Pod powierzchnią – koncepcja zwana Agendą 2030 jest jeszcze większym zagrożeniem dla ludzkości, dla nas Węgrów, niż kryzys gospodarczy i energetyczny czy sama wojna – pisze w swoim publicyście politolog Tamás Fricz.

Viktor Orbán powiedział: weszliśmy w erę zagrożenia.

Masz rację.

Warto rozpakować skąd te zagrożenia.

Najważniejsze z nich są oczywiście najbardziej widoczne i odczuwalne dla każdego z nas. Taka jest wojna rosyjsko-ukraińska i wszystkie jej nieludzkie konsekwencje, takie są sankcje nałożone na Rosję, które nie wstrząsają krajem docelowym, ale tym bardziej Europą, kontynentem, który nakłada sankcje. Dla Europejczyków jest niemałym niebezpieczeństwem, jeśli ich przywódcy, tak zwani brukselczycy, stawiani ponad nimi – ale w większości oddani globalistycznym interesom – będą prowadzić samobójczą politykę wobec krajów i narodów europejskich.

To jest niebezpieczna epoka także dlatego, że panuje kryzys energetyczny, który najwyraźniej przerodził się w kryzys gospodarczy, więc to nie przypadek, że Kristalina Georgieva, prezes MFW, mówi, że jedna trzecia świata pogrąża się w recesji, a obejmuje to także najważniejsze supermocarstwa, Stany Zjednoczone, Rosję i Chiny. Może to być szokujące dla całego świata i oczywiście nie możemy całkowicie usunąć się z jego skutków, ale w nieco uspokajający sposób mamy duże szanse na przeżycie „siedmiu wąskich lat” z mniejszymi szkodami w porównaniu z innymi.

Oczywiście nie możemy zapomnieć o pandemii, która rozpoczęła się wiosną 2020 r., która oprócz ofiar w ludziach spowodowała również trudności gospodarcze, zamknięte fabryki, małe i średnie przedsiębiorstwa, straty handlowe i turystyczne, nie mówiąc już o psychologicznych i duchowe konsekwencje zamknięcia, zwłaszcza w młodszych grupach wiekowych. I niestety pandemia jeszcze się nie skończyła, bardzo dobrze poinformowani ludzie, tacy jak Bill Gates czy Anthony Fauci, nadal ostrzegają nas, że na Ziemi mogą pojawić się nowe, jeszcze groźniejsze wirusy – i jeśli tak mówią, to mamy rację przestraszony i od tych niezupełnie bezpodstawnych przewidywań.

I oczywiście migracja wciąż jest z nami, która nie ustała, a co więcej, ponownie wzrasta, do tego stopnia, że ​​nasila się kryzys energetyczny, gospodarczy i finansowy.

Wszystko to jest wystarczającym powodem, aby nazwać rok 2023 rokiem zagrożenia, nie mówiąc już o tym, że kolejne lata również niosą ze sobą znaczną niepewność.

Jednak sam widzę, że istnieją inne rodzaje niebezpieczeństw, które nie są dostatecznie znane opinii publicznej, które nie są dostatecznie ujawniane opinii publicznej i które nie wynikają przede wszystkim z kłopotów ekonomicznych.

Chodzi o więcej i więcej: globalna elita finansowa, która stoi ponad narodami i państwami, zorganizowała się i zdobyła ogromną władzę w ostatnich latach i dziesięcioleciach, która przede wszystkim chce zmienić całe nasze życie, a jednocześnie upewnić się, że nie umrzemy z powodu głód. , a nawet bycie w pewnym egzystencjalnym bezpieczeństwie. Zamiast tego po prostu poproszą nas, abyśmy stracili naszą dotychczasową wspólnotową i indywidualną tożsamość, abyśmy byli drobinkami kurzu w światowym społeczeństwie, które nie będą sprawiać problemów siłom dążącym do dominacji nad światem.

Globalna elita stała się w minionym okresie złożonym konglomeratem o skomplikowanej strukturze, który działa zarówno instytucjonalnie, jak i sieciowo, i dysponuje tak brutalnie ogromnymi zasobami, że zwykły śmiertelnik nie jest w stanie ich pojąć. Ostatnio coraz więcej osób nazywa światową elitę elitą Davos, ponieważ Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) stało się wizytówką tej światowej potęgi organizacji, która swoje doroczne walne zgromadzenia – zwykle w styczniu – odbywa się w szwajcarskim Davos. Spotkanie to odbyło się w dniach 16-20 stycznia br. Zwykle co roku bierze w nim udział 2000-2500 osób, a pojawiają się tu najbardziej wpływowe osobistości świata, przywódcy, którzy naprawdę mogą w decydującym stopniu wpłynąć na losy ludzkości na tej ziemi.

Dość tutaj powiedzieć, że prawie wszystkie (!) największe światowe firmy ponadnarodowe są połączone z WEF, około 1600, liczba aktorów WEF z tradycyjnych rządów wynosi 364, 246 liderów organizacji pozarządowych i najbardziej wpływowych przedstawicieli mediów i pojawi się prasa, w tym 234 osoby.

Jaki wniosek można z tego wyciągnąć?

Moim zdaniem najważniejszą rzeczą jest to, że musimy dokonać zmiany paradygmatu w sposobie funkcjonowania świata. Istota tego polega na tym, że musimy zdać sobie sprawę z politycznego, ekonomicznego, socjologicznego i społecznego punktu widzenia, że ​​dziś rozwój świata nie jest determinowany wyłącznie przez państwa, ani nawet przez tradycyjne wielkie mocarstwa – które oczywiście mają znacznie większy wpływ na rozwój wydarzeń niż mniejsze państwa – ale liderzy, aktorzy i uczestnicy globalnej, przede wszystkim finansowej elity, bo politycy państw są ściśle powiązani, a nawet zależni od tej globalnej elita.

I jakie jest w tym prawdziwe zagrożenie dla ludzkości?

Nic mniej i nic więcej niż cele, które coraz wyraźniej formułują różne organizacje i kluczowe jednostki globalnej elity.

Są to:

– wizja zielonej rewolucji, czyli całkowicie bezemisyjnej gospodarki i społeczeństwa;

- uzasadnianie silnej kontroli ludzi nowymi epidemiami, wirusami i sytuacjami pandemicznymi, nawet przy wykorzystaniu chińskich „doświadczeń”;

- wprowadzenie powszechnej światowej waluty, oczywiście w postaci karty, która wyeliminowałaby i wyeliminowała gotówkę, popychając tym samym ludzi w całkowitą bezbronność;

- eliminacją szerzenia się "niebezpiecznych" i "ekstremistycznych" poglądów jest wprowadzenie powszechnej cenzury, zwanej fact-checkingiem, ale faktycznie obejmującej światy internetowe i pozainternetowe, która niejako chroni ludzkość przed fake newsami ;

- wprowadzenie transhumanizmu, czyli sztucznej inteligencji, po węgiersku swoistego połączenia robotów z ludźmi, pewnego rodzaju doskonałości człowieka, przekształcenia go w Boga, żaden proces nie eliminuje Homo sapiens w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.

Wszystkie te cele, o których mówi się coraz otwarciej, pogłębiają obecne kryzysy.

Po pierwsze: w duchu histerii klimatycznej, obwiniając za istniejące globalne ocieplenie wyłącznie skutki antropogeniczne, czyli obarczając odpowiedzialnością ludzką emisję dwutlenku węgla, niszczą jeden po drugim tradycyjny przemysł i gospodarkę, z którą dobrze sobie radzą tylko te wielkie firmy w końcu – wyłączając się spod restrykcji – które m.in. gromadzą się w WEF, a jednocześnie stawiają w trudnej sytuacji ludzi, którzy ostatecznie sami poproszą o pomoc elity z Davos.

Kontynuacja wojny rosyjsko-ukraińskiej leży w ekonomicznym, politycznym i ideologicznym interesie światowych elit, ponieważ chcą one przełamać opór imperium rosyjskiego, które nie akceptuje wizji WEF dotyczącej zniesienia państw narodowych i utworzenie rządu światowego.

Od teraz wszelkie opinie, które ośmielą się kwestionować histerię klimatyczną dotyczącą globalnego ocieplenia lub bezpieczeństwa szczepionek pandemicznych, będą tłumione.

Ale nie będę kontynuował. Koncepcja o nazwie Agenda 2030, która została ogłoszona przez ONZ i przyjęta przez Davos, jest moim zdaniem być może jeszcze większym zagrożeniem dla ludzkości i dla nas Węgrów niż kryzys gospodarczy i energetyczny czy sama wojna.

Za tym wszystkim kryje się długoterminowa koncepcja przekształcania świata.

Nie dla naszej korzyści.

Źródło: Tamás Fricz / Naród Węgierski

Zdjęcie na okładce: ilustracja (zdjęcie: AFP)