Artykuł Franceski Rivafinoli z portalu vasarnap.hu.
„Trzeba zużywać mniej wody, prądu i gazu” – brzmi najnowszy popularny slogan edukacyjny z lewej strony, wdowiec Béla z końca wsi chętnie przykręci konwektor i lepiej owinie swoje dnawe kończyny, jeśli tylko będzie mógł” nie znoszę zimna. Pora otrząsnąć się z hedonizmu tam na górze, także w Borsodhottyoskiej – także, bo jesteśmy w dwudziestej czwartej godzinie, w ostatnich minutach: ciocia Zsóka musi wreszcie drżeć przy każdym kilowatogodzinie, którą wbija do trumny Matki Ziemi Gai, gotując powidła śliwkowe.
Weźmy przykład światowych przywódców: nie ma poświęcenia, którego by nie ponieśli, jeśli chodzi o ochronę klimatu. Jest na przykład Joe Biden . Mimo podeszłego wieku nie szczędzi wysiłków, by zabrać dziewięciotonowego prezydenckiego Cadillaca, jego replikę i prezydencki helikopter, przydzielić je jako bagaż towarzyszącej mu flocie samolotów i przetransportować na konferencję klimatyczną, aby kiedy już tam może wsiąść do jednej z podgrzewanych limuzyn z silnikiem Diesla (średnie spalanie 29,4 l/100 km, ale kto to liczy), a następnie pojechać do zamkowego hotelu z polem golfowym 67 kilometrów od Glasgow w towarzystwie prezydenckiego helikoptera i 20-samochodową kolumną, a następnie dojeżdżać z tą samą eskortą na konferencję klimatyczną. Gdzie zwraca uwagę świata: „Nikt z nas nie uniknie najgorszego, jeśli nie wykorzysta tej okazji” – a potem odpoczywa krótkim bobem na wieczorne dojazdy do domu i niedogodności czterogwiazdkowego golfa hotel.
Ale musiał tam zamieszkać, bo oryginalnie wyglądający pięciogwiazdkowy hotel Gleneagles (również z polem golfowym), który oferuje się wspaniale 75 kilometrów od miejsca konferencji, nie byłby już w stanie zapewnić mu wystarczającej liczby pokoi - dom jest pełen wielu chroniących klimat VIP-ów ze względu na gości, którzy codziennie przejeżdżają 150 kilometrów między dwoma klimatyzatorami w imię eleganckiego apartamentu. (Są jeszcze puste pokoje w luksusowym hotelu w sercu Glasgow, oczywiście nie można tam grać w golfa.)
Nie ma jednak powodów do zmartwień, oczywiście gości dowożą samochody elektryczne i SUV-y. Cóż, powiedzmy, że w Szkocji nie ma wystarczającej liczby stacji ładowania, więc w końcu sprowadzili tam generatory diesla i używają ich do ładowania e-Jaguarów.
Jednak, aby nikt nie pomyślał, że to zły olej napędowy, to nieprawda: to dobry olej napędowy, ponieważ jest wytwarzany z uwodornionego oleju roślinnego, który ma niższą emisję; tak więc „24. na godzinę” z pewnością można swobodnie marnować, być może nawet lód Grenlandii ponownie zamarznie, jeśli na szkockiej wsi zostanie naładowana wystarczająca liczba elektrycznych luksusowych SUV-ów.
Boris Johnson – z braku czasu – musiał niestety któregoś wieczoru (po męczącej całodniowej werbalnej obronie klimatu) pędzić z powrotem do Londynu prywatnym samolotem na kolację w słynnym męskim klubie; co i tak nie jest dramatem, skoro 400 prywatnych samolotów przyleciało już na szczyt klimatyczny z dużo większej odległości, więc podróż gospodarza jest właściwie banalna ; tylko wtedy oryginalna producentka ciotka Zsóka nie powinna zostać ukarana podatkiem klimatycznym za to, że odważyła się wykorzystać energię elektryczną do zachowania śliwek uprawianych w jej ogrodzie dla wnuków.
Oczywiście są Zieloni, którzy dają przykład: przyjeżdżają pociągiem na konferencję klimatyczną, bo są dobrymi ludźmi. Na przykład austriacki minister klimatu, przeciwny atomowi, przybył wczoraj wieczorem do Glasgow po 27-godzinnej podróży. Podróż samolotem zajęłaby sześć godzin, a podróż kosztowałaby połowę euro podatników, a do tego było mnóstwo biletów last minute na regularne loty, więc pani minister poprawiłaby nawet emisje lotów na mieszkańca, gdyby wzięła puste miejsce, ale raczej spędził półtora dnia przed rzekomo bardzo ważnymi negocjacjami. Nie wiadomo, czy będzie też pociąg powrotny – ale mamy pewne domysły.
Nie zrozumcie mnie źle, sam jestem wielką zwolenniczką podróżowania pociągiem – niezliczoną ilość razy przejeżdżałam przez niemiecki odcinek, gdzie dźgnięto Syryjczyka (dobra reklama kolei) – ale jest to dość niepraktyczne dla mas zwykłych ludzi ludzie wybierają ją ze względu na ochronę klimatu (zamaskowana) odyseja, gdy samolot tam jest. W przypadku wyjazdu służbowego oznaczałoby to, że pracownik przebywa poza rodziną jeszcze przez dwa dni; aw przypadku ewentualnej wycieczki prywatnej wniosek wymagałby dodatkowych dwóch dni urlopu.
Oczywiście możemy się na to przełączyć, ale następnym razem Joe Biden powinien przyjechać do Europy karawelą bez limuzyn z silnikiem diesla.
Nie ma co do tego wątpliwości: nie marnujemy prądu, wody, gazu, dbamy o stworzony świat, zawsze pamiętamy o kardynalnej cnocie umiaru. Zanim jednak ktoś zechce wychować wujków Bélę i ciotki Zsókę (którzy żyją bez mobilnego internetu, podróży samolotem i elektrycznych młynków do wina) za pomocą pomp benzynowych i podatków klimatycznych, być może warto byłoby najpierw zmniejszyć postrzeganie klimatu per capita w krajach rozwiniętych . Co by było, gdyby roczna emisja dwutlenku węgla na osobę automatycznie się zmniejszyła , która wynosi obecnie 14,24 tony w Stanach Zjednoczonych, 13,06 w Luksemburgu i 7,69 w Niemczech. Średnia UE wynosi 5,84, podczas gdy emisje na mieszkańca na Węgrzech wynoszą około 5 ton.
Źródło: vasarnap.hu. Autor: Francesca Rivafinoli
(Zdjęcie na okładce: mandiner.hu