Państwo jest często bardzo złym pracodawcą, ale firmy działające w warunkach rynkowych udowadniają, że można dobrze działać – powiedział kandydat opozycji na premiera na spotkaniu audiencyjnym w Agárd w listopadzie ub.r. Według Pétera Márki-Zaya, listy oczekujących można rozwiązać bardzo łatwo, jako przykład podał doświadczenie Amerykanina, kiedy badanie obrazowe nie było wykonywane na terenie szpitala, ale w pobliżu, w firmie zewnętrznej. „I nie było listy oczekujących”, marionetka Gyurcsánya po prostu rozwiązała problem, czytamy na stronie internetowej Magyar Hírlap.

Zdaniem Pétera Márki-Zaya, w ramach biznesu można sobie nawet wyobrazić, że „dziewczyny w spódniczkach z trawy serwują mojito, jeśli pokrywa to czyjeś ubezpieczenie lub własny portfel, ale tak jak w przypadku zwykłej usługi, mogą umawiać prawie natychmiast i bardzo szybko wykonują ten test, to gwarantowane”. Jego zdaniem sprawdziłoby się to również na Węgrzech, a jako przykład podał prywatne kliniki, gdzie "co ciekawe, od razu jest umówiona wizyta".

Jego spojrzenie na służbę zdrowia dobrze charakteryzuje sposób, w jaki wyraził swoją opinię na imprezie zorganizowanej w Hotelu Gellért jesienią 2020 roku. Stwierdził, że popiera opłatę za wizytę i uważa za problem, że jest to temat tabu. „Konieczne jest zbudowanie opartego na usługach, konkurencyjnego systemu ochrony zdrowia, który daje miejsce prywatnym świadczeniodawcom nawet w modelu jednego ubezpieczenia. To nie jest diabelska myśl, chociaż wiem, że opłata dzienna i opłata za wizytę były dla Orbánów tematem tabu od czasu referendum. Każdy rodzaj marketingu. Duży błąd!" Márki-Zayowi i tak nie brakuje niesamowitych pomysłów. „Bezpłatna opieka zdrowotna to iluzja” – stwierdził w filmie nagranym w czerwcu ubiegłego roku.

W jednym z odcinków Drugiej Ery Reform, w którym wystąpili opozycyjni kandydaci na premierów, stwierdził: „smutna prawda jest taka, że ​​wszystko jest biznesem” . Według niego hipokryzją byłoby stwierdzenie, że służba zdrowia to nie biznes. „Szczerze mówiąc, jestem bardziej zrelaksowany, jeśli opieka zdrowotna jest biznesem, niż jeśli nie jest biznesem” – podkreślił Márki-Zay. Opierając się na wizji Ferenca Gyurcsány'ego, „gdzie nie ma biznesu, są zrujnowane, w Afryce odkryli, że systemy, w których była bezpłatna opieka zdrowotna, były w strasznym stanie, ludzie umierali i tak dalej” . Márki-Zay wyjaśnił: „Tam, gdzie wprowadzono płatną opiekę zdrowotną, działało to dobrze. Nie ma więc czegoś takiego jak bezpłatna opieka zdrowotna, kiedy np. ludzie płacą napiwki i płacą z własnej kieszeni” – stwierdził. Polityk za idealny uważa model, który jest „jednym ubezpieczeniem, konkurencyjnym modelem opieki zdrowotnej”.

Polityk nie ukrywa, że ​​prywatyzowałby służbę zdrowia. Kandydat lewicy na premiera stwierdził w nagraniu wideo: „Jestem przekonany, że jedyną rzeczą, która może pomóc w obecnym stanie rzeczy, jest drastyczna prywatyzacja”. Inną kwestią jest to, że oczywiście ubezpieczenia nie powinny być prywatyzowane”.

2022plus: Skąd znasz pomysły MZP? Nie z czasów rządów Gyurcsány'ego? Oczywiście, że to stamtąd. W tym czasie największym osiągnięciem opozycji (za rządów) było likwidowanie oddziałów szpitalnych, a nawet całych szpitali, wprowadzenie opłaty za odwiedziny i dziennej opłaty szpitalnej (czego zapobiegło referendum w tej sprawie) oraz szczytem była instalacja sejfów w szpitalach. Wielkie osiągnięcie, bez dwóch zdań. Kim byśmy byli bez sejfów? Bez szpitali jest w porządku, prawda?

Otóż ​​MZP wyskrobał te same idee ze śmieci, które większość Węgrów wyrzuciła na bok. Chcesz dużo zapłacić za powrót do zdrowia? Czy chcesz płacić za wizytę za każdym razem? Jeśli chcesz, możesz głosować na opozycję. Dostaniesz to!

Źródło: Magyar Hírlap

(źródło obrazu okładki: „Węgry”)