Po tym, jak Anonymus opublikował wczoraj rano zdjęcie Gordona Bajnaia i Gyuli Ganspergera w związku z bramą ratusza, były lewicowy premier rozpoczął gorączkowe wyjaśnienia na Facebooku.

Gordon Bajnai próbował zbanalizować Ganspergera z Gyulą, który, jak twierdził, był sporadyczny od 2005 roku. (Do tej pory wspólnie zarządzali Wallis Rt.) Przyznał jednak, że latem tego roku na zaproszenie Ganspergera uczestniczył w spotkaniu, na którym dyskutowali z grupą zamożnych inwestorów w związku z pomysłami rozwojowymi nieruchomości Urzędu Miasta. W języku węgierskim były premier zaangażował się w negocjacje w sprawie planowanej sprzedaży ratusza wartego dziesiątki miliardów forintów.

Według pamięci Bajnai stwierdził w tej rozmowie, że inwestycja polegająca na budowie budynku o tak symbolicznym znaczeniu z pewnością znalazłaby się pod ostrzałem ataków politycznych w obecnym irracjonalnym środowisku politycznym. Podkreślił też rzekomo, że nie miał wpływu na rolę pośrednika... jednocześnie faktem jest, że w ostatnim okresie wyszło na jaw wiele informacji dotyczących planowanej sprzedaży Urzędu Miasta, po której kierownictwo kapitału nieustannie zaprzeczało swoim wcześniejszym oświadczeniom w środku gorących debat.

Niedawno upubliczniono nagranie audio, w którym Gyula Gansperger mówił o tym, jak w stolicy odbywa się sprzedaż cennych nieruchomości w ramach systemu prowizyjnego, czyli korupcyjnego. Lewicowy biznesmen poinformował również, że Gordon Bajnai wcześniej polecił Gergely'emu Karácsony'emu dwie osoby. Jeden z nich, Ambrus Kiss, został zastępcą burmistrza, a drugi, Csaba Tordai, głównym radcą prawnym. Gansperger stwierdził również, że Tordai „nie zarabia pieniędzy”, podczas gdy Kiss Ambrus korzysta z funduszy korupcyjnych.

Po upublicznieniu nagrania burmistrz Gergely Karácsony i jego zastępcy obalili słowa Ganspergera na konferencji prasowej i zagrozili prasie pozwem...

... Dowody mogą odegrać ważną rolę, ponieważ Krajowe Biuro Śledcze zleciło śledztwo w związku z transakcjami ratusza.

Cały artykuł można przeczytać tutaj.

Źródło: Magyar Nemzet
Zdjęcie: MTI/Zoltán Máthé