Karácsonyowie zawsze byli w stanie obiecywać bardzo miłe rzeczy w kampanii wyborczej, w rzeczywistości „zaciekle występowali” w obronie związków i żądali od ówczesnego kierownictwa czasami nierealnych podwyżek płac. „Teraz, kiedy zarządzają stolicą, oferują robotnikom zero procent”.


Stolica kierowana przez Gergely'ego Karácsony'ego nie planuje podwyżek płac w BKV, co może doprowadzić do kilkudniowego strajku pod koniec kwietnia - zapowiedział Kossuth Rádió Dzień dobry, Węgry! w jego przedstawieniu.

Gábor Naszályi , przewodniczący Zjednoczenia Zawodowego Transportowców, przypomniał w audycji, że domagają się sześcioprocentowej podwyżki płac, którą nazwał skromną. Jak powiedział, to tylko zrekompensuje inflację i wzrost cen.

„Kiedy budżet był gotowy, kapitał zażądał od nadzorowanych przez siebie spółek biznesplanów, które zakładały zerową podwyżkę płac” – podkreślił. Podkreślił, że strajk nie jest celem dla nikogo, to tylko ostateczność, z którą ma nadzieję, że nie będą musieli żyć.

Zsolt Láng , szef stołecznej frakcji Fidesz, zwrócił uwagę w programie, że administracja stolicy jest znacznie trudniejsza do zobaczenia ze względu na sytuację epidemiczną, ponieważ nie funkcjonuje zgromadzenie ogólne.

„Już w zeszłorocznym pierwszym budżecie, stworzonym przez koalicję kierowaną przez Gergely'ego Karácsony'ego, było widać, że walczyli w pewnych obszarach, mimo że pandemii jeszcze nigdzie nie było” – wspominał.

Według niego znaczne środki zostały wycofane z wielu obszarów, takich jak rozwój, budowa dróg czy obszary społeczne. Zsolt Láng nazwał uzasadnione żądanie związków zawodowych, aby nie było spadku płac realnych.

"W porównaniu z tym kapitał od początku kalkuluje zero i nawet nie próbuje od tego odejść" - podkreślił.

Uważa, że ​​jest to szczególnie interesujące w świetle faktu, że Karácsony zawsze byli w stanie obiecywać bardzo miłe rzeczy w kampanii wyborczej, w rzeczywistości „zaciekle stawali” w obronie związków i żądali od kierownictwa czasami nierealistycznych podwyżek płac wtedy.

„Teraz, kiedy kierują stolicą, nie oferują robotnikom zerowego procenta” – podkreślił.

Odpowiedział też na sugestię, że kapitału nie da się zebrać bez pomocy rządu. Zsolt Láng przypomniał, że jedyną firmą transportową na Węgrzech, która jest bezpośrednio wspierana przez rząd, jest BKV. Firma transportowa również w tym roku otrzymała od rządu 12 miliardów. „W porównaniu z tym sześcioprocentowy wzrost płac oznacza 8 miliardów forintów” – podkreślił.

Polityk partii rządzącej zwrócił też uwagę, że według jego zapewnień stolica miałaby środki na podwyżki płac, ale "pieniądze ze stolicy odpływają w niezliczonych miejscach".

Jako przykład podał Budapeszt Brand Zrt., który zarabia 1,3 mld forintów rocznie i jest stołeczną spółką reklamową, której głównym zadaniem jest przyciąganie tu turystów. Turystów nie ma ze względu na pandemię, ale budżet firmy i tak jest ogromny.

Pamiętny jest też przetarg reklamowy, który nie został ogłoszony przez stolicę wbrew prawu i przynosi miliardowe straty rocznie.

źródło: Kossuth Rádió/ hirado.hu

Zdjęcie na okładce: ilustracja / Strona Gergely Karácsony na Facebooku