Nasz wspaniały język ojczysty można wzbogacić o nowe wyrażenie, a tę definicję zawdzięczamy Józsefvárosowi, a dokładniej obecnemu burmistrzowi dzielnicy. Opozycyjny zarządca miasta, wybrany przy poparciu MSZP, DK i Momentum, jest mistrzem kulawizny i nonsensu, żeby te błędy można było w przyszłości określić jako: zostały wyłudzone.
Przypomnijmy sobie kilka jego skandalicznych działań, chociażby: odebranie 13-tej miesięcznej diety pracownikom przedszkoli i żłobków oraz niańkom (oczywiście potrzebowały pieniędzy na wynagrodzenie koleżanek), czy samowolną wymianę firmy cateringowej ( okazało się, że nowa firma co najmniej nie spełnia wszystkich przepisów, NÉBIH znalazł 32 kilogramy żywności wątpliwego pochodzenia z wygasłą gwarancją) świadczy o tym, że coś jest z nimi bardzo nie tak. To nie może być przypadek, że robotnicy uciekli z gminy, nawet starosta zostawił bandę, mimo że był ich człowiekiem.
Cóż, podejrzana dzierżawa dzielnicy Balaton Beach i utrata ponad 2-miliardowej dotacji, którą rząd przekazał na modernizację obozu dla dzieci w Káptalanfüred, są związane z nazwą tego całkowicie doświadczonego byłego radia, którego styl z pewnością jest bardzo elegancki (Zły rząd, który wykrwawia dystrykty kierowane przez opozycję. Uff, daje pieniądze, to samo wykrwawianie!)
Jednak ten zdeprawowany rząd nie schował do kieszeni 2,1 miliarda, które musiał zwrócić z powodu grabieży (czytaj: paraliżu), ale zamiast tego zaoferował je okręgowi w podstępny sposób: jeśli poproszą, mogą je odzyskać. Co za bałagan! W końcu „oni” kradną. Albo nie? A jeśli nie, to dlaczego?
No i stał się cud! Józsefváros nadal prosi o pieniądze, choć z wielomiesięcznym opóźnieniem. Máté Kocsis, były burmistrz dzielnicy, pisze o tym w swoim poście na Facebooku:
„Być może wielu z Was pamięta jeszcze, że w zeszłym roku András Pikó nie mieli szczęścia z udzielonym już wsparciem, nie zakończyli w terminie rozpoczętego remontu obozu, więc musieli zwrócić pieniądze rządowi. W styczniu tego roku negocjowałem z ministerstwem, żeby zaradzić tej sytuacji i zgodziliśmy się, że pieniądze nadal będą dostępne dla powiatu, tylko Piko muszą o nie poprosić. Oczywiście, burmistrz i jego biuro NIE przygotowywali wniosku o dotację aż do lata, ponieważ uważali, że ważniejsze jest napełnianie ich propagandowej prasy faktem, że "rząd wykrwawia miasto", co już wtedy było zupełnie oczywistym kłamstwem . Nie byli też zbyt podekscytowani, że kolejne lato minie bez dzieci z dzielnicy, które będą mogły pojechać na wakacje do Káptalanfüred, aw międzyczasie Piko bawili się nawet na należącej do gminy plaży nad Balatonem dla swoich kumpli żeglarzy. Jesienią pojawi się w tej sprawie sporo nowych informacji, tymczasem o skandalicznej sprawie można przeczytać tutaj .
Na wczorajszym posiedzeniu zarządu ostatecznie przyjęto propozycję pomocy rządowej w wysokości ponad dwóch miliardów forintów, ale burmistrz „zapomniał” napisać o tym posta. Żenujące może być to, że zasłona opadła również na to kłamstwo. Oczywiście powoli dogoni resztę.
Wszystko, co muszą zrobić, to upewnić się, że ponownie nie stracą tego wsparcia, mam nadzieję, że dorosną do zadania! Interes dzieci Józsefvárosów jest ważniejszy niż powtarzanie antyrządowych kłamstw. Iść!"
Więc znajdą się pieniądze na obóz dla dzieci. Ale gdyby ktoś łudził się myślą, że po oddaniu odnowionego, nowoczesnego obiektu, ktoś będzie za to rządowi dziękował, to jest duża szansa, że będzie mógł się ubiegać - nie o te 2,1 miliarda, ale o "Naiwny Wielki Nagroda". Piko i jego przyjaciele pochwalą się z hukiem: spójrz, odnowiliśmy go dla Ciebie! Bo jesteśmy wielką gminą.
Nawet jeśli zbiorą wszystko, na pewno tego nie zrobią.
(Źródło obrazu okładki: YouTube)