem nowej regulacji jest również możliwość swobodnego przedstawiania osób zmarłych przed 1900 rokiem, a także postaci fikcyjnych, takich jak Prorok, który w zależności od punktu widzenia może nawet spełnić oba kryteria i otrzymać podwójny ukłon od jego wrogowie; przynajmniej do następnego „Charlie Hebdo”. I gdyby ktoś przez całą wieczność pisał, że księżniczka Leia lub Dorota z krainy Oz to kropka-kropka-kropka-kropka-kropka, od teraz też będzie dobrze, co najwyżej żar, ale konstruktywna debata może się rozwinąć co nie istnieje jest większą suką.

W końcu legitymizacja śmierci mózgu przez Facebooka przynosi korzyści niektórym, podczas gdy innym nie, w każdym razie jest prawdopodobne, że sekcja komentarzy w DK czeka na ekscytujący rok z kilku powodów: ci, którzy słuchali ich Bóg zamiast lekarzy może zostać zdziesiątkowany przez Covid, ale ci, którzy przeżyją zarazę, mogą teraz „legalnie” robić to, co do tej pory wielki brat tylko patrzył na nich z półuśmiechem.

Zdjęcie okładki: pixabay.com