„Istnieją niezwykłe kroki, które trudno uzasadnić rynkowo w sytuacji kryzysowej, ale myślę, że na dłuższą metę jest to nieskończenie szkodliwe, jeśli państwo chce ingerować w procesy rynkowe w nieodpowiedzialny sposób” – powiedział Péter Márki-Zay w swoim oświadczeniu dla Blikka.
Ze słów lewicowego kandydata na premiera wynika, że nie uważa on zamrożenia cen benzyny za dobre rozwiązanie , które jest doraźnym środkiem ze strony rządu, aby zapobiec ucieczce inflacji, a które 85 proc. obywatele zgadzają się na podstawie ostatnich badań przeprowadzonych przez Instytut Nézőpont.
Márki-Zay już chciał mówić ludziom, jak żyć, jaki jest właściwy sposób na zmniejszenie użyteczności, nawet w połączeniu z redukcją użyteczności. Wskazane jest, aby jeść mniej. Teraz robi to samo z ceną benzyny, chce im powiedzieć, jak mają żyć: jeździć mniejszym autem, żeby więcej osób jechało razem tym samym samochodem. Ta Twoja sugestia jest szczególnie na czasie i jest świetnym pomysłem teraz, podczas szalejącej czwartej fali epidemii koronawirusa.
Márki-Zay potwierdził również swoje odrzucenie redukcji kosztów ogólnych w swoim cotygodniowym wideo publikowanym na jego stronie w mediach społecznościowych. Według niego światowych cen rynkowych nie da się zatrzymać na granicy, gospodarka musi dostosowywać się do światowych trendów rynkowych, a rozwiązania administracyjne - takie jak obecne zamrożenie cen paliw - to głupota. Co więcej, metody te nie sprawdziły się w państwie komunistycznym i nie byłyby trwałe teraz.
Istnieje duża szansa, że uporczywe stanowisko Márki-Zaya może być związane z zamiarem powrotu na Węgry międzynarodowych koncernów energetycznych, które wcześniej patroszyły Węgrów, wskazuje artykuł analityczny portalu informacyjnego Kontra. Artykuł sugeruje, że okres rządów lewicowo-liberalnych był erą swobodnego grabieży dla międzynarodowych koncernów energetycznych. Márki-Zay pracował dla tych multis w przeszłości, a dziś nadal reprezentuje ich interesy, w tym atakując redukcje kosztów ogólnych. Z łatwością mogliby stać za burmistrzem Hódmezővásárhely, napisał Kontra. Wspólny lewicowy kandydat na premiera opozycji przez dekadę był szefem EDF-Démász, w którym wówczas większość udziałów mieli Francuzi. ( 2022plus: daj spokój! Czy znowu pokażą „The French Connection”?)
Do 2008 roku lewicowe rządy całkowicie zliberalizowały zarówno sektor energetyczny, jak i gazowy, a multis, pozostawione w ten sposób w niekontrolowanej sytuacji, podnosiły ceny do woli. Węgry musiały zapłacić najwięcej za prąd i gaz ziemny w Unii Europejskiej w 2010 roku – przypomina gazeta. Rząd Fideszu położył temu kres, redukując media i wykupując strategiczne firmy, takie jak Démász. Wiedząc o tym, nie może być przypadkiem, że kandydat lewicy na premiera prowadzi kampanię na rzecz zniesienia obniżki użyteczności, czemu sprzeciwia się również Bruksela.
Źródło: Magyar Hírlap
(Zdjęcie w tle: MTI/Balázs Mohai)