Tamás Sneider, były prezes Jobbiku, w swoim wpisie na Facebooku po opłakanych prawyborach opozycji upokorzył partię kierowaną przez Jakaba, który porzucił swoje zasady i przeżywał, jego zdaniem, ostatnie godziny.
„GAME OVER – Dwa miesiące temu opublikowałem moje mocne komentarze na temat opłakanego występu Jobbik podczas zbiórki rekomendacji pod tytułem „moment prawdy”. Wtedy pozostali prawicowcy zdali sobie sprawę, że nie liczy się szybkość i organizacja zbierania rekomendacji, ale wynik wyborów. Każdy, kto choć trochę zna się na funkcjonowaniu partii, wie, że zbiór rekomendacji przewiduje wynik wyborów. To niezaprzeczalne powiązanie zostało teraz udowodnione. Kolejność w wyniku prawyborów jest dokładnie taka sama jak w zbiorach rekomendacji.
Balon pękł ponownie i tym razem na dobre. Naprawdę warto było oddać swoje zasady na rzecz nowego Jobbiku razem z Momentum. Zapłata za zdradę będzie mniejsza niż trzydzieści srebrników Judasza. Jest ruch, jest impreza. Nie tylko dwadzieścia pięć miejsc na liście, ale nawet jedno czy dwa są dla nich trudne do zdobycia. Pracownicy mogą jechać szukać pracy, samorządowcy mogą za trzy lata rozbić maszty namiotowe, albo pobiec w barwach DK.
Na to zasłużyli ci, którzy nie chcą pracować na wynik, którzy poddają się prawdziwemu tyranowi, półszaleńcowi. Ci, którzy to tolerują, ignorując ich, nie powinni organizować kongresów, klubów ani regularnych spotkań frakcji, na których i oni mogliby wyrazić swoją opinię i dowiedzieć się w ogóle, czego chce prezydentura, która oczywiście nie spotyka się już regularnie, ponieważ jeden osoba decyduje o wszystkim. Nie żal mi przywódców i przedstawicieli, którzy popełnili samobójstwo, ale tylko kilkuset ludzi, którzy naiwnie poświęcili się na próżno.
Czy pamiętamy drodzy prawicowcy?
Péter Jakab przyjął prezydenturę tylko pod nietypowym warunkiem, że zmienimy statut, tak aby miał przedłużony mandat do końca kadencji. Czy pamiętamy? Co już wiedział, kiedy od razu ugruntował swoją pozycję u władzy? Potem powiedział też, że należy stworzyć silny Jobbik, który nigdy nie połączy się z Gyurcsánem, a nawet zrezygnuje, jeśli przegra! Po tym zwolnił połowę partii, nie dbał o organizacje, zatrudnił wielu niekompetentnych ludzi i zorganizował sobie rzadkiego silnego ochroniarza.
Czy Péter zrezygnuje teraz, gdy Jobbik, który został wzmocniony do 10% w wyborach lokalnych, spadł poniżej progu parlamentarnego? Pytanie jest poetyckie. Nie zrobi czegoś głupiego jak ja, bo wtedy na pewno nie dostanie grubego mandatu poselskiego obok Ferenca Gyurcsány'ego. W każdym razie jest niezastąpiony.
W takich sytuacjach patrzy się do wewnątrz. Wiem, że błędem nie było to, że objąłem stanowisko prezesa Jobbiku, który został bez lidera i zbankrutował, ale to, że nie chciałem pozostać prezesem po wyborach samorządowych, które przyniosły stosunkowo dobre wyniki. Dlatego śledzę wszystkich byłych i byłych prawicowców. Przepraszam. jako prawicowiec nie mogę już dać wam wiary, ale walka będzie trwała.
Choć myślę, że to tylko farsa, wynik prawyborów wyraźnie pokazuje, że na Węgrzech istnieje silna centroprawicowa warstwa konserwatywna, która oczywiście nie widzi w rodzinie Gyurcsány klucza do powstania naszego narodu. Podczas gdy Jobbik przeżywa swoje ostatnie godziny, kształtuje swoje organizacje na wzór Civic Response. W ciągu ostatnich ponad trzydziestu lat trzy razy musiałem budować organizację narodową od podstaw, trzy razy walczyłem z trudnościami z tym związanymi. Wierzę, że można pójść inną drogą niż obecna główna linia opozycji i wierzę, że możemy dać Węgrom coś lepszego!”
Zdjęcie: Facebook