To niewiarygodne, że „mądrzy” amerykańscy wyborcy wybrali (choć oszukańczo) prezydenta, który czasami przedstawia swoją wnuczkę jako zmarłego syna, zamiast siebie nazywa swojego wiceprezydenta i wysadza prezydencki specjalny samolot (trzykrotnie) jako głowę światowego mocarstwa krok – czyli USA stały się krajem demencji zamiast kraju demokracji. Czego można się spodziewać po drugiej stronie morza? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć ekspert ds. polityki bezpieczeństwa György Nógrádi.