Dzisiejszy post Ferenca Gyurcsány'ego, w jego zwykłym stylu, wyjaśnia, dlaczego są zwolennikami szczepień, a przeciwnikami szczepień.

Paszteciki z kolan twoich prababek są antyszczepionkowe! Jak ja to widzę, wręcz przeciwnie. Według ostatnich badań Instytutu Publicus wyborcy opozycji są bardziej skłonni do szczepień. Czy winny temu jest Gyurcsány? Że to wasz świat mniej wierzy w szczepionkę, w normalność. Oczywiście możesz pomyśleć, że dwie modlitwy za Orbána są lepsze niż jedno szczepienie, ale my tak nie uważamy. Lepiej zarejestruj się na szczepienie! Bo to jest rozwiązanie.

To prawda, według wszystkich normalnych ludzi, szczepienia są jedynym sposobem na powstrzymanie epidemii, ale jest mały haczyk: ten sprzeciw, który kilka dni temu przynajmniej na poziomie słów urósł do rangi pro-szczepionkowej , nie wycofała jeszcze swojego wniosku, co widać na poniższym filmie z widoczną rezolucją parlamentarną, w której pięćdziesięciu przedstawicieli lewicy – ​​z Ferencem Gyurcsány na czele oczywiście – domagało się wstrzymania stosowania chińskich i rosyjskich szczepionek.

Pytanie tylko, jak ktoś może być zwolennikiem szczepionki na koronawirusa i jednocześnie domagać się wstrzymania stosowania szczepionek na to?

Zdjęcie: MTI/Zoltán Máthé