Oczywiste jest, że Bruksela i sieć Sorosa znalazły kolejny pretekst do ataku na Węgry od czasu przyjęcia ustawy o ochronie dzieci, powiedział Balázs Hidvéghi, przedstawiciel Fideszu w PE. Częścią tego jest przyjazd do Budapesztu delegacji Komisji Praw Obywatelskich, Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości (LIBE) Parlamentu Europejskiego (PE). Francuski przedstawiciel PE, Nicolas Bay, jeden z członków delegacji, przemawiał w programie Sunday Newspaper Kossutha Rádió.
Powiedział: „Uważam za całkowicie naturalne, że Viktor Orbán nie marnuje czasu na spotkania z komisją LIBE, skoro jest premierem Węgier, musi mieć wiele innych, ważniejszych rzeczy do zrobienia. To prawda, że nie przywiązuje wagi do postępowania prowadzonego przeciwko ich krajowi na podstawie artykułu siódmego. Procedura ta oparta jest na gustach brukselskich technokratów. Służy to próbie zapobieżenia polityce Węgier na rzecz wzrostu populacji, rozpowszechniania propagandy LGBTQ w szkołach lub przeciwko migracji. Dlaczego miałby zajmować się tymi, w których pięciu z siedmiu członków komitetu to jego przeciwnicy polityczni? Ci, którzy są lewicowi lub skrajnie lewicowi i którzy nie są w stanie wykonywać obiektywnej pracy. Ci ludzie przybyli do Budapesztu z uprzedzeniami. Poznaliśmy wielu ludzi, ale
nikt nie był w stanie sformułować konkretnej i uzasadnionej krytyki Węgier.
Nie podali żadnych szczegółów i nie mieli dowodów. To też pokazuje, że wizyta to tylko propaganda. Temu śledztwu nie należy poświęcać zbyt wiele uwagi, ponieważ Rada Europy zablokowała artykuł siódmy, ponieważ kilka rządów nie chce nim atakować Węgier.
Ponieważ Rada Europy zablokowała artykuł siódmy, wysyłanie komisji do Budapesztu nie miało sensu. Co więcej, nie powinno się tego robić przed wyborami, bo tutaj trzeba uszanować wolę wyborców. Judit Varga ma rację, Brukseli nie podoba się prawo chroniące dzieci przed pedofilią i atakujące propagandę LGBTQ. To też wiemy
Parlamentowi Europejskiemu nie podoba się, że Orbán jest przeciwny kwotom migrantów,
które, nawiasem mówiąc, uważam za kompetencje krajowe i w które Bruksela nie może ingerować. Nie podoba mi się też to, że Węgry przyjęły nowe prawo wymiaru sprawiedliwości i zniosły to, które powstało w czasach komunizmu. I myślę, że jest to również kompetencja narodowa, że prawa LGBTQ nie mogą być narzucane Węgrom.
Stwierdził: LIBE powinno się przede wszystkim zajmować sytuacją praw człowieka, ale większość jego kolegów – należy podkreślić, że pięciu z siedmiu członków jest albo lewicowych, albo skrajnie lewicowych – tylko krytykuje. To są wybuchy polityczne, a nie kwestie praw człowieka. "
„Spotykaliśmy się także z aktorami, aktorami życia kulturalnego, politykami. Rzadko widywałem konserwatywnych ludzi, jeśli już, to moi koledzy natychmiast przechodzili na nieufny ton i stawali się agresywni.
Kilka lat temu odwiedziłem Warszawę z tym samym komitetem. Scenariusz był ten sam. Już wtedy można było przewidzieć, że nie dążą do obiektywizmu. Widzieli w Polakach jedynie przeciwników politycznych, nie próbowali poznać rzeczywistości. A Polacy chcą iść własną drogą, nie chcą się podporządkować brukselskiemu lobby czy dyktatowi.
Zapytany, czy członkowie komisji są zadowoleni, odpowiedział:
„Myślę, że tak, ponieważ mogliby wskazać palcem rząd lub państwo, które nie podziela ich wizji politycznej. Ale wiedzą też na pewno, że to wszystko nie ma sensu. Nie tyle, że zaczną szantaż finansowy przeciwko Polsce i Węgrom. Dobra wiadomość jest taka, że teraz, gdy to wszystko wyszło na jaw, wiemy doskonale, że Bruksela nie idzie drogą, o której w wielu kwestiach marzyli jej założyciele. Dąży do centralizacji i nie bierze pod uwagę specyfiki narodowej.
I zawsze zapominają, że obecny rząd jest zawsze wybierany przez ludzi. Ponadto obecna partia rządząca ma najbardziej demokratyczne prawo do podejmowania działań, ponieważ osiągnęła najlepszy wynik w Unii Europejskiej. Poza tym pieniądze z odbudowy służą też restartowi Europy, czyli ci, którzy nie chcą tych pieniędzy dać, kierują się czysto ideologicznymi celami. Chcą w ten sposób nałożyć sankcje i osłabić Węgry.
Węgry to bastion europejskiej kultury i jestem też pewien, że demokracja działa tu doskonale, na przykład pluralizm mediów, w przeciwieństwie do Francji. Życie tutaj jest bardzo przyjemne, a ulice są znacznie czystsze niż w Paryżu, powiedział Nicolas Bay.
Źródło i pełny artykuł: hirado.hu
Na zdjęciu: francuski przedstawiciel PE Nicolas Bay, członek delegacji LIBE./Zdjęcie: Árpád Földházi/mandiner.hu