Zawsze wyobrażałem sobie Székelyföld jako małą wyspę, na której przejawia się najczystsza duchowość Węgrów: ich dialekt, ich sztuka, ich bohaterstwo, ich wytrwałość pomimo wielu, wielu cierpień, zachowanie tradycji, głęboki szacunek i powszechna praktyka religijna, poczucie humoru, chęć pomocy. Cóż, wszystko to razem reprezentuje archetyp naszego ludu.
Z Trianon stały się wyspą, z Trianon, którą lewica – przede wszystkim hrabia Mihály Károlyi i jego komunistyczni kumple – uczyniła naprawdę tragiczną i „tymczasowo” ostateczną.
Za rządów lewicy mieszkający tam ludzie pełnili zawsze tylko rolę zbitego psa. W komunizmie – jako wyspa niczyja – nawet ukrywali swoje istnienie, a potem przyszedł taki moment, że ci Rumuni, którzy zalewają nasz kraj, mają podwójne obywatelstwo! (Patrz red. Apróék Gyurcsánya). Wtedy stali się tubylcami, których można było kupić za szklane paciorki, a dziś są fałszerzami głosów, którzy i tak nie mają nic wspólnego z Węgrami i ich parlamentem. Oby żyli spokojnie w Rumunii i szybko się zasymilowali.
Według jego wideo opublikowanego 22 grudnia, Péter Juhász, legalizator chwastów z centrum Budapesztu i urzędnik upadłej partii (Együtt), który jest także zawodowym prowokatorem, udał się do Csíkszereda w przebraniu udając rodaka w potrzebie pomoc, która właśnie przeniosła się z Marosvásárhely do Tibód. Zapytał, czy mógłby głosować zamiast swoich dorosłych dzieci, które prawdopodobnie będą w Anglii, podczas węgierskich wyborów parlamentarnych.
Na filmie, którego autentyczność jest wysoce wątpliwa, a co więcej, wydaje się być podejrzanie zmontowanym materiałem, słyszymy, jak próbują wytłumaczyć Juhászowi w typowej dla Székely intonacji, co powinien zrobić, aby móc rzucić głosów swoich dorosłych dzieci.
Teraz, chociaż nagranie audio lub montaż mogą być fałszywe, ponieważ nawet nie wiemy, kogo Juhász podsłuchiwał, uderzył mnie sposób, w jaki ten prowokator zwabia w pułapkę ludzi o dobrych intencjach.
Entuzjazm, z jakim ci urzędnicy z Székely próbują pomóc oszustowi, który mówi o swoich trudnościach. Naiwni, ale dobroduszni ludzie, których JUHI może śmiało uważać za „kolegów”, zapewne posługują się podobnymi bzdurami.
W każdym razie nagranie to zwróciło uwagę na fakt, że z jednej strony informowanie i w razie potrzeby badanie pracowników musi być przepisane do wyborów, a z drugiej strony ich wielkie serca będą musiały zostać zapomniane w domu, bo idą na wojnę, gdzie czujność, zręczność, przestrzeganie instrukcji, żeby zdemaskować prowokatorów.
Ponieważ lewica zawsze stawia na oszustwa, stikle, zamachy stanu, eksterminację innych, wsparcie obcych mocarstw i, jeśli to konieczne, przemoc.
Powiedziałbym im tylko, że za granicą są piękne węgierskie wyspy. Wyspy skarbów, gdzie los ma zwyczaj karać kłopotliwych Krisztyán Tódors, którzy się tam zabłądzili.
Zdjęcie: szekelyhon.ro