Opozycja łańcuszkiem zwozi podpisy do biura wyborczego - czytam w piątek na indeksie. Cóż, między innymi przeczytano również:
Opozycja zorganizowała w piątek rano wspólną konferencję prasową, na której poinformowała: 235 tysięcy osób przynosi 470 tysięcy podpisów do Krajowego Biura Wyborczego...
Wprawdzie nie jestem matematykiem - muszę przyznać, że arytmetyki uczyłem się w podstawówce - ale szybko udało mi się rozwiązać hokus pokus zwiększający liczby. Bo czy pomnożę przez dwa, czy podzielę przez dwa, wynik to dwa pytania: Uniwersytet Fudan i zasiłek na poszukiwanie pracy.
W związku z tym podpisy nie były zbierane na jednej stronie, ale osobno, zwiększając tym samym liczbę podpisów, a tym samym zwiększając liczbę boksów, które wymagały żywego łańcuszka, ponieważ nadal jest ich ponad 50.
Cóż, ta żonglerka też została rozwiązana, chociaż magicznie złamana ręka Márki-Zaya też dała mi trochę do myślenia, która ręka w końcu została złamana?
Jedno zdjęcie przedstawia prawą stronę, drugie zdjęcie lewą!
Ty koleś! Jedno ze zdjęć wyszło do góry nogami. No właśnie, który?
Ponieważ wyczuwamy to przy Márki-zür, prawa ręka nie wie, co robi lewica, oczywiście nie można też wykluczyć dwóch leworęcznych.
(Obraz nagłówka: MTI)