Jeśli nie z błędów, to przynajmniej z tragedii, wypadałoby uczyć się powoli. Napisane przez Mátyása Kohána.

Są rzeczy, które mówią same za siebie. Przykłady obejmują varség dödölle lub 127. psalm. Same w sobie są okrągłymi całościami, nie można ich bezkarnie dodawać ani ujmować.

Jest też coś odwrotnego. Są rzeczy, które nie tylko nie mówią same za siebie, ale też nie da się ich wytłumaczyć. Dzieje się tak na przykład w przypadku, gdy drugie globalne źródło konfliktu wybuchnie za panowania człowieka. Jeśli syn człowieczy jest hegemonem, wielką potęgą, a nawet supermocarstwem, to z pewnością należy mu się wyjaśnienie w tej kwestii.

Jak to możliwe, że w styczniu 2021 roku Donald Trump przekazał Joe Bidenowi spacyfikowaną wschodnią Ukrainę i Bliski Wschód, które coraz bardziej zmierzają w stronę historycznego porozumienia, a pod koniec kadencji tego ostatniego oba regiony toną w bezsensownej przemocy?

Słyszeliśmy, że w 2020 r. ostatecznie obalono niekompetentny, obcy rząd, a rząd nigdy oczywiście nie widział Trumpa od środka, trzeciej wojny światowej, tyle razy, ile Władimir Putin powinien był zginąć. 20 stycznia 2021 r. tzw. eksperci odzyskali klucze do Białego Domu i po dwóch i pół roku ich wiedzy, teraz naprawdę tylko coś małego powinno się wydarzyć na Bałkanach i Tajwanie, aby nasz świat pozostał wielką, dymiącą stertę śmieci geopolitycznych.

Eksperci Bidena są do niczego, do niczego.

Siedzę tutaj i słucham Jareda Kushnera, ojca szeregu porozumień między Izraelem a państwami arabskimi, ojca Porozumień z Abrahamem, byłego głównego doradcy prezydenta Trumpa, Jareda Kushnera, pierwszego merytorycznego oświadczenia od czasu wyboru Bidena i dzwoni mi w uszach.

„Pozostawiliśmy im Bliski Wschód, jakbyśmy byli na fali” – mówi Kushner, ale dowiedział się od ludzi Bidena podczas przekazania: nie są tym teraz zainteresowani, ale trzema K, covidem, zmianami klimatycznymi i Chinami .

I oni tak się zachowywali. Stoczyli dobrą walkę z Arabią Saudyjską i Rosją, byli zaskoczeni, że zostali z tym wpędzeni w sojusz sprzeciwu; w zamian w coraz większym stopniu wypuszczali Iran z klatki, wrócili do porozumienia nuklearnego i zaczęli rzadziej egzekwować sankcje, dzięki czemu kraj może dziś eksportować prawie dwukrotnie więcej ropy niż w 2018 roku.

Zatem finanse państwa Iranu miały pod dostatkiem obcej waluty, wystarczyło na wsparcie Hamasu i Hezbollahu, a Palestyńczycy otrzymali także z powrotem setki milionów dolarów bezwarunkowej pomocy, którą Trump odebrał im w 2018 roku.

Wystarczyło, aby kupić i zmontować wszystko, co spadło na Izrael w zeszłą sobotę, i niech tak pozostanie – a gdyby Trump kontynuował linię, byłoby znacznie mniej do rozdrobnienia do silosu rakietowego.

A po ekspertach na horyzoncie pojawia się kolejna grupa ekspertów, ekspertów od dobrego rządzenia i solidarnych rozwiązań europejskich. Ci, którzy dystrybuują, wyprowadzają, integrują, kwotują, uwrażliwiają i w ten sposób radzą sobie z trudnym ogólnoeuropejskim problemem zwanym migracją znacznie lepiej niż autorytarni populiści pasący się w naszym kierunku. Następnie, w ostatniej chwili, w siedzibie ekspertów w Paryżu, Nowym Jorku, Berlinie i Wiedniu policja walczy z brutalnymi demonstrantami propalestyńskimi, w Budapeszcie i Warszawie z populistami, którzy mają zostać wypędzeni w imię jedności europejskiej i nikt nawet nie myśli o antysemityzmie.

Tam należy wyjaśnić masom muzułmanów, którzy od lat żyją we względnym dobrobycie w Europie Zachodniej, że nie, to nie jest droga Hamasu, który uwięził dwa i pół miliona ludzi w piekle na ziemi i bez wyjątku morduje Żydów, co prowadzi do zbawienia.

tutaj w jakiś sposób jest to dla wszystkich całkowicie jasne, nawet bez tego, być może po raz pierwszy od nastoletniego istnienia rządu Orbána istnieje krajowy i regionalny konsensus w sprawie ważnej kwestii polityki zagranicznej.

To nie skończy się dobrze.

Prędzej czy później świat wywróci się do góry nogami, gdy wszyscy zorientują się: prostym i czasem niedoskonałym prawdom tak zwanych populistów przeciwstawia się stos pięknie opowiedzianych ruin ekspertów – posługujących się pięknym germanizmem. Chociaż postacie Orbána czy Trumpa mówią prościej i mniej elegancko, niż wrażliwe żołądki wielu ludzi są w stanie znieść, gdy mają do czynienia z wodnymi ósemkami. Eksperci, którzy wznieśli prochową gwiazdę śmierci dla swojego najbliższego sojusznika, finansując terrorystów i pozwalając im żyć, oraz głupcy, którzy dobrowolnie i pojedynczo importowali do Europy nierozwiązywalne konflikty Bliskiego Wschodu.

Świata Orbana i Trumpa może bać się każdy.

Ale świat, którym nie rządzą, zaczyna mi się wydawać coraz bardziej niebezpieczny.

Jeśli nie z błędów, to przynajmniej z tragedii, wypadałoby uczyć się powoli.

Mandarynka

Wyróżniony obraz: MTI