W lepkim marzeniu opozycji, Mészáros i Garancsi plądrują Cytadelę za 5,3 miliarda forintów publicznych pieniędzy, aby wznieść jeden, bardzo duży maszt flagowy, 35-metrowy, na który Orbán Farquaad może patrzeć z Karmelity. W ten sposób kompensujesz. Och, ile Bentleyów mógł kupić biedny Imre Mártha.
Opozycja musi oczerniać wszystko, czego dotknie. Jeśli chcesz się w czymś wyróżniać, nie możesz robić nic innego. Nie ma wymiernych osiągnięć, to prawda, nie miał ich, kiedy mu ufano i mógł rządzić. Jednak budowa wymaga talentu, siły i wytrwałości. I pokory w stosunku do pracy.
Łatwiej jest niszczyć, łatwiej dekonstruować; i tam zawsze było dobrze. Podobnie jak zaprzeczenie. Wystarczy przypomnieć dziesięciolecia po zmianie ustroju: pierwszą rzeczą, jaką zrobili socjaliści, którzy wrócili do władzy wraz z reorganizacją w 1994 roku, było zniszczenie Wystawy Światowej w Budapeszcie, a po drugim powrocie w 2002 roku natychmiast zlikwidowali wystawę marzycieli Millenáris Álmok – Węgrów przemawiających do świata, który pokazał wielkie wyniki węgierskiego geniuszu w. A logika zaprzeczania pojawiła się też w 2017 roku, kiedy referendum zainicjowane przez Momentum uniemożliwiło węgierskie igrzyska. A potem przyszła geometria kół w stosunku do projektu Liget.
Nienawidzą budownictwa, brzydzą się nim, nie rozumieją jego przyczyny ani celu. To nie przypadek, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat Budapeszt i cały kraj zawdzięczają wszystkie wartościowe wydarzenia prawicowym rządom; od Mostu Rakoczego przez Teatr Narodowy, Puskás Arena, Ogród Zamkowy, aż po odrodzenie Zamku Królewskiego.
Ale teraz piłka znów się toczy, małostkowi zazdrośnicy ponownie nazywają cnotę przestępstwem, konstrukcję kradzieżą, a maszyna komunikacyjna wydaje naoliwiony dźwięk, nie mrugając okiem. W gorączkowym śnie Mészáros i Garancsi plądrują Cytadelę za 5,3 miliarda forintów publicznych pieniędzy, aby wznieść jeden, bardzo duży maszt flagowy, 35-metrowy, na który Orbán Farquaad może patrzeć z Karmelity. W ten sposób kompensujesz. Och, ale ile Bentleyów mógł kupić od niego Imre Mártha, do wspólnego użytku z… Z biednymi, cóż.
Na próżno, żyjąc, sądzi. Zostawmy jednak klej wypluwany ze strumienia listów przywódcy DK i jego sługusów, zamiast tego spójrzmy na fakty. 18 lipca ubiegłego roku Narodowy Program Hauszmanna opublikował na swojej stronie na Facebooku:
„Rozpoczęliśmy remont Cytadeli! W naszym najnowszym filmie krótkometrażowym możesz poznać pełną przygód historię i przyszłość jednego z najsłynniejszych zabytków Węgier. Kiedy zbudowano Cytadelę i do czego służyła? Kiedy teren zostanie odnowiony? Co będzie tu czekać na zwiedzających po zakończeniu prac? Obejrzyj nasz krótki film, aby poznać odpowiedzi!”
Dlatego renowacja Cytadeli jest częścią Narodowego Programu Haussmanna, a pomysły na nią zostaną opublikowane w lipcu 2021 roku, więc nie będzie zaskoczeniem dla niezależnych mediów, jeśli zostaną podjęte konkretne kroki w sprawie renowacji. Mogłoby też być – a na pewno byłoby to bardzo demokratyczne i konstytucyjne – że nic się nie dzieje, ale to nie jest rząd , ani nie jest to projekt dzielnicy rządowej.
Mimo wszystko wiadomość, że eksplodowała jak bomba, a potem rozeszła się lotem błyskawicy przedwczoraj
„Firma Lőrinc Mészáros i István Garancsi postawiła maszt flagowy w Cytadeli za 5,3 miliarda forintów”.
HVG - w tym Telex - później poprawił i poprawił swój dopracowany błąd, podając teraz rzeczywiste liczby: to nie maszt flagowy kosztuje 5,3 miliarda HUF, ale cała inwestycja. Sam pręt i związane z nim okucia będą kosztować 106 mln HUF, co stanowi zaledwie 2 procent całej inwestycji.
Mały błąd, prawda?
Najważniejsze jest to, że zamówienie publiczne odbyło się w trybie otwartym, a współpraca ZÁÉV Építőipari Zrt. i Market Építő Zrt. pozwala klientowi zaoszczędzić pół miliarda forintów, ponieważ całkowity koszt projektu pierwotnie szacowany był na blisko 5,8 HUF miliard.
Następnie podsumuję: Cytadela, która w 2014 roku ponownie stała się własnością narodową i przez lata pozostawiona przez socjalistyczne rządy w ruinie i gniciu, jest teraz wreszcie odnawiana, tylko udział terenów zielonych wzrośnie półtora raza. To miejsce światowego dziedzictwa nie jest własnością prywatną, nie jest czyjąś willą, a publiczne pieniądze nie są zamieniane na własność prywatną, ale pozostają tam namacalnie. Własnością społeczności, dla przyjemności odwiedzających. Ale zdaniem opozycji to nie jest dobre, bo to korupcja. Wręcz przeciwnie, to, co na Boże Narodzenie, to przejrzystość i rozwój. Oczywiście. Z demontowanymi pojemnikami i bankomatami, narkomanami, bezdomnymi, śmieciami, ekskrementami, nieużytkami ochrzczonymi jako pastwiska dla pszczół, zwolnieniami mas maluczkich, 54 głównymi doradcami, potentatami nieruchomości i władzami miasta Sprawa hali.
A kiedy myślimy, że dalej w dół już nie ma, okazuje się, że jest. Jest. Bo kiedy docierają do dna dołu, po krótkim namyśle kopią kolejny dół i kopią dalej. W dół, tylko w dół.