Słowo pokój ma uspokajający wpływ na ludzi. To nie przypadek, ponieważ wszyscy wiemy, że niepokój rodzi złą krew.
Kiedy kraj, a nawet naród przygotowuje się do wyborów, w interesie wielu leży podzielenie społeczeństwa i podżeganie do sprzeczności. Dajcie nam znać, że w mętnej wodzie może i dobrze jest łowić, ale z czasem trzeba odkręcić koło.
Większość ludzi szanuje pokój, a jeśli go mają, twierdzą, że go chronią. Jeśli rozejrzymy się po Europie dla porównania, zobaczymy, że pokojowy spokój nie jest dany mieszkańcom wielu krajów.
Covid-epidemia to przerażające zjawisko, które dotyka bez wyjątku świat, w tym nasz kontynent. Martwimy się i bronimy, zdani na łaskę rządów, które dobrze lub źle oceniają sytuację. Na razie my, Węgrzy, możemy być zadowoleni, bo szybka reakcja rządu, podejmując natychmiastowe działania, uratowała życie wielu tysiącom ludzi. Szybkość miała swoją cenę, podobnie jak szczepionka i respirator. A nasi lekarze i pielęgniarki dotrzymali przysięgi z nadludzkim wykonaniem.
Niektórzy politycy opozycji reagowali inaczej. Sytuację nadzwyczajną starał się wykorzystać do uzyskania partyjnej przewagi politycznej. Podżegali ludzi do strachu kłamstwami i wprowadzaniem w błąd, w wielu przypadkach skutecznie. Jak powiedzieli, mogą zaprzyjaźnić się z diabłem dla władzy. Łamią zasady moralności publicznej, kłócą się z klasycznymi normami prawnymi demokracji i rządów prawa.
Pandemia dostarczyła lekcji. Mogliśmy zauważyć, że politycy, którzy posiadają większość w UE – zamiast uznać strajk covidowy i odłożyć wszystko na bok i pracować dzień i noc, by chronić ludność – priorytetowo potraktowali swoje cele polityczne. Z ich winy dostawy szczepionek były opóźnione. Rządy wielu krajów mądrzej ustaliły priorytety i na pierwszym miejscu postawiły ratowanie życia.
Zastanawiające jest to, że ci, którzy żyją z podatków obywateli UE, nie uczą się na swoich seryjnych błędach. Samolubnie odwracają się plecami do tych, którym zawdzięczają mandaty. Mają przed sobą jeden cel, jak najszybsze utworzenie Stanów Zjednoczonych Europy. Szacunek dla wyjątku, większość z nich reprezentuje tylko własne interesy. Jeśli zadamy pytanie, gdzie jest poszanowanie rządów prawa i demokracji, autentyczna odpowiedź może brzmieć, że na pewno nie w Brukseli.
Przedstawiciele zainteresowani jednopartyjnym globalizmem politycznym nie konsultują się z obywatelami swojego kraju przed podjęciem działań, chociaż mogliby to zrobić w drodze powszechnych konsultacji lub referendum. Wykorzystują usamodzielnienie do decydowania w kwestii migracji i zarządzania LGBTQ. Mundurów nie można zastosować do narodów Europy. Nasi obywatele cierpieli z powodu imperialnego ucisku zarówno z lewej, jak iz prawej strony. Wiedzą, że ta polityka i związana z nią ideologia ekskluzywności prędzej czy później przyniesie wojny i cierpienia. Kryzys w Europie wciąż się tli. Pokojowe współistnienie i wzajemny szacunek dla sojuszu suwerennych narodów może dawać nadzieję na wygaszenie tego. Z drugiej strony hegemoniczne aspiracje mogą podsycać żar.
Zdrowy rozsądek cywilnych ludzi może wystarczyć, by upominać polityków opętanych obsesją władzy. Obywatele europejscy nie zaakceptują możliwości wybuchu trzeciej wojny światowej. Musimy rozwiązać problem ochrony naszych granic, bogactwa naszego kontynentu zbudowanego dzięki pracy Europejczyków i nie możemy tego pozostawić brutalnym grupom politycznym i finansowym.
Granice globalizacji gospodarczej są regulowane przez rynek, podczas gdy globalizacja polityczna jest kontrolowana przez sieci mafijne z zapleczem finansowym, które lekceważą suwerenność ludzi. Dla przypomnienia przypomnijmy sobie słowa Sándora Petőfiego: „Chociaż kuchnia jest na górze, / a woda na dole, / woda jest panem!”
Przejdźmy do wód krajowych. Zawsze byli ludzie, którzy sprzedawali nasz kraj dla własnych interesów, a teraz rozpoczęli aktywną działalność jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Wiosłując na rozlewiskach zagranicznych interesów, wykorzystując główny nurt polityczny w związku, współpracują w celu obalenia rządu. Zamiast jasnych wiatrów wiatry finansowe ugniatają żagle. Nie ma wątpliwości, że gdyby doszli do władzy, nasi obywatele wkrótce zobaczyliby warunki z 2010 roku. Tak zwane partie opozycyjne nawet od dwunastu lat nie są w stanie wyprodukować odpowiedniego męża stanu na premiera. Po stronie rządowej, obok najbardziej doświadczonego premiera Europy, są utalentowani młodzi politycy, którzy swoją pracą się sprawdzili.
Nasza gospodarka jest w porządku, a przyszłość naszego społeczeństwa daje nam prawo do dobrych nadziei. Z przekonaniem możemy powiedzieć, że nie powinniśmy rezygnować z utartych ścieżek na rzecz nieprzebytych. Zastanówmy się, komu oddajemy głosy ze zdrowym rozsądkiem chłopów, mieszczan, a nawet stolicy. W międzyczasie nie zapominajmy, że żądna władzy społeczność kierowana przez Ferenca Gyurcsány'ego pożarła niezależną tożsamość polityczną kilku mniejszych partii. Na lewicy zniknął charakterystyczny dla demokracji system wielopartyjny. Ludzie widzą, że on je, on nie je, nie mogą dostać nic poza Ferencem Gyurcsány i zdyskredytowanymi i pozbawionymi talentu postaciami, które stworzył.
Nadszedł Adwent i zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Zachowując wartości cywilizacji chrześcijańskiej, zwróćmy się na chwilę do wewnątrz w imię miłości. Dajmy odpocząć zmęczeniu, przytulmy naszych bliskich.
Myśląc o naszym Zbawicielu, który się narodził, wierzmy, że następnej wiosny możemy zrobić wiele dla lepszej przyszłości naszych dzieci i wnuków.
László Csizmadia, prezes-założyciel CÖF-CÖKA