W innej perle liberalizmu narodził się w Ameryce nowy porządek, zgodnie z którym policja nie może już podejmować działań wobec osób z igłami podskórnymi, nawet jeśli zawierają pozostałości narkotyków.

W przyszłości nowojorska policja nie będzie już mogła podejmować działań przeciwko osobom, które wstrzykują sobie narkotyki na ulicy, poinformował Magyar Nemzet, odnosząc się do artykułu The New York Post.

Rozporządzenie stanowi, że „posiadanie igły podskórnej nie jest już przestępstwem, nawet jeśli nie pochodzi ona z apteki lub programu wymiany igieł”. Zgodnie z nią osoby zażywające narkotyki mogą swobodnie pozyskiwać igły albo na czarnym rynku, albo dzielić się nimi z innymi uzależnionymi.

„To prawo mówi, że możesz dźgnąć się w ramię, napompować swoje ciało trucizną i stracić życie” – powiedział New York Post senator Andrew Lanza, jeden z nielicznych, którzy sprzeciwili się ustawie.

Pośrednik w handlu nieruchomościami William Abramson nazwał ten środek skandalicznym. Jak sam mówi: ze względu na swoją pracę spotyka wiele osób, które często narzekają, że znajdują zużyte igły przed swoim mieszkaniem, w drzwiach. Wyjaśnił:

„Po raz kolejny jakość życia w Nowym Jorku się pogarsza, prawo nie bierze pod uwagę mieszkańców i biznesu miasta. Wszyscy zgadzamy się, że trzeba coś zrobić, aby pomóc uzależnionym. Ale pozwolenie im na zastrzelenie się na ulicy nikomu nie pomoże. To jest złe dla wszystkich”.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że w Budapeszcie – mimo liberalnego zarządzania miastem – nadal nie wolno strzelać swobodnie na ulicach.

źródło: mandiner.hu

Wyróżniony obraz: mandiner.hu/Obraz otwierający: John Nacion / NurPhoto / NurPhoto za pośrednictwem AFP