Cytując Gergely'ego Karácsony'ego, Vasárnap.hu pyta o to w swoim tytule w związku z faktem, że burmistrz, który okazał się nic niewart, ogłosił swój program socjalny mówiąc, że w 2021 roku na Węgrzech, w środku Europy, cztery z dziesięciorga dzieci nadal będzie codziennie chodzić do szkoły głodne! Co to jest, jeśli nie zło?” Na dodatek „w trosce o słabszych” dodał nawet, że nawet jeden dzień głodówki dla jednego dziecka to dla niego za dużo.

Cytujemy z artykułu.
Nie podałeś źródła danych, co jest niefortunne, ponieważ nawet po najłagodniejszych badaniach udało mi się znaleźć tylko kilka wcześniejszych artykułów prasowych, w których dietetycy twierdzą, że jedna trzecia uczniów szkół podstawowych i połowa nastolatków iść do szkoły bez śniadania. Jednak „dzieci zwykle odnoszą się do braku czasu lub braku głodu” – dodają eksperci w tych samych artykułach. Tak więc 40 procent może być z grubsza poprawne, ale zwykle nie ma to nic wspólnego z sytuacją finansową rodzin.

Najczęściej jest to kwestia (na szczeblu międzynarodowym, nawet w Austrii, zwłaszcza w byłych krajach socjalistycznych), że matka i ojciec dają zły przykład, nie ma wspólnych posiłków, jest pośpiech lub po prostu dorastające dziecko deklaruje, że należy go zostawić w spokoju, woli przespać się jeszcze dziesięć minut, a potem co najwyżej zjada coś w bufecie z kolegami (cytat za moim siostrzeńcem, czyli nawet w najlepszych rodzinach).

Nie wiem nawet, jakiego wyjaśnienia chcę bardziej: czy to Gergely Karácsony, jako absolwent socjologii i były wykładowca uniwersytecki, świadomie próbuje wprowadzić wyborców w błąd w kwestii socjologicznej, stosując najbardziej bezwstydną metodę poślizgu jako godny konkurent do Kláry Dobrev, wyobrażając sobie co najmniej cztery miliony skrajnie biednych, a raczej tego, czy Gergely Karácsony (dyplomowany socjolog i były wykładowca uniwersytecki
) nie jest świadomy, że rozpowszechnia fałszywe wiadomości na socjologiczny temat.

Oczywiście podejrzewam, że pierwsze wyjaśnienie jest bardziej prawdopodobne i że trzyma się aksjomatu Puzséra I („Gergely Kárácsony kłamie, a można poznać, że kłamie po tym, że jego usta się poruszają”, a w tym przypadku: palcem na klawiaturze), ale - ludzie wzdrygają się, gdy są tak głupi.(...)

Ale dobrze, załóżmy, że 40 procent uczniów naprawdę nie miałoby nic do jedzenia, a Gergely Karácsony ma naprawdę duży głód tylko dla jednego dziecka. W tym przypadku trzeba zacząć od tego, że ucierpiałyby także dzieci w Budapeszcie, które z winy złego rządu chodziłyby do szkoły z burczącym żołądkiem.

Cóż, gdyby Gergely Karácsony spełnił swoją obietnicę tylko w ich przypadku i udostępnił darmowy transport publiczny tylko dla nich, zaoszczędziłoby to rodzinie 3450 forintów miesięcznie na każde z tych dzieci. Niezależnie od tego, jak obliczę, wyszłoby 156,8 bułek, 50 herbatników żytnich lub 34,8 ślimaków kakaowych miesięcznie, czyli wystarczy na każdy poranek.

Zarządzanie tą kwotą też niekoniecznie byłoby problemem: pod koniec 2020 r., w który uderzył Covid, szef sztabu burmistrza otrzymał na przykład premię na koniec roku w wysokości 1,2 mln HUF od nadwrażliwego społecznie Gergely Karácsony. A jeśli budżet antyrządowego lobby Benedeka Jávora w Brukseli zostałby zredukowany do poprzedniej kwoty, uwolniłoby się rocznie 74,9 mln forintów, co wystarczyłoby na sfinansowanie codziennego śniadania 1026 dzieci w Budapeszcie.

A może (tak naprawdę tylko na próbę) można by dotrzymać zobowiązania,
że ​​„co najmniej 20 000 najbardziej potrzebujących gospodarstw domowych w Budapeszcie otrzyma co najmniej 20 000 HUF rocznie na dotacje na media” – na wypadek gdyby jedno lub dwoje z tych 20 000 dzieci być karmionym.

W porównaniu z nimi Karácsony podniósł ceny posiłków publicznych o 10 procent w stołecznych żłobkach i przedszkolach.
„Czym to jest, jeśli nie złem?”